Ciało, cielesność i odcieleśnienie

Ciało, cielesność i odcieleśnienie. Somatyka Sadu rozstajnego Bolesława Leśmiana

Michał Koza (UJ)

Debiutancki tomik Bolesława Leśmiana Sad rozstajny, opublikowany w 1912 roku, był pierwszym poważnym zmaganiem poety, by uzyskać własny, oryginalny sposób literackiego wyrazu[1]. W pewnym sensie dzieło Leśmiana stanowiło również zmaganie ze współczesnym pojmowaniem poezji – książkę, jak zaznacza Michał Paweł Markowski, „oceniano (…) według młodopolskich przyzwyczajeń, nie dostrzegając niczego innego poza sentymentalną nastrojowością”[2]. W Sadzie rozstajnym można już znaleźć (co prawda w formie zalążkowej) najbardziej charakterystyczne wątki, wokół których organizuje się wyróżniający Leśmiana poetycki idiom, takie jak natura, metafizyczna strona rzeczywistości i ludowość[3]. Wśród nich znajduje się także cielesność, kojarzona najczęściej z sugestywną i zmysłową liryką erotyczną poety, a z drugiej strony – z topiką człowieczej ułomności i kalectwa. Pomimo częściowej słuszności tych obserwacji, pod względem somatyki Sad rozstajny stanowi jednak o wiele bardziej złożone zjawisko, co postaram się ukazać w niniejszym artykule. Interpretacja poezji zawartych w tym tomiku pozwala lepiej zrozumieć, jak cielesność funkcjonowała w wyobraźni poetyckiej polskiej nowoczesności – według Ryszarda Nycza okresu, który „przez długi czas był przeoczany i marginalizowany – bo uważany za fazę przejściową (…) – a który teraz coraz częściej uznaje się za kluczowy okres krystalizacji modernistycznej poetyki, pojętej już jednak w szerszym znaczeniu, właściwym dla nowoczesnej formacji literackiej”[4]. W tym sensie Sad rozstajny stanowi początek drogi prowadzącej Leśmiana od wyobrażeń młodopolskich ku pojmowaniu ciała zbliżonemu poezji międzywojennej. Według Beaty Przymuszały już wtedy w twórczości poety pojawia się „problem groteski, filozoficzne rozważanie somatyczności, dążenie do sakralizacji ciała (jako motyw aniołów), a także pragnienie «żywego słowa»”[5], które znajdują rozwinięcie u późniejszych autorów (m.in. u Krzysztofa Kamila Baczyńskiego). Poezja Leśmiana, stojąca na rozdrożu różnych nurtów, jest zatem miejscem spotkania różnych elementów dyskursu cielesności, który nadal rozwija poezja najnowsza.

Poezja przełomu XIX i XX wieku wobec ciała i cielesności

Współczesna Leśmianowi poezja modernizmu polskiego, głęboko zespolona z refleksją antropologiczną, rozumiała temat ciała i cielesności głównie przez pryzmat metafizycznej kondycji człowieka. Nie da się tutaj pominąć znaczenia młodopolskiego zainteresowania duchowością i związkiem człowieka z Transcendencją – ten krąg zainteresowań został przejęty z myśli romantycznej i wielorako rozwinięty. „Metafizyka głębi”, dążąca do przeniknięcia i rozpoznania ukrytej strony rzeczywistości, podporządkowała dyskurs poetycki tendencji, którą Marian Stala określił jako „fascynację bezcielesnością”[6]. Badacz zwraca uwagę na tak podstawowy fakt, iż same słowa „ciało” i „cielesny” pojawiają się stosunkowo rzadko w poezji przełomu wieków, czemu przypisuje bardzo istotne znaczenie, ponieważ „wymienione słowa nie tylko tematyzują problem, unaoczniają jego istnienie, ale też posiadają wyjątkową energię wyglądotwórczą i siłę aktualizowania znaczeń i wartości”[7]. Wspomniany brak był widoczny nawet w rozwiniętym nurcie liryki erotycznej (a także prozy, reprezentowanej np. przez Stanisława Przybyszewskiego), która pomimo właściwemu sobie ukierunkowaniu na cielesność, była poddana silnej idealizacji zmysłowych wrażeń (z tego powodu Cezary Rowiński nazwał ją erotyką „salonową”[8]). Z drugiej strony w coraz częściej występującym śmiałym i kontrowersyjnym obrazowaniu można dostrzec proces stopniowego przezwyciężania ugruntowanych przez romantyzm erotycznych fantazmatów (w rozumieniu zaproponowanym przez Marię Janion[9]), w których kręgu twórczość ta wciąż pozostawała. Subtelne opisy świetlistych kobiecych postaci (bardzo wyrazistych przykładów takiego obrazowania dostarcza Król-Duch Juliusza Słowackiego) powoli zastępują wciąż uduchowione, ale o wiele konkretniejsze i bardziej zmysłowe przedstawienia, właściwe chociażby poezji Kazimierza Przerwy-Tetmajera.

Ewolucja poezji, choć dokonywała się pod wpływem dwóch przeciwnych tendencji, posiadała już wyraźny kierunek – dać możliwie pełny wyraz cielesnemu doświadczeniu. Krytyczny dystans wobec wyidealizowanej wizji ciała oraz transgresyjne dążenie do „somatyzacji słowa” stały się jednym z istotniejszych wyznaczników poezji polskiej XX i XXI wieku. Widać to na przykład w twórczości Karpowicza, którego fascynowało zagadnienie związku słów z materialnymi rzeczami. Ogromną rolę w zwróceniu się ku materialności i cielesnemu konkretowi, zwłaszcza w związku z dotkliwą traumą, miały przeżycia II wojny światowej. Stanowisko nowoczesnej poezji wobec estetyki odcieleśnienia doskonale oddaje wiersz Drzewo Tadeusza Różewicza:

Byli szczęśliwi

dawniejsi poeci

Świat był jak drzewo

a oni jak dzieci (…)

A nasze drzewo

w nocy zaskrzypiało

I zwisło na nim

pogardzone ciało

(T. Różewicz, Drzewo)

Warto jednak zauważyć, że pomimo swoich ograniczeń, „Młoda Polska, w której tak ważne było pragnienie bezcielesności, nie unieważnia ciała, lecz raczej odkrywa jego ważność na drodze negacji”[10]. Ta „somatyka negatywna” przejawia się w różnorodnych literackich opisach przezwyciężania ograniczeń ciała – na przykład w ekstazach „nagiej duszy” u Przybyszewskiego. Swego rodzaju studium odcieleśniających przemian jest również słynny wiersz Leśmiana Dziewczyna. Paradoksalnie literatura Młodej Polski nie mogła wyrzec się zainteresowania materialną stroną człowieczeństwa przynajmniej z powodu tego, że mocno uwikłała się w dyskurs towarzyszący problematyce duszy – idei, którą filozoficzne spory końca XIX wieku trwale związały w opozycji z ciałem[11]. Dodatkowym potwierdzeniem wynikającego stąd niejawnego zainteresowania miaterialnością jest późniejsze skupienie się na „nadcielesności”, czyli „zastąpienie marzeń o bezcielesności marzeniami o ciele: pięknym i realnym”[12].

Na tle wspomnianych prawidłowości autor Sadu rozstajnego pozostaje mimo wszystko „poetą osobnym”. Pierwiastek niematerialny jest w jego twórczości bardzo ważny, lecz wbrew młodopolskiej emancypacji ducha, raczej uzależniony od ciała i jemu podporządkowany. Według Stali „(…) Leśmianowskie zaciekawienie duszą spotyka się w punkcie wyjścia z młodopolską fascynacją tym fenomenem; w punkcie dojścia jednak – wyraźnie przekracza granice Młodej Polski”[13]. Podobnie uważa Rowiński:

Znajdujemy się tu na antypodach estetyki młodopolskiej poezji miłosnej. Podczas gdy erotykę młodopolską nazwać moglibyśmy erotyką salonową, ponieważ dominują w niej tony zmysłowego wyrafinowania, niekiedy przesadnego wysubtelnienia, to Leśmian w swoich balladach szczególny nacisk kładzie na brutalny, antyestetyczny, czasami makabryczny aspekt erotyzmu[14].

Autor Sadu rozstajnego inaczej realizuje także paradygmat („mitologię”) odcieleśniania kierując się ku somatyce pozytywnej, czyli potwierdzania znaczenia ciała, zmysłowości i erotyki poprzez ukazywanie ich nieprzezwyciężalnego wpływu:

Erotyki Leśmiana czytane w kontekście jego wypowiedzi z esejów wskazują na zdecydowanie „antyplatoński” charakter jego poetyckiej wizji miłości. Nie degradacja duszy w cielesności, lecz wysokie wartościowanie tego, co cielesne i zmysłowe, cechują jego koncepcję. (…) Śmiałe łączenie tego, co zmysłowe, dotykalne, erotyczne, i tego, co duchowe, wzajemne przenikanie się w wierszach Leśmiana obu pierwiastków świadczy o tym, że relacja duch-ciało jest tu całkowicie niemanichejska[15].

Chociaż poeta podejmował dyskusję z problematyką „nadciała” (na przykład w cyklu Aniołowie z Sadu rozstajnego), ostatecznie pozostał wierny poetyce „zwiewności”[16] (w sensie przygodności) oraz maksymalnemu eksplorowaniu metafizyki ciała wydanego na „przeróżność wonnego istnienia / I wszechmożliwość, i wszechniespodzianość”[17]. Ukazując je jako ułomne, nietrwałe, śmiertelne i wydane zwierzęcości i brutalności świata[18] (czego najdojrzalszym wyrazem są tomiki Napój cienisty i Dziejba leśna), zapowiadał „porażoną śmiercią” poezję drugiej połowy XX wieku, która od fascynacji możliwościami somatycznych transgresji przeszła do „walki o oddech”[19] (Różewicz).

Cielesność i archaiczny obraz świata

Co wobec tych ogólnych charakterystyk wyróżnia wizję cielesności samego Sadu rozstajnego? Przede wszystkim bardzo silne dążenie do przetransponowania kategorii związanych z ciałem na inne sfery bytowania, które można postrzegać nie tylko jako specyficzny element konstrukcji ontologicznej Leśmianowskiego świata, ale jako próbę zdekonstruowania oswojonych kategorii języka poetyckiego i wykroczenia poza nie ku archaicznej jedności, unieważniającej opozycję materialności i ducha. Leśmian stara się tego dokonać dzięki przekształceniom logiki przedmiotowo-podmiotowej w sferze epistemologicznej, a ściślej mówiąc – sensualnej. W wierszu Nadaremność pocałunek „sam siebie składa (…) na skroni / Sam – bez pomocy ust…”[20]. Niezwykłe przemiany zmysłów opisane są także w utworze Leżę na wznak na łące..., w którym mamy do czynienia ze specyficznym procesem usamodzielniania się danych zmysłowych:

Wrażenie barw i szumów, i bezdennych światów,

Zmieszane w jedność, niby w stworzenia pradobie,

Oddziela się ode mnie, jako woń od kwiatów,

I trwa już ponade mną – i już samo w sobie!

A chociaż ze mnie wyszło – należy nie do mnie,

Lecz do wszystkich chmur, słońca przerażonych marą,

Do bezkresów, do nieba jasnego ogromnie,

Co na mnie – niewiernego patrzy z taką wiarą! (…)[21]

Wrażenia, odczuwane przez podmiot za pośrednictwem cielesnego sensorium, przekraczają granice zakreślone przez cielesną integralność. Ze sfery tradycyjnie uważanej za podmiotową zostają przemieszczone na stronę przedmiotu – Natury. W wierszu występują wszystkie klasycznie wyróżniane zmysły, czyli wzrok („wrażenie barw”), słuch, dotyk, smak i powonienie: „Wicher włosy mi czesze na rozgrzanej skroni…/ Szum w dali niewidzialną kotarą powiewa…/ Aż czuję podniebieniem smak trującej woni”[22]. Epistemologiczna ekstaza (w tak doświadczanych wrażeniach podmiot wykracza poza siebie) prowadzi do doświadczenia jedności poznania „niby w stworzenia pradobie”, czy też, korzystając z wyrażenia Edwarda Bonieckiego, „partycypacji magicznej”[23] charakterystycznej dla „archaicznego monizmu”[24], pierwotnego sposobu myślenia człowieka. Jak stwierdza badacz (za Lucienem Lévym-Bruhlem), „był to stan umysłu porównywalny z ekstazą, podczas której następuje całkowite zlanie się podmiotu i przedmiotu, a rozziew między światem a wyobrażeniem człowieka o nim całkowicie znika”[25].

Czy ze względu na utratę spójności ucieleśnionego podmiotu ten wiersz można przyporządkować do paradygmatu odcieleśnienia? Niezupełnie, ponieważ opisywane przeżycie nie eliminuje sensualnego charakteru samego ciała, ale wręcz przeciwnie – dyssekcję ontologiczną wiąże ściśle z dotkliwym odczuciem ucieleśnienia. Opisany w utworze stan archaicznej ekstatyczności ogarnia nie tylko umysł, ale również organizm („zdaje mi się, że mózg mój jest tyglem piekielnym,/ W którym słońce swe szały przetapia na złoto”[26]). Mimo że wrażenia „oddzielają się jako woń od kwiatów”, podmiot doznań zachowuje swoją materialność. W odróżnieniu od wielu młodopolskich opisów (na przykład znanych z poezji Antoniego Langego) nie ma tutaj momentu porzucenia ciała, transcendowania czy Nirwany. Powstaje natomiast szczególna relacja między człowiekiem a Naturą, którą można określić jako rodzaj komunikacji – podmiotowe treści epistemiczne (wrażenia) stają się „intersubiektywne” (jeśli jako subiectum potraktujemy również Naturę). Dlatego można tu również mówić o specyficznej sytuacji poznawczej – Natura poznaje świat zmysłami człowieka.

Ciało, pomimo wyjątkowego stanu, zachowuje charakter strony tego szczególnego aktu komunikacyjnego, stając w nim wobec „wszystkich chmur”, „bezkresów” oraz „nieba jasnego ogromnie”. Omawiana sytuacja, naznaczona kluczowym dla Leśmiana „światopoglądem antropomorficznym”[27] jest podstawowym występującym w tej poezji odniesieniem człowieka do Natury. Istota ludzka występuje w tej relacji jako podmiot ucieleśniony, „osadzony w ciele”[28]. Nietrudno zauważyć, że jest to koncepcja podmiotu całkowicie różna od „nagiej duszy” czy innych odmian mitologii odcieleśnienia. Jednak to właśnie ona znajdzie swoje rozwinięcie w filozofii ciała XX wieku, głównie w nurcie odwołującym się do fenomenologii (na przykład u Maurice'a Merleau-Ponty'ego czy Michela Henry'ego[29]).

Przedstawiony w wierszu Leżę na wznak na łące… stosunek natury i człowieka odsyła do zjawiska, które Michał Głowiński (podając jako przykład Zieloną godzinę z Sadu rozstajnego) nazwał „faktem animizmu w dziele Leśmiana”[30]. Według niego ujawnia się ono m.in. poprzez dialog, w którym „świat zewnętrzny jest równoprawnym i jakościowo podobnym partnerem bohatera lirycznego”[31]. Na tle poezji podkreślającej autonomię podmiotowego „Ja”, tego rodzaju dialog zdecydowanie wyróżnia twórczość Leśmiana, dla którego, jak zaznacza Boniecki, „«Ja» pojawiło się na skutek zerwania ciągłości pomiędzy człowiekiem a światem”[32]. Ze względu na to założenie u autora Sadu rozstajnego możliwe staje się równoprawne zestawienie w ramach jednego aktu komunikacyjnego ucieleśnionego człowieka i tajemniczej, choć ukonkretniającej się w ramach tego aktu Natury. Archaiczne pokrewieństwo podmiotu i świata umożliwia również językowe odniesienie do świata przez poetycki podmiot, które nie opiera się na referencji i pełnej korespondencji słów i rzeczy, ale na wspólnej genezie. Według Karpowicza, taki jest właśnie sens somatyczności słów u Leśmiana, która „nie polega (…) na tym, że trafiają one bezwzględnie w rzecz, lecz że rodzą się z tą rzeczą równocześnie”[33].

Bardzo duże znaczenie dla tej relacji ma u Leśmiana erotyka, która okazuje się czymś więcej niż tylko przestrzenią miłosnych uczuć. Dzięki miłości, człowiek doświadczający świata w jego wymiarze sensualnym, odnajduje język bliższy przyrodzie, stając się zdolnym do wejścia w komunikację tam, gdzie duch odczuwa przede wszystkim obcość, a nawet trwogę. Według Cezarego Rowińskiego:

Zwierzęca zmysłowość jest czymś naturalnym, co musi istnieć w każdym uniesieniu erotycznym, jest ona prawem natury. Pierwiastek ludzki manifestuje się w dojmującej czułości erotycznej pieszczoty, ale on z kolei nie jest obcy temu, co zwierzęce. Czułość i zwierzęca zmysłowość są jednością przejawiającą się na przemian we wszelkim stosunku miłosnym[34].

W opisywanym modelu sytuacji komunikacyjnej erotyka zapośrednicza relację, stając się dla antropomorficznego podmiotu sposobem obcowania z urzeczywistniającą się (można też powiedzieć: istoczącą) Naturą (tak jak w wierszu Usta i oczy pocałunek składany na oczach znajduje się między nimi a „czarem lasów i łąk”[35]). Sens tej kategorii bardzo dobrze oddaje słowo „pieszczota”, którym autor Sadu rozstajnego w swojej poezji chętnie się posługuje (jest ono także kluczowe we wspomnianym utworze)[36]. Według Wojciecha Gutowskiego, poeta „identyfikował rozkosz-pieszczotę z niepodzielnym, nie różnicowanym w rejestrach świadomości procesem istnienia-trwania”[37]. Jest to dość radykalny wniosek, jednak z pewnością tak rozumiana erotyka stanowi pierwszoplanowy sposób Leśmianowskiego bycia-w-świecie.

Dobrze ilustruje to utwór W południe, w którym erotyka ujawnia się nie tylko w kontakcie z drugą osobą, ale także w obcowaniu z samą przyrodą. Pieszczotą w tym przypadku stają się wszystkie opisywane przez podmiot zmysłowe doznania związane z naturą:

Wzdłuż chat, ponad strzechami

Południa żar zawzięty

Widomie drga i mami

Niepochwytnymi pręty (…)[38]

Doznawanie, percepcja, znajduje swoje odzwierciedlenie w budzącym się erotycznym pożądaniu:

O, teraz, w tej godzinie

Pokochać – kogoś – nagle! (…)

Ten znój z błękitem w zmowie

Dech piersiom tak utrudnia!

Zachciało się mej głowie

Śnić miłość wśród południa![39]

Wskazany element pieszczoty budzącej miłosne pragnienie powraca w wierszu Zmory wiosenne, gdzie „Grzmi wiosna! Tętnią żary! Krwawią się gardła róż! / O szczęście, szczęście, szczęście! Dziś albo nigdy już! (…)”[40] Również w nim erotyka okazuje się istotowym elementem relacji łączącej człowieka z Naturą:

Dziewczyno, hej, dziewczyno! Zieleni nam się czas!...

Kochałem nieraz – ongi – i dzisiaj jeszcze raz... (...)

Sen zbiegłem, goniąc ciebie, twój wierny tygrys-maj!...

Ja jestem las ten cały – las cały aż po skraj!”[41]

Przywoływany utwór jest wart zauważenia również ze względu na występujące w nim elementy metafizycznej transgresji, włączające się w bardzo silny w późniejszej poezji Leśmiana nurt zadziwiających odmian egzystencji, eksplorowania „szczeliny pomiędzy istnieniem a zgonem”[42] (Metafizyka). Dziewczyna z wiersza porusza się w miłosnym szale po śnie i jawie, maj jest jednocześnie lasem, tygrysem, śpiewem, pląsem.

Czy te bytowe metamorfozy nie unieważniają sfery somatyki, ograniczonej przecież fizycznymi i ontologicznymi prawami? Być może tak stałoby się u innego twórcy, bardziej zespolonego z młodopolską tradycją, jednak Leśmian woli podkreślić „namacalność” postaci, opisując, jak „dziewczyna płonie gniewem (…) zaciska białą pięść (…) / A wkoło pachną kwiaty”. Nawet takie elementy jak „włos rozwiany” i „rozpierana majowym strachem pierś” (wydawałoby się – zaczerpnięte bezpośrednio z estetyki romantycznej) przekonują, że to raczej rzeczywistość podporządkowuje się ciału, a czynnikiem zawieszającym jej prawa jest ucieleśniona pieszczota, erotyczna dynamika. Kierunkiem przemian, inaczej niż w paradygmacie odcieleśnienia, jest antropomorfizacja, a nie spirytualizacja. Jak stwierdza Boniecki: „u Leśmiana (…) miłość przenika byt na wskroś jako twórcza zasada jedności archaicznego świata jego poezji, zanurzonego w kręgu metamorfoz”[43]. Stanowi osnowę rzeczywistości Sadu rozstajnego, w której nawet pocałunek „sam siebie składa na skroni – bez pomocy ust” (Nadaremność).

„Kochajcie mnie, kochajcie, wy – gęstwy zieleni...”

Wyróżnioną przestrzenią dla erotycznego i cielesnego żywiołu jest w Sadzie rozstajnym tajemnicza „Zielona godzina”, czas ekstazy i doświadczenia wszechobecnej pieszczoty oraz jedności z Naturą. Podczas tej godziny „Tłumy spojrzeń miłosnych zza krzewów i kwiatów / Czyhają na zbliżenie (...) piersi do zórz!”[44] (część X). Cykl zawarty w Sadzie rozstajnym zawiera wiele elementów wzbogacających Leśmianowską somatykę. Można powiedzieć (za Markowskim), że w nim poeta „celebruje nieustanne «zziemszczanie» (…) się ducha”[45] (oczywiście kluczowy jest kierunek tej przemiany), ukazując najróżniejsze przemiany bytowania.

Warto zauważyć, że cykl ilustruje także pewną charakterystyczną przemianę – przejście od poczucia wyalienowania z pierwotnej sfery Natury do afirmacji siebie jako cielesności harmonijnie bytującej z przyrodą w świecie. W części V pojawiają się dociekania na temat ciała i natury człowieka, które prowadzą do rozpoznania bolesnej odmienności. Ujawniona zostaje metafizyczna aporia:

Czylim światów tajemnych zjawionym przedmurzem,

Na które drzewa cień swój kładą nieprzytomnie?

Ciało moje – na brzegu, reszta – w mroku den.

Jam jest miejsce spotkania łez ze złotym kurzem

(…) A brzozy z trwogą na mnie patrzą z swej ustroni,

Bo wiedzą, że mnie w ziemi pogrzebać nie wolno,

Żem inny, niepodobny – odmieniec i dziw![46]

Inaczej niż w pozostałych utworach Sadu rozstajnego, pojawia się tu ból z powodu radykalnej odmienności Natury i człowieka, który (w odróżnieniu od niej) jest niezrozumiały sam dla siebie. Ciało znajduje się „na brzegu” – pozostaje elementem granicznym, który dzięki temu, że jest „zjawiony”, pozwala na zetknięcie się obu stron rzeczywistości. Jako „przedmurze” oddziela świat od bolesnej tajemnicy człowieczeństwa i przez swój apofatyczny, odsłaniająco-skrywający charakter, wchodzi w rolę symbolu. Skrytość ludzkiego istnienia wobec Natury przeplata się poczuciem wzajemnej jawności, a w końcu zostaje przezwyciężona (w X części):

Płomień się, wonny świecie, pozbyty żałoby

Po mnie, com długo krył się przed tobą w mój żal!

Idę oto na słońce, wiedząc, żem wskroś widny

Drzewom, w drodze spotkanym, i ptakom, co dzioby

zanurzają w me usta, odbite wśród fal[47]

Wskazana przemiana, odrzucenie „niedosłowności ciała”, może być rozpatrywana jako argument na rzecz antysymbolizmu Leśmiana i wyraz polemiki z młodopolską poetyką. Nie chcę tutaj rozwijać tego problemu[48], z całą pewnością można jednak stwierdzić, że w omawianym cyklu poeta daje wyraz dążeniu ku samoprezentacji i samodzielności ciała, w miejsce jego symbolicznej instrumentalizacji. Dodam, że autor Sadu rozstajnego zapowiada tym samym różnorodne strategie osiągnięcia podobnego celu występujące w literaturze całego XX wieku.

Bytowa samodzielność, integralność, którą autor przyznaje ciału, jest tym bardziej warta podkreślenia, że podczas „Zielonej godziny” ujawnia się specyficzny aspekt cielesności, który Stala nazwał „intensywnością”: „(…) w świecie stworzonym przez Leśmiana istnienie cielesne przyciąga do siebie wszelkie inne tryby egzystencji (…) Jest istnieniem o największym stopniu intensywności, istnieniem domagającym się dodatniego wartościowania i uzyskującym je”[49]. W stronę intensywności dąży erotyczna dynamika Natury:

(…) wokół – poza mną i – dalej

Tłumy spojrzeń miłosnych zza krzewów i kwiatów

Czyhają na zbliżenie mych piersi do zórz![50]

Cielesność wywyższona („nadczłowiecza”?), będąca obiektem pragnienia bytów idealnych, to motyw niespotykany w epoce, która skłonna była raczej opowiadać się po stronie platońskiego mitu „duszy uwięzionej w ciele”. Leśmian ukazuje ten temat jeszcze wyraźniej w drugim cyklu należącym do Sadu rozstajnego pt. Aniołowie, który wymaga osobnego omówienia.

„Im ni kochać, ni szaleć nie wolno” – byt somatyczny wobec anielskiego

Modernistyczna poezja chętnie ukazywała aniołów jako istoty nieosiągalne i nieskończenie wyższe od ludzi (czego jednym z najsłynniejszych przykładów są Elegie duinejskie Rainera Marii Rilkego). Leśmian ze swoim cyklem Aniołowie[51] wpisuje się raczej w nurt reprezentowany w literaturze drugiej połowy XX wieku, która eksplorowała także wady ich „nieludzkiej” doskonałości (ciekawych przykładów dostarcza twórczość Zbigniewa Herberta). Jak zauważa Agnieszka Czabanowska-Wróbel u poety można dostrzec ironię charakterystyczną dla postawy romantycznej, „odsłaniającej sprzeczność między marzeniem a rzeczywistością, między tym, jak mogłoby być a tym, jak jest. Aniołowie Leśmiana należą do istot, które istnieją już tylko o tyle, o ile jeszcze cokolwiek dla kogoś znaczą”[52]. Leśmian dokonał przewartościowania doskonałego anielskiego bytu, ukazując cielesność jako niespełniony sen, a nawet przedmiot pożądania duchowych istot: „Nie ujdzie motyl ni pszczoła, ni szerszeń / Ich oczom chciwym, gdzie błękitna baczność / Zmienia tęsknotę w bezbrzeż i cudaczność”[53]. W perspektywie całokształtu twórczości poety można zauważyć, że często byty niematerialne (nie wyłączając samego Boga) znajdują się w gorszej sytuacji niż człowiek i niejednokrotnie zwracają się do niego z pozycji potrzebującego[54]. Paradoksalnie nawet niemożliwość fizycznego odczuwania bólu jest dla nich dotkliwym cierpieniem, podobnie jak brak doświadczenia oporu materii: „Śni im się czasem, że ognia zagładom / Oddają ciał swych zawiłą wytworność, / Że przeklinają swych ramion oporność”[55]. Nie jest dla nich dostępna cielesna przypadkowość, a co więcej – również miłość i opisana wcześniej erotyczna pieszczota.

Aniołowie, jak przedstawia je utwór *** (Znojni miłosnych zachceń tajemnicą), są bezcielesnymi obserwatorami wszechrzeczy, którzy jedynie z zazdrością podglądają rzeczywistość. To negatywne podejście do dominacji wzroku warto zaznaczyć ze względu na kluczową rolę, jaką u Leśmiana odgrywa zmysł dotyku[56]. Wzrok wiąże się z obiektywnym oglądem, spekulacją bez nawiązania komunikacji między podmiotem a przedmiotem. Z tego powodu aniołowie doświadczają fundamentalnej samotności i mogą jedynie śnić o tym, że są „nie sami! O, dziwnie nie sami! (…)”. W odróżnieniu od patrzenia, dotykanie oznacza jednocześnie bycie dotykanym[57] – dzięki tej wzajemności bardziej odpowiada erotycznemu charakterowi świata Leśmiana i ontologii „pieszczoty”.

Wobec czysto obiektywnego charakteru bytowania aniołów poeta stwierdza, że „Nie ma ich nigdzie i w żadnej ustroni”[58]. Aniołowie są użyteczni tylko po to, by „zakłopotać bólem swoją pieśń” i „by niewiary sromotę bezsterną / Pokrzepić pieśnią pokłonną i wierną”[59]. Wyłączenie z cielesnego uniwersum oznacza dla Leśmiana wykluczenie z istnienia w ogóle. Można odczytywać to jako sprzeciw wobec wizji sacrum jako czegoś całkowicie abstrakcyjnego i oddzielonego, transcendencji sprzeciwiającej się zasygnalizowanemu już archaicznemu monizmowi świata Sadu rozstajnego. Leśmianowi chodzi tutaj nie tyle o desakralizację świata, co raczej integralne powiązanie świętości z cielesnością (co jest istotą pierwotnego animizmu), a przez to – powszechną zmiennością. „Niech cud się też zmienia!”[60] (Metafizyka).

Cykl Aniołowie bardzo wyraźnie włącza się we wskazany przez Stalę młodopolski dyskurs „somatyki negatywnej”. Leśmian wydobywa w tych wierszach na jaw podskórny nurt epoki i „stara się nadać sens owej negatywnie doświadczanej cielesności – tak samo jak poszukuje sensu w doświadczeniu pustki (…)”[61], zwłaszcza poprzez doprowadzenie abstrakcyjnego i wysubtelnionego spirytualizmu ad absurdum. Przekraczając aspekt negatywny, autor Sadu rozstajnego kieruje się ku takiej sakralizacji somatyczności, która nie eliminuje konkretu ciała i nie wyłącza go z kontekstu jednostkowej egzystencji w świecie. Włącza się tym samym w nurt kontynuowany przez poezję nowoczesną, który opisuje Przymuszała: „W dwudziestym wieku ciało powoli – ale coraz bardziej wyraźnie – opuszcza przynależną mu przez stulecia sferę profanum[62]. Towarzyszyła temu zapoczątkowana i rozwinięta przez Leśmiana synteza ducha i materii, a więc m.in. zjawisko ukazywania „aniołów ucieleśnionych”, jak w wierszach Herberta Siódmy anioł czy Przesłuchanie anioła.

Sad rozstajny w nurcie nowej tradycji poetyckiej somatyki

Debiutancki tomik Leśmiana przyniósł ze sobą otwarcie świata dotychczas w poezji nieznanego – nie tyle dzięki swojej nowości, co pierwotności – stanowiącego przy tym wciąż spore wyzwanie dla recepcji i krytyki. Autor Sadu rozstajnego przekroczył młodopolski paradygmat bezcielesności, wprowadzając w jego miejsce światopogląd archaiczny, przezwyciężający kartezjański dualizm i integralnie zespalający somatykę z całością ludzkiej egzystencji. Poeta ukazał także silny związek człowieka, którego żywiołem jest kultura i cywilizacja, z „gęstwą” Natury – i pod tym względem należy uznać Leśmiana za prekursora. Jak zauważa Przymuszała, „jeśli (…) Młoda Polska dokonała odkrycia ważności ciała na drodze negatywnej – poprzez szukanie bezcielesności, to twórczość awangardowa ważność tego tematu poświadcza (...) poprzez eksperymentalne przekraczanie i ciągłe odsłanianie tego, co próbuje ukryć «świat oficjalny»”[63]. W twórczości autora Sadu rozstajnego przekroczenie opozycji kultura–natura pojawi się jeszcze niejednokrotnie – wystarczy wspomnieć znany cykl W malinowym chruśniaku, który odsłania to, co zostało ukryte „przed ciekawych wzrokiem”[64]. Leśmianowa jawność cielesności i oporu materialności sprzeciwia się wyobcowaniu erotyki i „pieszczoty”, dostrzegalnym w poetyckim dążeniu do „przeanielenia”. Służy również temu, by wskazać drogi zadomowienia się w „gęstwie ciała” człowiekowi, który „w tej gęstwie się modli, i gmatwa co chwila, / I wyziera z tej gęstwy w świat i na motyla”[65] (Zwiewność), poszukując zakorzenienia dla swojego niedoskonałego, ucieleśnionego bytu.

BIBLIOGRAFIA

Literatura podmiotu

  • B. Leśmian, Poezje wybrane, oprac. Jacek Trznadel, Wrocław 1991 (Biblioteka Narodowa I 217).

  • B. Leśmian, Poezje zebrane, oprac. Aleksander Madyda, wstęp Maria Jakitowicz, Toruń 2000.

Literatura przedmiotu

  • E. Boniecki, Archaiczny świat Bolesława Leśmiana. Studium historycznoliterackie, Gdańsk 2008.

  • A. Czabanowska-Wróbel, Złotnik i śpiewak. Poezja Leopolda Staffa i Bolesława Leśmiana w kręgu modernizmu, Kraków 2009.

  • M. Drwięga, Ciało człowieka. Studium z antropologii filozoficznej, Kraków 2005.

  • M. Głowiński, Zaświat przedstawiony. Szkice o poezji Bolesława Leśmiana, Kraków 1998 (Prace Wybrane, t. IV).

  • W. Gutowski, Nagie dusze i maski. O młodopolskich mitach miłości, Kraków 1992.

  • M. Janion, Projekt krytyki fantazmatycznej. Szkice o egzystencjach ludzi i duchów, Warszawa 1991.

  • T. Karpowicz, Poezja niemożliwa. Modele Leśmianowskiej wyobraźni, Wrocław 1975.

  • M. Paweł Markowski, Polska literatura nowoczesna. Leśmian, Schulz, Witkacy, Kraków 2007.

  • R. Nycz, Literatura jako trop rzeczywistości. Poetyka epifanii w nowoczesnej literaturze polskiej, Kraków 2001.

  • B. Przymuszała, Szukanie dotyku. Problematyka ciała w polskiej poezji współczesnej, Kraków 2006.

  • C. Rowiński, Człowiek i świat w poezji Leśmiana. Studium filozoficznych koncepcji poety, Warszawa 1982.

  • M. Stala, Pejzaż człowieka. Młodopolskie wyobrażenia o duszy, duchu i ciele, Kraków 1994.

  • M. Stala, Trzy nieskończoności. O poezji Adama Mickiewicza, Bolesława Leśmiana i Czesława Miłosza, Kraków 2001.

ABSTRAKT

Artykuł stanowi analizę wizji cielesności w debiutanckim tomiku Bolesława Leśmiana Sad rozstajny. Wychodząc od zarysowania najważniejszych tendencji w obrazowaniu ciała w literaturze Młodej Polski i modernizmu, stara się ukazać prekursorską, a jednocześnie twórczo odnoszącą się do tradycji koncepcję somatyki zaprezentowaną przez poetę, opartą na ontologizacji erotyki (której sens zawiera się w kategorii „pieszczoty”) i przygodności ciała. Dwa paradygmaty: odcieleśnienia i nadcielesności (reprezentowanej przez byty anielskie, duchowe) zostają skonfrontowane z poetyckim zwróceniem się do „archaicznego monizmu” (Lucien Lévy-Bruhl, Edward Boniecki) i pierwotnego zakorzenienia ludzkiej egzystencji w świecie Natury. Na tle tych koncepcji wiersze Leśmiana okazują się interesującą propozycją przekroczenia dualistycznych aporii, zapowiadając nowe zjawiska w poezji XX wieku skupiającej się na konkrecie ciała.

[1] Por. A. Czabanowska-Wróbel, Złotnik i śpiewak. Poezja Leopolda Staffa i Bolesława Leśmiana w kręgu modernizmu, Kraków 2009, s. 251-266, gdzie szczegółowo przedstawiono zagadnienie świadomej konstrukcji wizerunku poetyckiego przez Leśmiana.

[2] M.P. Markowski, Polska literatura nowoczesna. Leśmian, Schulz, Witkacy, Kraków 2007, s. 85.

[3] Cezary Rowiński stwierdza wręcz, że „(…) w Sadzie rozstajnym znaleźć można, w zalążku, niemal całą filozoficzną i metafizyczną problematykę późniejszej jego poezji” (tegoż, Człowiek i świat w poezji Leśmiana. Studium filozoficznych koncepcji poety, Warszawa 1982, s. 321).

[4] R. Nycz, Literatura jako trop rzeczywistości. Poetyka epifanii w nowoczesnej literaturze polskiej, Kraków 2001, s. 118.

[5] B. Przymuszała, Szukanie dotyku. Problematyka ciała w polskiej poezji współczesnej, Kraków 2006, s. 365.

[6] M. Stala, Pejzaż człowieka. Młodopolskie wyobrażenia o duszy, duchu i ciele, Kraków 1994, s. 223.

[7] Tamże, s. 222.

[8] C. Rowiński, dz. cyt., s. 229. Rowiński przedstawia w tym miejscu również podstawowe różnice dzielące estetykę erotyczną Młodej Polski i Leśmiana.

[9] Por. M. Janion, Projekt krytyki fantazmatycznej. Szkice o egzystencjach ludzi i duchów, Warszawa 1991, s. 157-182.

[10] M. Stala, dz. cyt., s. 267.

[11] W krytykę i negację idei duszy były zaangażowane z jednej strony materializm, a z drugiej witalistyczna filozofia Fryderyka Nietzschego. Por. tamże, s. 46-79.

[12] Tamże, s. 267.

[13] M. Stala, Trzy nieskończoności. O poezji Adama Mickiewicza, Bolesława Leśmiana i Czesława Miłosza, Kraków 2001, s. 100.

[14] C. Rowiński, dz. cyt., s. 229.

[15] A. Czabanowska-Wróbel, dz. cyt., s. 308. Por. także 306-309, gdzie autorka wskazuje na biblijne pozytywnego rozumienia cielesności, oraz C. Rowiński, dz. cyt., s. 236-239.

[16] R. Nycz, dz. cyt. s. 128-138.

[17] B. Leśmian, Poezje zebrane, oprac. A. Madyda, wstęp M. Jakitowicz, Toruń 2000, s. 141. Kolejne odwołania do wierszy Leśmiana będę sygnalizował skrótem PZ, podając numer strony.

[18] Por. T. Karpowicz, Poezja niemożliwa. Modele Leśmianowskiej wyobraźni, Wrocław 1975, s. 94-112 (gdzie bliżej analizowane są związki miłości erotycznej i brutalności w całej poezji Leśmiana), a także C. Rowiński, dz. cyt., s. 232-233.

[19] T. Różewicz, dz. cyt., s. 92.

[20] PZ 35.

[21] PZ 74.

[22] Tamże.

[23] Por. E. Boniecki, Archaiczny świat Bolesława Leśmiana. Studium historycznoliterackie, Gdańsk 2008, s. 75.

[24] Tamże, s. 111.

[25] Tamże.

[26] PZ 74.

[27] Por. E. Boniecki, dz. cyt., s. 75-114. Także: M. Głowiński, dz. cyt., s. 13-46. Swoje idee na temat „światopoglądu antropomorficznego” zawarł Leśmian w eseju Znaczenie pośrednictwa w metafizyce życia zbiorowego (1910).

[28] E. Boniecki, dz. cyt., s. 76.

[29] Por. M. Drwięga, Ciało człowieka. Studium z antropologii filozoficznej, Kraków 2005, s. 163-262.

[30] M. Głowiński, Zaświat przedstawiony. Szkice o poezji Bolesława Leśmiana, Kraków 1998 (Prace Wybrane, t. IV), s. 35.

[31] Tamże.

[32] E. Boniecki, dz. cyt., s. 77.

[33] T. Karpowicz, dz. cyt., s. 254.

[34] C. Rowiński, dz. cyt., s. 227.

[35] Por. PZ 31.

[36] Por. wiersz o tym tytule w tomie Łąka. Na temat specyfiki określenia „pieszczota” u Leśmiana por. W. Gutowski, Nagie dusze i maski. O młodopolskich mitach miłości, Kraków 1992, s. 345.

[37] W. Gutowski, dz. cyt., s. 345.

[38] PZ 34.

[39] Tamże.

[40] PZ 38.

[41] Tamże.

[42] PZ 105.

[43] E. Boniecki, dz. cyt., s. 132.

[44] PZ 65.

[45] M.P. Markowski, dz. cyt., s. 94.

[46] PZ 55-56.

[47] PZ 65.

[48] Na ten temat m.in.: M.P. Markowski, dz. cyt., s. 108-110.

[49] M. Stala, Trzy nieskończoności..., s. 102.

[50] PZ 65.

[51] Na jego temat pisali m.in.: B. Przymuszała (dz. cyt., s. 213-217) i M. Stala (Trzy nieskończoności..., s. 110-114).

[52] A. Czabanowska-Wróbel, dz. cyt., s. 260.

[53] PZ 82.

[54] Por. T. Karpowicz, dz. cyt., s. 62-77, gdzie opisano zagadnienie wzajemnego stosunku bytu człowieczego i boskiego u Leśmiana.

[55] PZ 85.

[56] Por. B. Przymuszała, dz. cyt., s. 364.

[57] Por. M. Drwięga, dz. cyt., s. 114.

[58] PZ 88.

[59] Tamże.

[60] PZ 105.

[61] M. Stala, Pejzaż człowieka..., s. 267.

[62] B. Przymuszała, dz. cyt. s. 217.

[63] Tamże, s. 34.

[64] PZ 228.

[65] PZ 433.