Myślistwo jako praktyka męskości hegemonicznej na przykładzie powieści Soból i panna Józefa Weyssenhoffa

Myślistwo jako praktyka męskości hegemonicznej na przykładzie powieści Soból i panna Józefa Weyssenhoffa

Justyna Rządeczko

(Uniwersytet Wrocławski)

Józef Weyssenhoff nie bez powodu nazywany jest przez krytyków „ostatnim piewcą polskiego ziemiaństwa”[1]. W czasie swoich studiów każde wakacje spędzał w rodowych majątkach na Litwie, gdzie jego głównymi rozrywkami były polowania oraz uczestniczenie w życiu towarzyskim tamtejszego ziemiaństwa[2]. Te doświadczenia w znaczącym stopniu wpływały na fabuły tworzonych przez niego utworów[3]. Warto przypomnieć, że tak ważna w powieściach Weyssenhoffa kultura ziemiańska była silnie osadzona w dyskursie kultury patriarchalnej, kreującej pewien ideał męskości hegemonicznej powiązanej m.in. z odwagą, walecznością, honorem, siłą. Wyrażana niejednokrotnie przez pochodzącego z Podlasia pisarza apoteoza tradycji ziemiaństwa nieuchronnie prowadziła do gloryfikowania również tych aspektów, które dziś budzą słuszne wątpliwości natury moralnej – czy to kwestia kultury patriarchalnej, czy też zagadnienie etycznego wymiaru polowań na zwierzęta. Niniejszy tekst naświetla powiązania między tymi dwiema formami opresji.

Myślistwo stanowi jedną z praktyk męskości hegemonicznej – kategoria ta została wyróżniona przez australijską badaczkę Reawyn Connel. W swojej pracy Masculinities z 1995 r. przekonywała, że nie istnieje jeden konstrukt męskości, lecz jest ich wiele, w zależności od momentu historycznego, umiejscowienia geograficznego czy uwarunkowań kulturowych i społecznych. Również w obrębie jednego kręgu kulturowego nie istnieje jeden powszechny model męskości. Można za to stosować kategorię męskości hegemonicznej, będącej „kulturowo dominującym ideałem męskości, skoncentrowanym na autorytecie, fizycznej tężyźnie i sile, heteroseksualności i płatnej pracy”[4]. Temu właśnie wzorcowi stara się sprostać wielu mężczyzn w różnych częściach świata. Connel wymienia również męskości współuczestniczące – to męskości dążące do nieosiągalnego ideału męskości hegemonicznej – oraz męskości podporządkowane – jawnie sprzeczne z wymogami obowiązującego wzorca.

Dyskurs męskości hegemonicznej w dużej mierze jest dyskursem dominacji – zarówno nad kobietami, jak i innymi mężczyznami. Można wyznaczyć jeszcze jedno pole dominacji – mężczyzna panujący nad przyrodą i zwierzętami jako bytami ze świata natury.

Tytuł powieści Soból i panna jednoznacznie sugeruje, jakie są dwie największe pasje głównego bohatera, Michała Rajeckiego. Łowiectwo i flirt z piękną kobietą to dwa wątki, które determinują fabułę utworu, splatając się nierozłącznie ze sobą. Litewskie lasy są tu miejscem myśliwskich uciech[5], ale i tłem dla rozwijającego się romansu Michała i Warszulki – prostej dziewczyny pochodzącej z chłopskiej rodziny o tradycjach kłusowniczych.

Myślistwo jako akt dominacji nad naturą

Myślistwo w polskiej kulturze ma długą i bogatą tradycję. Sami uczestnicy polowań lubią powoływać się na drzemiące w nich pierwotne instynkty łowieckie, które były warunkiem przetrwania u zaczątków rozwoju cywilizacji[6]. W późniejszych czasach myślistwo stanowiło również jeden z elementów hierarchizowania stanów – król miał prawo tropienia wszystkich zwierząt, natomiast poddanym narzucano pewne ograniczenia. Również w powieści Weyssenhoffa widoczna jest ta hierarchia – prawo do polowania na zwierzęta wynika niejako z prawa do własności przestrzeni lasu. Stąd prości chłopi nieposiadający własnych terenów leśnych są skazani bądź na pozwolenie udzielone przez ziemiaństwo, bądź na kłusownictwo – nawet jeżeli pod względem praktycznym owo kłusownictwo niczym nie różni się od pełnoprawnego myślistwa uprawianego przez szlachtę.

Michała poznajemy jako nieco nieokrzesanego, popędliwego młodzieńca, który spędza wakacje z dala od miasta. Wraz z przyjacielem Stanisławem, uzbrojony w broń myśliwską, przemierza litewskie lasy. Warto tu przypomnieć wyznanie samego Weyssenhoffa:

Trochę też podobny do mnie dwudziestoletniego jest Michał Rajecki, i nazwisko dobrałem mu przezroczyste, mojej prababki Rajeckiej, która Jużynty [majątek Rajeckiego – J.R.] wniosła nam w posagu. Ale i to podobieństwo jest dość powierzchowne[7].

Narrator rozpoczyna jeden z rozdziałów powieści rozważaniami na temat istoty myślistwa:

Myślistwo jest od wieków zabawą królewską, ale przed tym szeregiem wieków było kapitalnym zajęciem ludowym, częścią życia każdego dorosłego mężczyzny, i wtedy to nosiło w sobie cechy niespożyte, było walką człowieka ze zwierzem i doświadczalnym zgłębianiem tajemnic przyrody przez człowieka. Siła i urok pierwotnego myślistwa przetrwały w instynktach niektórych łowców, prostaków w nauce, ale mistrzów w obcowaniu z przyrodą, albo takich ludzi cywilizowanych, którzy umieją zdziczeć na pewien czas, aby odpocząć od nudów i trosk cywilizacji[8].

Wyrażony przez narratora pogląd jest zbieżny z przekonaniami samego autora powieści. Weyssenhoff traktował przyrodę jako miejsce walki o byt. W przedmowie do Roku myśliwego Włodzimierza Korsaka pisał, że myślistwo jest formą wniknięcia człowieka w świat natury, współzawodnictwem ze zwinniejszymi i sprytniejszymi zwierzętami za pomocą oręża kultury (której wytworem jest także broń palna)[9].

Jednocześnie narrator zauważa, że „w naszym starym świecie wiele urządzeń ludzkich zwietrzało i nachyliło się do upadku. I polowania królewskie utraciły swą istotną treść, zmieniając się w rzezie, doskonale przygotowane.” (SiP, 75).

Nawet w tej sławiącej uroki myślistwa prozie pojawia się szczera i gorzka konstatacja:

Ale gdyby nie piekielne wynalazki zabójczych maszyn, gdyby nie zmowa wielu, tworząca siłę, gdzie by też człowiekowi do ostrożności wilka, do lekkości jelenia, do siły dzika! Jedyną wyższość człowieka stanowi ta wyrobiona od pokoleń pretensja panowania nad przyrodą, ten wyostrzony instynkt przyciągnięcia do siebie całej rozkoszy, która żyje i pleni się po ziemi. (SiP, 77–78)

Okazuje się, że polujący mężczyzna, niezależnie od potrzeby potwierdzenia swojej męskości poprzez zdobywanie myśliwskich trofeów, jest w stanie zauważyć własną niedoskonałość – musi bowiem korzystać z przewag dawanych przez cywilizację. Z jednej strony – dostrzec można w tonie narratora tęsknotę za prawdziwą potęgą drzemiącą w naturze, z drugiej jednak – to kultura ostatecznie wygrywa.

O tradycyjnym stosunku do zwierzyny łownej świadczą przemyślenia Łaukinisa, starego i doświadczonego kłusownika:

Drzewo na Litwie należy do właściciela gruntu – to prawda; co do grzybów i jagód kwestia jest sporna, ale żeby zwierzyna, przez Pana Boga stworzona na wędrowanie, oraz na łup i ochotę każdego, który ją potrafi wytropić i zabić, miała należeć do owoców zakazanych?! – to oburzało po prostu wszelkie pojęcia zawodowego kłusownika. (SiP, 15)

Łaukinis z charakterystyczną dla siebie przekorą poucza młodego Rajeckiego, że znacznie przyjemniej jest polować na sarny bez pozwolenia leśników niż na tę zwierzynę, którą leśnicy pozwalają ustrzelić.

Kłusownik nie jest pełnoprawnym myśliwym, nie czuje więc obowiązku postępowania w zgodzie z oficjalnym kodeksem. Jednocześnie w większym stopniu niż Michał czy Stach wydaje się być częścią lasu, w którym działa – jego postać porównywana jest do zwierząt: „jastrzębie jego oczy wyzierały dziko z młodej jeszcze twarzy; ruchy miał powolne i przeciągające się jak kot rozespany” (SiP, 15). Łaukinis ma w sobie zatem coś dzikiego – usprawiedliwiać ma to zapewne zabijanie przez niego zwierząt – czyni coś, co przecież w naturze jest codziennością. Nie należy zapominać jednak, że i jego polowania nie są łowami naturalnego drapieżnika, lecz skradaniem się z bronią będącą wytworem cywilizacji.

Myślistwo jako problem etyczny

Znamienne jest, że narracja Sobola i panny, pomimo niewątpliwej sympatii dla będących myśliwymi bohaterów, przypisuje jednak zwierzętom zdolność odczuwania emocji oraz snucia własnych refleksji. Dzieje się tak na przykład w przypadku borsuka, który, wychyliwszy się ze swojej nory, miał pomyśleć „Gdzież też dziś pójdę na kolację?...” (SiP, 28). Tym mocniej uderza w czytelnika kolejny akapit, stanowiący opis nagłej i okrutnej śmierci zwierzęcia, którego ciało wystrzeliło w górę „jak potworna piłka, uderzona obuszkiem, raz – drugi raz cisnął się do góry krzywo jakoś i runął ze wzgórza w krzaki” (SiP, 28). Jak się okazuje – borsuk, pomimo strzału w głowę, wciąż żyje; uśmierca go dopiero postrzał w serce. Michał odczytuje utrafienie borsuka jako łowiecki sukces – w swojej kolekcji myśliwskiej nie posiadał jeszcze tego gatunku. Radość okazuje entuzjastycznym okrzykiem, który brzmi złowrogo na tle nieco przerażającej ciszy lasu. Poczucie zgrozy potęguje przypuszczenie narratora, jakoby pod ziemią rodzina zabitego borsuka drżała ze strachu.

Jeśli wierzyć spisywanym przez myśliwych wspomnieniom, antropomorfizacja leśnych zwierząt nie jest wcale zjawiskiem rzadkim[10]. Dostrzeżenia załzawionych oczu sarny czy dezorientacji jelenia niejednego łowczego powstrzymało przed naciągnięciem spustu – antropomorfizacja jest więc w czasie polowania zjawiskiem niepożądanym, bo w samym myśliwym budzi wątpliwości natury etycznej. W przytoczonym tu fragmencie powieści Michał jako popędliwy, zdolny co prawda, lecz młody jeszcze myśliwy, nie zważa na borsuczą chęć życia.

Nieodłącznym kompanem łowów stają się psy myśliwskie i to one częściej są przedmiotem antropomorfizacji. Okazuje się, że nawet stereotyp pięknej przyjaźni myśliwego z psem niekoniecznie musi być prawdziwy. Michał już na pierwszych kartach powieści przyznaje się do zastrzelenia kundla – brak informacji, czy był to pies samego Rajeckiego czy przypadkowa ofiara jego wybuchu furii. Stanisław poucza swojego przyjaciela, że do psów nie należy strzelać, motywując to absurdalnie brzmiącym w świetle całej fabuły stwierdzeniem „Każde stworzenie chce się nacieszyć życiem” (SiP, 7). Przypomnieć należy, że w etyce myśliwskiej relacja łowczego i jego psa jest wręcz uświęcona. Kodeks z 1913 r. mówi m.in. o tym, żeby kochać swojego psa, nie rozpuszczając go jednocześnie, oraz aby nigdy w gniewie go nie uderzyć[11].

Narrator, przez którego przemawia bardziej od Michała doświadczony Weyssenhoff, zwraca większą uwagę na kodeks myśliwski. Jest też skłonny zauważać pewne podobieństwo osaczonego zwierzęcia do bezbronnego człowieka.

Z pomocą myśliwym, których dopaść mogą pułapki związane z antropomorfizacją tropionych przez nich zwierząt, przychodzi język łowiecki. Nietaktem czy wręcz kłamstwem jest w oczach myśliwego nazywanie postrzelenia zwierzęcia „zabiciem” lub „morderstwem”. Język, którym środowisko łowieckie posługuje się na co dzień, wypracował sformułowania takie jak pozyskiwanie, strzelenie, położenie, łamanie się w ogniu[12]. Taka praktyka językowa ma pomóc w odsunięciu od świadomości faktu, że celem polowania jest odebranie życia bezbronnemu stworzeniu – pozostaje to celem nawet wtedy, gdy uczestnicy łowów podkreślają przyjemność płynącą z samego obcowania z przyrodą i tropienia dzikich zwierząt.

Myślistwo jako męska rywalizacja

Sprzeczną wewnętrznie skłonność do zabijania zwierząt, które jednocześnie są elementem podziwianej i kochanej przez myśliwych przyrody, próbował wyjaśnić Brian Luke, odnajdując analogie między polowaniem na zwierzęta a zdobywaniem przez mężczyzn kobiety jako obiektu pożądania seksualnego[13]. Badacz zwraca uwagę na podobieństwo pragnienia zdobycia najpiękniejszego, najlepszego okazu jako trofeum, którym można się pochwalić przed rywalami – trofeum tym, w zależności od kontekstu, jest albo zwierzę, albo kobieta. Często myśliwi sami mówią o podnieceniu, które ich ogarnia w czasie polowania – czytelnik Sobola i panny wielokrotnie staje się świadkiem tego zjawiska, które determinuje zachowania polujących bohaterów. Potrzeba dominacji (nad zwierzęciem czy nad kobietą) i wiążące się z nią poczucie satysfakcji wpisują się w dyskurs kultury patriarchalnej, stanowiąc jeden z konstytutywnych elementów ideału męskości hegemonicznej.

Interesujący w kontekście snutych tu rozważań wydaje się fragment opisujący biesiadę w Sołach poprzedzającą wielkie polowanie. W czasie uczty dochodzi do rozważań na temat spożycia mięsa. Stanowisko Podolskiego spotyka się z niezrozumieniem: „Nie jest przeznaczeniem człowieka jeść mięso, które sprowadza humory sangwinistyczne i drapieżne. Nie jadałbym zupełnie mięsa, gdybym nie ulegał niektórym przywarom, dla towarzystwa” (SiP, 44). Towarzysz biesiady żartobliwie dopytuje Podolskiego, czy pija w takim razie wódkę. Kpiny stanowią naturalną reakcję przeciętnego mężczyzny na sugestię, jakoby dieta wegetariańska mogła przynieść człowiekowi większe korzyści niż spożywanie mięsa. Problem jedzenia mięsa związanego z kwestią wcześniejszego zabicia zwierzęcia jest problemem etycznym – w tym przypadku chodzi jednak bardziej o pielęgnowanie mitycznego związku męskości i mięsa: wszak w kulturze zachodnioeuropejskiej już dzieci są uczone, że mięso jest elementem diety warunkującym prawidłowy rozwój, a dorosły mężczyzna spożywający roślinny posiłek nawet współcześnie staje się obiektem żartów podważających jego męskość.

Cenione są za to w środowisku myśliwych opowieści o doświadczeniach z łowów. Często historie te hiperbolizują osiągnięcia, chociażby przez podkreślanie siły zwierzęcia, z jakim przyszło się mężczyznom zmierzyć. Również u Weyssenhoffa takich opowieści nie brakuje[14] – np. wspominane przez Pucewicza spotkanie z odważną wilczycą, która stawiła czoła łowczym (Stanisław kwituje to wspomnienie znaczącym wyznaniem: „te parę minut, kiedy szła wilczyca wzdłuż linii bez strzału, to ja pamiętam dziesięć lat już, jak... no, jak pierwszą w życiu dziewczynę” - SiP, 51) czy opowiedziana przez Benedykta Telmonta historia o wilku, który porwał mu świnię, a dogoniony przez łowczego i trafiony w głowę – zdołał jednak uciec. Nietrudno zauważyć, że szczególnie chętne przywoływane są te przygody, które wyróżniają się w dorobku danego łowczego.

Ta skłonność do snucia gawęd została zauważona i zanalizowana przed Dorotę Rancew-Sikorę, socjolożkę badającą środowisko łowieckie. Badaczka stwierdza, że myśliwi kolekcjonują nie tylko trofea w postaci skór czy rogów zabitych zwierząt, ale również epizody – opowieści o swoich dokonaniach. Socjolożka formułuje nawet tezę, że owe epizody wraz z dokumentującymi je trofeami czy fotografiami budują tożsamość myśliwego[15].

Podobną funkcję jak gawędy pełni jeden ze snów Michała – polowanie urasta w nim niemal do mitycznych rozmiarów, porównywane jest z wojennym starciem z wrogiem:

Wilków jest moc między Solami a Szetekszną, ściągają wszystkie do Szymańc, gdzie gotuje się walna bitwa. Bo nie są to właściwie wilki, ale nieprzyjaciele – ciągną szwadronami przez drogi leśne, na wielkie polany, my zaś (myśliwi) skoncentrujemy swe siły, gdy przybędzie Radziwiłł ze sztabem i obejmie nad nami komendę (…) Jakiś wspaniały leśnik litewski z odkrytą głową, z prawicą wzniesioną na przekleństwo wrogom, ze sztandarem rozwianym w lewej ręce, stanął przed nami i prowadzi przez zwały drzewne, przez trupy... Już są trupy... naszych! (SiP, 48)

Młody Rajecki po przebudzeniu się stwierdza, co prawda, że sen rozmija się znacznie z rzeczywistością – polowanie polegać będzie na osaczeniu bezbronnej i niezbyt licznej grupy wilków. Nie przeszkadza mu to jednak zerwać się ochoczo z łóżka, by rozpocząć przygotowania do łowów. Przytoczony sen świadczy o głęboko zakorzenionej potrzebie udowadniania swojej męskości poprzez toczenie zwycięskich walk. W okresie pokoju potrzeba ta może być zaspokajana właśnie przez łowiectwo.

Realizację wzorca „prawdziwego mężczyzny” stanowi też przypominająca związana ze światem sportu rywalizacja – najlepszym wynikiem może poszczycić się ten, kto upolował zwierzę jako pierwszy, którego trofeum jest największe lub kto upolował najwięcej osobników. Urszula Kluczyńska, powołując się na Messnera przypomina, że „siła fizyczna, rywalizacja, chęć zwycięstwa, pokonywanie granic zostały powszechnie określone jako ważne dla tożsamości mężczyzny”[16]. Rywalizacja pozwala bowiem na podkreślenie swojej dominacji nad rywalami. Ten aspekt polowania jest w Sobolu i pannie podkreślany wielokrotnie.

W czasie jednego z polowań dochodzi o małego konfliktu między Michałem a Stanisławem. Obaj oddają kilka strzałów do głuszca, lecz nie są w stanie rozstrzygnąć, który z nich postrzelił ptaka śmiertelnie. Z nadmierną uprzejmością są gotowi oddać prawo do zwycięstwa drugiemu, jednak „w istocie obaj byli nieradzi: Stanisław, że zakwestionowano jego ostatni celny strzał, Michał, że nie mógł sumiennie przyznać głuszca za swojego” (SiP, 13).

Wymowna jest historia o postrzelonym przez Michała dziku. Odyniec padł na ziemię po trafieniu wystrzeloną przez Rajeckiego kulą. Młody myśliwy szybko zostaje okrzyknięty bohaterem, ponieważ upolowany przez niego dzik to najprawdopodobniej Chaskiel – najsprytniejszy i najsilniejszy przedstawiciel swojego gatunku w miejscowych lasach. Rajecki jest szczęśliwy i dumny ze swojego trofeum. Po chwili okazuje się jednak, że dzik został wprawdzie raniony, lecz nie śmiertelnie, co pozwoliło mu na ucieczkę. Rajecki traci status bohatera i zaczyna być pouczany przez bardziej doświadczonego myśliwego, który teraz wypomina mu m.in. nieprawidłowe trzymanie broni. Cała sytuacja staje się dla Michała krępująca i niewygodna. Młody człowiek czuje się wręcz zhańbiony w gronie innych myśliwych.

Inna ze scen polowania odbywa się nie w lesie, lecz w parku, w którym jedyną zwierzyną łowną są bażanty. Rajecki stwierdza, co prawda, że takie polowanie to właściwie rzeź w kurniku, nie odbiera mu to jednak chęci uczestniczenia w tej rozrywce. O tym, jak niewymagające jest takie polowanie, świadczy wynik Michała – 46 zabitych bażantów. Wyniki wszystkich strzelających są skrzętnie notowane celem wyróżnienia tego, któremu udało się trafić najwięcej ptaków.

Myślistwo jako zajęcie męskie

W Sobolu i pannie polują ludzie różnych stanów – myśliwi wywodzący się ze szlachty i z ludu. Wszyscy natomiast są jednej płci – myślistwo jest zajęciem dla mężczyzn; można by tu dodać – prawdziwych mężczyzn. W powieści tylko kilkukrotnie pojawia się informacja o polujących kobietach – są to żona księcia Jerzego oraz Warszulka, która właściwie jest tylko towarzyszką łowieckich przygód Michała. Kobiety przedkładające życie salonowe nad przebywanie na łonie przyrody – takie jak pożądana niegdyś przez Rajeckiego Teresa – pojawiają się np. w czasie polowania w parku, które nie niesie żadnego zagrożenia dla ich życia. Teresa nie bierze jednak czynnego udziału w łowach – skupia się na flirtowaniu z mężczyznami.

Myślistwo, jako jeden z przymiotów męskości, jest dla Rajeckiego jednym ze sposobów na zyskanie szacunku u kobiet – czy to u zamężnej, lecz kokietującej go Teresy, czy to u Warszulki, którą zabiera na polowanie na słonki. Rzeczywiście, można odnieść wrażenie, że w kulturze traktującej łowiectwo nie tylko jako towarzyską zabawę, ale również środek do emanowania męską dumą i odwagą, kobiety pozostają pod wrażeniem tych myśliwych, którym udaje się osiągać krwawe sukcesy. O ile w przypadku Teresy nie ma dysonansu pomiędzy jej charakterem a podziwem dla myśliwskich wyczynów Rajeckiego, o tyle w przypadku Warszulki podobny podziw jest silnie skontrastowany z jej niewinnością i dziecięcą wręcz naiwnością.

Związek myślistwa i erotyki został tu już zasygnalizowany w postaci przywołania poglądów Briana Luke'a. Beata Mytych, która przebadała trzy powieści Weyssenhoffa, zauważa:

W każdej z analizowanych powieści „poezja przyrody (łowów)” jest ściśle spleciona z erotyką. Co więcej, najczęściej pozytywne postaci kobiecie uosabiają litewską czy poleską, zdrowie dającą naturę (…) Wątki myśliwskie i erotyczne spotykają się w „opalowatej” kreacji kobiety, najczęściej mniej lub bardziej subtelnie animalizowanej, oraz męskich sylwetkach myśliwych – kochanków czy kandydatów na męża (…) Polowania stanowią więc rodzaj schadzek, gdzie nie zwierzyna, ale dziewczyna-zwierzyna jest najważniejsza[17].

Mężczyzna realizujący poprzez polowania wzorzec męskości hegemonicznej staje się w tradycji patriarchalnej atrakcyjnym kandydatem na męża – lub choćby kochanka. Rajecki ma tego świadomość – wykorzystuje swój talent łowczego do zwrócenia uwagi Teresy, a potem – Warszulki. Charakterystyczna dla męskości hegemonicznej chęć dominacji nad kobietami jest nieobca również bohaterowi Panny i sobola – Rajecki jest podatny na wdzięki kobiet i związki z nimi traktuje przede wszystkim w kategoriach fizycznej przyjemności. Również jego uczucie do Warszulki początkowo równoznaczne jest jedynie z seksualnym pożądaniem. Przez długi czas próbuje ją uwieść, nie bacząc na jej niewinność i brak perspektyw dla związku z prostą dziewczyną. Dopiero po wielu rozmowach zarówno z Warszulką, jak i ze swym przyjacielem, zaczyna odczuwać odpowiedzialność za los dziewczyny.

Myślistwo jako zajęcie integrujące mężczyzn

Myślistwo pełni też ważną funkcję w budowaniu relacji przyjaźni pomiędzy mężczyznami. Jedna ze scen ukazuje Michała i Stanisława po zakończonym polowaniu – oddają się oni rozmowie o szukaniu swojego miejsca w życiu i o miłości. W końcu przysięgają sobie dozgonną przyjaźń:

- I nie zapomnisz ty, Miś, naszej starej przyjaźni?

- Nie zapomnę.

- Ani naszych polowań i różnych historyj, które nam zdarzyły się, o których my wiemy?

- Nie zapomnę.

- A pamiętaj ty i o całej naszej ziemi...

- Nigdy nie zapomnę. (SiP, 216)

Przyjaźń dwóch mężczyzn została w kulturze zmitologizowana jako relacja ponadczasowa, bezinteresowna i ucieleśniająca inny z mitów – mit męskiej solidarności. Myślistwo jest okazją do zawiązywania głębokich relacji z innymi mężczyznami – wspólne tropienie zwierzyny może być też czasem spędzonym na wzajemnych zwierzeniach. Nietrudno zauważyć, że etos myśliwski propaguje też te cechy, na których opiera się męska przyjaźń: solidarność, lojalność, współdziałanie, wzajemna pomoc, szczerość i honor[18].

Myślistwo w świetle dyskursu Kościoła Katolickiego

W powieści Weyssenhoffa pojawia się także myśliwy, który na co dzień jest księdzem – wzajemne relacje świata łowczych i Kościoła Katolickiego nie są zjawiskiem rzadkim. Ksiądz Stulgiński jest typowym przykładem człowieka zanurzonego w obu tych światach. Wojciech Frątczak, Kapelan Polskiego Związku Łowieckiego, zauważa, że stosunek Kościoła do łowiectwa był zawsze pozytywny, choć nie zawsze sami duchowni mieli przyzwolenie na uczestnictwo w polowaniach[19].

Przychylny stosunek Kościoła do polowań nie kończył się jedynie na symbolicznym wspieraniu myśliwych w „gospodarowaniu zwierzyną”. Łowczy otrzymali swojego patrona – świętego Huberta, który w młodości również zajmował się polowaniami. Ani Kościołowi, ani myśliwym nie przeszkadza fakt, że święty Hubert według legendy porzucił raz na zawsze łowiectwo, kiedy objawił mu się krzyż między rogami jelenia, a Bóg zawołał: „Hubercie! Dlaczego niepokoisz biedna zwierzęta i zapominasz o zbawieniu duszy?”[20] Jak się wydaje, dla myśliwych przyznanie przez Kościół patrona jest tak silnym wyrazem nobilitacji ich krwawego zajęcia, że są w stanie nie pominąć puentę opowieści przekazywanej przez tradycję.

Istotnym aspektem przypieczętowującym związek Kościoła i myślistwa jest operowanie tymi samymi terminami językowymi – przykładem sztandarowym jest tu słowo ambona oznaczające bądź to miejsce służące do wygłaszania kazań w kościele, bądź też wieżyczkę służącą do polowań na zwierzęta[21]. Ponadto istnieje wiele ceremonii zacieśniających więzy między tymi dwoma światami – są to np. msze hubertowskie, święcenie sztandarów czy uroczyste pogrzeby myśliwych. Istotną rolę pełni także kapelan myśliwych – duchowny, który sam przemierza lasy ze strzelbą w ręku. Jak tłumaczy Tomasz Nogaj, kapelan nie tylko święci sztandary czy siedziby łowieckie, ale przede wszystkim stoi na straży etosu myśliwskiego.

Gdy Michał i Stanisław spotykają proboszcza Stulgińskiego polującego na jeziorze, poznają również jego wikarego – księdza Lelejkę. Młody wikary nie potrafi polować, co staje się przyczyną żartów proboszcza:

- Wywiozłem to, żeby się od książek oderwało, bo oczy ma już od nich jak królik, chciałem przewietrzyć i spławić, a to ani dubicy pędzić nie umie, ani do kacząt na wodzie strzelać nie chce. Czyż to twoi bliźni, księże wikary, czy co? (SiP, 131)

Szyderstwa Stulgińskiego mają swoje oparcie w nauce Kościoła. Ważna jest wprawdzie legenda o św. Franciszku z Asyżu, który miał kochać zwierzęta i nazywać je braćmi mniejszymi – ważniejsze wydaje się jednak przesłanie jednego z pierwszych fragmentów Księgi Rodzaju, według którego człowiek otrzymuje od Boga prawo władania nad całym światem, w tym nad innymi zwierzętami. To na te słowa Biblii powołują się często i sami myśliwi, i duchowni uważający łowiectwo za szlachetną tradycję.

Rzeczywiście Lelejko prosi Michała o niestrzelanie do młodych jeszcze kacząt, nazywając je „niewinnymi służkami Bożymi”. Po kilku godzinach spędzonych na polowaniu młody wikary jednak sam daje się ponieść emocjom i kibicuje celującemu w nura Rajeckiemu.

Nie jest niczym zaskakującym, że Kościół będący na różnych płaszczyznach podporą dyskursu patriarchalnego błogosławi również myślistwo. Silne podkreślanie hierarchii zarówno w samym kościele, jak i w porządku stworzenia, pozwala na przyznanie człowiekowi prawa do prowadzenia polowań – nawet jeśli nie służą one zdobywaniu pokarmu. Stosowana przez Kościół poetyka miłości do Bożego dzieła oraz troski o słabszych traci na znaczeniu w kontekście nauki o człowieku jako „koronie stworzenia”.

Myślistwo w kulturze patriarchalnej ma długą tradycję i wiele kontekstów – Władysław Dynak wymienia główne z nich:

Łowiectwo, choć straciło z czasem swój pierwotny status słownego źródła biologicznego utrzymania, to jednak przez stulecia stanowiło istotny komponent procesów ekonomicznych i kulturowych; było oznaką prestiżu władcy, namiastką zatrudnień wojennych w czasie pokoju, formą kształtowania i utrzymywania sprawności fizycznej. Było wreszcie łowiectwo w dawnych wiekach istotnym składnikiem etosu rycerskiego, aprobowanego społecznie modelu wychowawczego młodzieży płci męskiej, a jako ulubiona rozrywka stanu szlacheckiego kształtowało jego obyczajowość oraz kulturę życia na co dzień[22].

Zwolennicy uprawiania myślistwa wskazują na jeszcze jedną jego zaletę – rolę kulturotwórczą. Bogusław Fruziński wymienia liczne utwory (powieści, piosenki, opery, obrazy etc.), których warstwa fabularna jest silnie związana z polowaniami[23]. Nie inaczej jest w przypadku omawianej tu powieści czy twórczości Weyssenhoffa w ogóle. W dychotomii kultura-natura społeczeństwo androcentryczne przypisuje wyższość właśnie kulturze – kojarzonej wciąż z męskością.[24] Trudno dziś jednak jednoznacznie pozytywnie oceniać cały dorobek kulturowy ludzkości. Są w kartach naszej historii momenty wstydliwe i krwawe – te również znalazły swoje odzwierciedlenie w działach sztuki. Literatura niejednokrotnie staje się zwierciadłem dla swojej epoki oraz dominujących w niej wzorców i zachowań – tak samo jest z myślistwem. Sam fakt wpływu tej przede wszystkim męskiej rozrywki na literaturę, muzykę czy malarstwo nie zmienia tego, że polowanie to w swojej istocie forma przemocy prowadząca do śmierci może i zwinniejszego, lecz nie mającego szans w walce z bronią palną zwierzęcia.

Wraz z głębokimi przemianami kulturowymi, jakie dokonują się od wieku XX, zmienia się stosunek społeczeństwa do różnych tradycji dyskursu patriarchalnego – w tym również do myślistwa. Zauważają to także sami myśliwi – Władysław Dynak ocenia, że zakaz polowań jest tylko kwestią czasu, stąd też miłośnicy łowiectwa będą musieli porzucić broń na rzecz idei bezkrwawych łowów, będących w istocie realizacją podkreślanej przez nich potrzeby kontemplacji przyrody[25].

Prognoza ta wydaje się słuszna – zwłaszcza, jeśli ma się na uwadze rosnącą świadomość nie tylko ekologiczną, ale i etyczną. Punktem przełomowym wydaje się tu pojawienie się nurtu dociekań zwanego posthumanistyką. Jak stwierdza Rosi Braidotti:

(…) bycie postczłowiekiem nie oznacza obojętności wobec ludzi, nie prowadzi również do odczłowieczenia. Wręcz przeciwnie, oznacza raczej nowy sposób połączenia wartości etycznych z dobrobytem poszerzonej wspólnoty, przy uwzględnieniu powiązań terytorialnych i środowiskowych[26].

Pozostaje mieć nadzieję, że powieści takie jak Soból i panna pozostaną reliktem przeszłości – literackim odzwierciedleniem dawnych praktyk, które wraz z rozwojem etycznej świadomości człowieka odejdą do lamusa.

Bibliografia

Literatura podmiotu

    • Wayssenhoff Józef, Mój pamiętnik literacki, Poznań 1925.

    • Weyssenhoff Józef, Soból i panna. Cykl myśliwski, Kraków 2003.

Literatura przedmiotu

    • Arcimowicz Kazimierz, Obraz mężczyzny w polskich mediach. Prawda – fałsz – stereotyp, Gdańsk 2003.

    • Braidotti Rosi, Po człowieku, tłum. J. Bednarek et al., Warszawa 2014.

    • Ciaputa Ewelina, Wojnicka Katarzyna, Wprowadzenie: refleksja naukowa nad społeczno-kulturowymi fenomenami męskości, w: Karuzela z mężczyznami. Problematyka męskości w polskich badaniach społecznych, red. E. Ciaputa et al., Kraków 2011.

    • Dynak Władysław, Łowiectwo w kulturze polskiej. Obszary i formy obecności, w: Las w kulturze polskiej, red. W. Łysiak, Poznań 2000.

    • Frątczak Wojciech, Przedmowa, w: T. Nogaj SJ, Dwie ambony. Łowiectwo i kościół, czyli o słowach i o tym, co łączy myślistwo i Kościół Katolicki w Polsce w historii, kulturze, języku i ceremoniach, Kraków 2013.

    • Fruziński Bogusław, Kulturotwórcza rola łowiectwa, w: Las w kulturze polskiej, red. W. Łysiak, Poznań 2000.

    • Kieżuń Adam, Leśne „wczasy i pożytki” malowane słowem przez Józefa Weyssenhoffa, w: Las w kulturze polskiej, red. W. Łysiak, Poznań 2000.

    • Kluczyńska Urszula, Męska dominacja i piłka nożna. Analiza medialnych prezentacji, w: Karuzela z mężczyznami. Problematyka męskości w polskich badaniach społecznych, red. E. Ciaputa et al., Kraków 2011.

    • Mytych Beata, Poetyka i łowy. O idei dawnego polowania w literaturze polskiej XIX wieku, Katowice 2004.

    • Nogaj SJ Tomasz, Dwie ambony. Łowiectwo i kościół, czyli o słowach i o tym, co łączy myślistwo i Kościół Katolicki w Polsce w historii, kulturze, języku i ceremoniach, Kraków 2013.

    • Ortner Sherry B., Czy kobieta ma się do mężczyzny tak jak natura do kultury?, tłum. T. Hołówka, w: Nikt nie rodzi się kobietą, red.T. Hołówka, Warszawa 1982.

    • Rancew-Sikora Dorota, Sens polowania. Współczesne znaczenia tradycyjnych praktyk na przykładzie analizy dyskursu łowieckiego, Warszawa 2009.

    • Szymańska Kazimiera Zdzisława, Józef Wayssenhoff. Ostatni wajdelota polskiego ziemiaństwa, Częstochowa 2001.

Abstrakt

Artykuł przedstawia powieść Soból i panna Józefa Weyssenhoffa w kontekście studiów nad męskością. Bohaterowie utworu traktują myślistwo jako jedną z praktyk męskiej dominacji. Praktyka ta jest częścią konstruowania męskości hegemonicznej, która w kulturze patriarchalnej jest wzorcem idealnym. Męscy bohaterowie Sobola i panny próbują osiągnąć ten ideał nie tylko poprzez dominację nad kobietami, ale także nad światem przyrody. Myślistwo powiązane jest z męskością hegemoniczną poprzez mit męskiej przyjaźni, rywalizację i próby wzbudzenia u kobiet podziwu dla swoich sukcesów.

Abstract

The article presents Józef Weyssenhoff's Soból i panna in the context of men's studies. The characters of this novel treat hunting as a practice of men’s domination. This activity is a part of process of construing hegemonic masculinity which constitutes the raw model in the patriarchal culture. The male characters of Soból i panna try to achieve this ideal by dominating not only women, but also the world of nature. Hunting is connected with the hegemonic masculinity by the myth of male friendship, rivalry and the attempt at enrapturing women with one’s successes.

[1] K.Z. Szymańska, Józef Wayssenhoff. Ostatni wajdelota polskiego ziemiaństwa, Częstochowa 2001, s. 11.

[2] Ibidem, s. 12.

[3] Stąd też utwory Weyssenhoffa stanowią przykład literatury szczególnie cenionej przez środowisko łowieckie, o czym świadczy m. in. publikacja omawianej tu powieści w serii Hubertus przybliżającej czytelnikom literaturę myśliwską.

[4] K. Wojnicka, E. Ciaputa, Wprowadzenie: refleksja naukowa nad społeczno-kulturowymi fenomenami męskości, w: Karuzela z mężczyznami. Problematyka męskości w polskich badaniach społecznych, red. E. Ciaputa et al., Kraków 2011, s. 12.

[5] Kazimiera Zdzisława Szymańska zauważa, że opisy polowań pojawiają się w aż dwunastu z piętnastu występujących w powieści rozdziałów – zob. K.Z. Szymańska, Józef..., s. 89.

[6] Zob. D. Rancew-Sikora, Sens polowania. Współczesne znaczenia tradycyjnych praktyk na przykładzie analizy dyskursu łowieckiego, Warszawa 2009, s. 29, 125-126.

[7] J. Wayssenhoff, Mój pamiętnik literacki, Poznań 1925, s. 77.

[8] Idem, Soból i panna. Cykl myśliwski, Kraków 2003, s. 75. W dalszej części artykułu cytaty z powieści będą oznaczone skrótem SiP wraz z numerem strony.

[9] Zob. K.Z. Szymańska, op. cit., s. 327.

[10] Zob. D. Rancew-Sikora, op. cit., s. 210-213.

[11] Kalendarz Myśliwski, 1913, za: K.Z. Szymańska, op. cit., s. 352.

[12] D. Rancew-Sikora, op. cit., s. 66-67.

[13] Zob. ibidem, s. 69-72.

[14] Na bogactwo i barwność tych opowieści wskazuje m.in. Anna Kieżuń: A. Kieżuń, Leśne „wczasy i pożytki” malowane słowem przez Józefa Weyssenhoffa, w: Las w kulturze polskiej, red. W. Łysiak, Poznań 2000, s. 206.

[15] D. Rancew-Sikora, op. cit., s. 183.

[16] U. Kluczyńska, Męska dominacja i piłka nożna. Analiza medialnych prezentacji, w: Karuzela, op. cit., s. 67.

[17] B. Mytych, Poetyka i łowy. O idei dawnego polowania w literaturze polskiej XIX wieku, Katowice 2004, s. 216-217.

[18] K. Arcimowicz, Obraz mężczyzny w polskich mediach. Prawda – fałsz – stereotyp, Gdańsk 2003, s. 214.

[19] W. Frątczak, Przedmowa, w: T. Nogaj SJ, Dwie ambony. Łowiectwo i kościół, czyli o słowach i o tym, co łączy myślistwo i Kościół Katolicki w Polsce w historii, kulturze, języku i ceremoniach, Kraków 2013, s. 16.

[20] T. Nogaj SJ, Dwie ambony. Łowiectwo i kościół, czyli o słowach i o tym, co łączy myślistwo i Kościół Katolicki w Polsce w historii, kulturze, języku i ceremoniach, Kraków 2013, s. 83-84.

[21] Wiele przykładów wspólnego zakresu używanych przez Kościół i myśliwych słów podaje Tomasz Nogaj we wspomnianej już publikacji.

[22] W. Dynak, Łowiectwo w kulturze polskiej. Obszary i formy obecności, w: Las w kulturze polskiej, red. W. Łysiak, Poznań 2000, s. 263.

[23] B. Fruziński, Kulturotwórcza rola łowiectwa, w: Las w kulturze polskiej, red. W. Łysiak, Poznań 2000, s. 271-279.

[24] O dychotomiach natura-kultura i kobiecość-męskość pisze zob. S.B. Ortner, Czy kobieta ma się do mężczyzny tak jak natura do kultury?, tłum. T. Hołówka, w: Nikt nie rodzi się kobietą, red.T. Hołówka, Warszawa 1982, s. 112-141.

[25] W. Dynak, op. cit., s. 262.

[26] R. Braidotti, Po człowieku, tłum. J. Bednarek et al., Warszawa 2014, s. 350.