PRZYSZŁOŚĆ

Kochać przeszłość dla przyszłości

Recenzja książki Małe centrum świata. Zapiski praktyka idei Krzysztofa Czyżewskiego, Sejny/Krasnogruda 2017


Anna Spiechowicz

(Uniwersytet Jagielloński)

Małe centrum świata. Zapiski praktyka idei, książka Krzysztofa Czyżewskiego, współtwórcy Ośrodka „Pogranicze – sztuk, kultur, narodów” oraz Fundacji „Pogranicze”, wydana w 2017 roku w Sejnach/ Krasnogrudzie przez Wydawnictwo Pogranicze, wpisuje się tematycznie we wcześniejsze rozważania autora, zamieszczone w zbiorach: Linia powrotu. Zapiski z pogranicza (2008), Ścieżka pogranicza (2013) oraz Miłosz. Tkanka łączna (2014). Wszystkie publikacje Czyżewskiego krążą wokół tych samych tematów – pogranicza, inności, budowania wspólnoty i trudności napotykanych na drodze do harmonijnego współistnienia w przestrzeni wielokulturowości. Wyżej wymienione teksty wzajemnie się przenikają oraz dopełniają.

Książka Krzysztofa Czyżewskiego Małe centrum świata została opatrzona podtytułem Zapiski praktyka idei. Nasuwa się pytanie, jakie działania kryją się pod owym praktykowaniem? Aby na nie odpowiedzieć, należy zacząć od początku, mianowicie od otwierającego dzieło eseju Etos amatora. Wskazuje on na fundamenty działalności Ośrodka „Pogranicze”. Amator, jak podaje autor: „(…) nie jest jednym z biegunów opozycji »profesjonalne - amatorskie«, »z dyplomem – bez dyplomu«, »instytucjonalne – pozainstytucjonalne«. To byłoby za proste”[1]. To nie amator jako postać jest jednak w centrum rozważań Czyżewskiego, lecz jego etos. Etos amatora to: „(…) etos walki z szantażem społecznej akceptacji”[2], innymi słowy stanowi całkowite pójście za swoim głosem wewnętrznym, wbrew przeciwnościom, w przekonaniu o słuszności głosu obecnego w człowieku od czasu narodzin. Wszystko to brzmi dość enigmatycznie, jednak amator jest „czyniącym sercem”, „miłośnikiem”, zatem właśnie romantyczne czucie wysuwa się na pierwszy plan. Niniejszy esej autor wygłosił latem 1989 roku w Czarnej Dąbrówce na Kaszubach podczas Wioski spotkania. Międzynarodowych Warsztatów Kultury Alternatywnej, zapoczątkowując nim niejako działalność Ośrodka „Pogranicze – sztuk, kultur, narodów”, a także wyznaczając ścieżkę, jaką będzie prowadzony czytelnik przez Małe centrum świata.

PROWINCJA

Kolejny esej zostaje utrzymany w podobnym, nieco tajemniczym tonie. Otwiera go zdanie: „Polska jest prowincjonalna. Jesteśmy prowincjuszami, bo tak, a nie inaczej nazwaliśmy sobie świat po 1989 roku”[3]. To odważne stwierdzenie posiada swoje uzasadnienie również w niniejszej publikacji. Podobnie jak w przypadku amatora, i w tym miejscu następuje eksplikacja sensu słowa prowincjusz, będącego:


Człowiekiem, któremu miejsce zamieszkania przydaje kompleksu niższości. Próbując wyleczyć się z niego, szuka swojego centrum gdzie indziej, niż przyszło mu żyć. (…) Problem tkwi w tym, że swojego miejsca nie lubi, wstydzi się go (…), a co za tym idzie: nie zna go wystarczająco, nie potrafi dostrzec i wykorzystać drzemiącego w nim potencjału[4].


Rozważania te wpisują się w toczone od lat dyskusje, dotyczące teorii centrum i peryferii. W tym przypadku warunki socjologiczne (takie jak migracje, zmiany ustroju społecznego etc.) nie są dla autora tak istotne, jak osobisty stosunek człowieka do konkretnych miejsc i wydarzeń. Prowincja nie stanowi bowiem obszaru, z którego należy uciekać. Przeciwnie, praktyk idei dostrzega jej bogactwo, możliwość zagospodarowania na nowo, jej niewyczerpane źródła. Aby jednak można było odkryć wszystkie zalety prowincji, potrzebni są ludzie, pragnący nadać miejscu nowe życie i wyrwać je z otchłani zapomnienia, chcący stworzyć z peryferii nowe centrum. Takie założenie odsyła do wspomnianego już etosu amatora oraz garstki osób, które posłuchały swego „wewnętrznego głosu” i zdecydowały się na stworzenie w Sejnach (na Suwalszczyźnie) inicjatywy „Pogranicze”. Działalność ośrodka przedstawia się następująco:


Doświadczenie »Pogranicza« wiąże się z zagospodarowywaniem miejsca w dawnym kwartale żydowskim małego miasteczka o wielokulturowych tradycjach, w którym żyją Polacy i Litwini, miasteczka dźwigającego bagaż wszystkich tragedii, konfliktów, zniszczeń i ideologii XX wieku, z piękną okolicą (z osadami staroobrzędowców, a trochę dalej Ukraińców wysiedlonych tu w ramach akcji »Wisła«), w której napotkać można zarośnięte cmentarze żydowskie, ewangelickie, prawosławne, zrujnowane dwory i pałace, opustoszałe klasztory, mosty prowadzące donikąd, gościńce urywające się na granicy[5].


Czyżewski porusza nie tylko zagadnienie wielokulturowości. Swoje analizy prowadzi w kontekście zmian, jakie nastały wraz z 1989 rokiem, który w historii Polski (i nie tylko Polski) był momentem przełomowym. Kolejne strony przynoszą opis działalności ośrodka „Pogranicze”, która napotykała na rozliczne przeszkody.

WIELOGŁOSOWA PIEŚŃ

Krzysztof Czyżewski przeprowadza w swoich rozważaniach swoistą wiwisekcję narodu polskiego. Dotyka tego, co drażliwe, czasem bolesne i do czego trudno nam się przyznać. Jak pisze Leszek Kołakowski: „(…) bardzo łatwo przychodzi nam uczestniczyć w zasługach czy sukcesach naszej zbiorowości, a trudno - w jej porażkach lub niechlubnych poczynaniach”[6]. Należy jednak rozliczyć się z widmami przeszłości i z czystą kartą móc budować, a raczej ukształcać (to właśnie romantyczne Bildung przyświecało Czyżewskiemu, kiedy znalazł się na sejneńskiej ziemi) wspólnotę opartą na wzajemnym szacunku. Autor słusznie zwraca uwagę na fakt wyczerpania się pewnej formacji intelektualnej i niemożliwość powrotu do nadmiernie zmitologizowanej przeszłości. Proponuje, by wypracować nowy paradygmat kulturowy i przyjąć to jako wyzwanie.

Praktyk idei trafnie zauważa również, że ani nadmierna afirmacja przeszłości, ani skierowanie jedynie na przyszłość, nie są dobrym rozwiązaniem. Sugeruje trzecią drogę - figurę koła, związaną z nieustannym powracaniem, a jednocześnie wychylaniem się ku nowemu. Bierze na warsztat pojęcie narodu, które za Simone Weil określa jako czynnik sprzyjający wykorzenieniu. Uważa bowiem, że koncepcja narodu jako instytucji (państwa) nie przyczynia się do budowania wspólnoty, ale wręcz przeciwnie, izoluje i podsyca wzajemną niechęć. Rozważania te wydają się nader aktualne i rezonujące dziś ze zdwojoną siłą. Autor sięga do źródeł historycznych, aby uzmysłowić czytelnikowi czyhające za niechęcią do Innego niebezpieczeństwa. Przywołuje znamienne stwierdzenie Adolfa Hitlera o wielokulturowym Wiedniu z początku XX wieku:


Coraz bardziej nienawidziłem tej plątaniny ras, tej mieszanki Słowian, Czechów, Polaków, Węgrów, Ukraińców, Serbów… a głównie Żydów – Żydzi byli wszędzie. Dwugłowy orzeł cesarski wydawał się być owocem jakiegoś incestu![7]


Słowa te Hitler zacytował przed wybuchem I wojny światowej. Zapewne, kiedy je wypowiedział, mogły wydawać się jedynie majaczeniem sfrustrowanego i niechętnego innym narodowościom człowieka. W tym przypadku okazały się jednak bardzo niebezpieczne, ponieważ doprowadziły do największej tragedii w historii ludzkości, której żniwa zbierane są do dzisiaj. Tym przykładem Czyżewski pokazuje, jakie konsekwencje może mieć „strach przed wielością”. Początkowo słowa Hitlera były jedynie słowami, ale to właśnie od tej konkretnej myśli – nienawiści do Innego, zrodziła się machina, która spowodowała śmierć milionów niewinnych ludzi. Nie należy zatem bagatelizować żadnych przejawów pogardy, gdyż mogą stać się tragiczne w skutkach. Jak pisze Anna Pajdzińska: „Nadmierne przywiązanie do swojskości może stać się formą ksenofobicznej dyskredytacji innego”[8].

Z drugiej strony, autor rozpatruje niniejszy problem całościowo i zwraca uwagę, że żadna skrajność nie jest dobra. Według niego ani nacjonalizm i ksenofobia, ani nadmierna afirmacja, nie stanowią odpowiedniego rozwiązania. Podaje przykład, aktywistów, którzy tak bardzo chcą przypodobać się innym nacjom, że doprowadzają do sytuacji, kiedy przestrzegają zasad danej kultury bardziej, niż jej rodowici członkowie. Zapominają wtedy o swoich tradycjach, tożsamości etc. Nie jest więc celem to, by śpiewać z Innymi jednym głosem, ale aby tworzyć harmonijną wielogłosową pieśń, „(…) która nie jest w posiadaniu żadnego głosu, wyłania się z wielu, brzmi pomiędzy”[9] Należy dążyć do sytuacji, by „(…) patriotyzm łączył się z otwartością na Innego”[10].

INNY

Nie ulega wątpliwości, iż w centrum świata Krzysztofa Czyżewskiego, a także działaczy Ośrodka „Pogranicze – sztuk, kultur, narodów” znajduje się wspomniany już Inny. Autor otwarcie wskazuje patronów swojej działalności, a należą do nich „mistrzowie spotkania”, tacy jak: Emmanuel Lévinas, Martin Buber, Stanisław Vincenz, Józef Tischner, Paul Celan, Czesław Miłosz (wszyscy oni nieśli w sobie doświadczenie wielokulturowości), wielokrotnie powołuje się także na Simone Weil. Pisarz za swoimi mistrzami głosi całkowity nakaz poszanowania autonomii Drugiego. Funkcjonowanie na pograniczu wymaga bowiem nieustannego obcowania z Innym, które służy nie tylko wzrastaniu we wzajemnym szacunku, lecz także określeniu własnej tożsamości. Współistnienie w tejże przestrzeni nie jest jednak pozbawione problemów. Czyżewski nakreśla trudności towarzyszące życiu na pograniczu. Niezabliźnione rany i narastająca przez lata wzajemna nieufność, powodowana najczęściej strachem, czyni tamtejsze życie wieczną pracą, której owoce bywają kruche i łatwo ulegają zniszczeniu. Czasem dzieje się i tak, że cały trud należy rozpoczynać od nowa, wymaga to cierpliwości, zaangażowania oraz determinacji. Dlatego twórcy Ośrodka „Pogranicze” podjęli decyzję zamieszkania w Sejnach, by móc budować kulturę nastawioną na tzw. „długie trwanie”. Wiedzieli, że tylko w ten sposób będą mogli wypracować „tkankę łączną” i stworzyć „niewidzialny most”[11]. Można powiedzieć, że razem z mieszkańcami pogranicza postanowili tworzyć wspólną przyszłość. Jak pisze autor:


Na pograniczu człowiek żyje w cieniu innego. (…)

Tylko w zmaganiu, w tym nieprzerwanym splocie

z innym, staje się osobny, własny. (…)

Dopiero gdy wchodzi w zwarcie,

w przestrzeń przenikania, kiedy napotyka odmienność,

staje się tożsamością. Tu na pograniczu.

Pogranicze nie jest ziemią obiecaną dla szukających

spokoju, ukojenia i miłości bliźniego (…).

Pogranicze czerpie dynamikę z dramatów nieudanych

spotkań. (…)[12]

OD „TKANKI ŁĄCZNEJ” PRZEZ „ŚCIEŻKĘ POGRANICZA” I „NIEWIDZIALNY MOST” DO MAŁEGO CENTRUM ŚWIATA

W jaki sposób praktykować pogranicze i tworzyć jego wspólnotę? Należy zacząć od obrania konkretnego celu, jakim w przypadku Ośrodka „Pogranicze – sztuk, kultur, narodów” było budowanie „tkanki łącznej”. O tym co się na nią składa pisał już Czyżewski w książce Miłosz. Tkanka łączna (2014). Wyjaśniając krótko, jest ona terminem biologicznym odniesionym do kultury, polega na budowaniu i pielęgnowaniu więzi między mieszkańcami pogranicza. Aby można było to uczynić, należy „wychylić wektor czasu ku przyszłości”[13], bowiem:


Jesteśmy w błędzie, dopatrując się przyczyn niegasnących konfliktów narodowościowych czy kulturowych wyłącznie w przeszłości i usiłując im zaradzić albo przez gloryfikację własnych mitów przeszłości, albo przez zacieranie pamięci, w naiwnej wierze, że obojętność (…) lepsza jest od niezagojonej rany. (…) na tą ranę najskuteczniejszy jest balsam odzyskiwanej przyszłości, zakorzenienia w długim trwaniu (…)[14].


Zagadnienie kultury nastawionej na tak zwane „długie trwanie” autor rozwija w dalszej części książki. Polega ona na trwaniu i pracy przez lata w jednym miejscu. To „wrośnięcie” w daną przestrzeń, by móc odbudowywać i tworzyć. Tak uczynili twórcy Ośrodka „Pogranicze”, kiedy przyjechali do Sejn i zdecydowali się tam osiedlić. Inaczej nie jest możliwe przeniknięcie konkretnej rzeczywistości danego miejsca. Założyciele ośrodka pozostali na Suwalszczyźnie, aby: „kontynuować rozpoczętą rozmowę z miejscem i ludźmi, by uwolnić strumień długiego trwania”[15]. Do tego potrzebny jest animator kultury, czyli neimar, to znaczy „budowniczy mostów” w miejscach niejednokrotnie okaleczonych, ponieważ według autora: „Żyjemy w świecie pozrywanych mostów”[16]. To bardzo trafne stwierdzenie, wskazujące na istnienie wielu niezabliźnionych ran i wzajemnych, często uzasadnionych pretensji. Aby odbudować zerwany most, animator kultury musi wykazywać się szczególnymi cechami (etosem amatora), gdyż budowane relacje naznaczone są kruchością. Okazuje się, że to, co tworzy się przez lata, może zostać jednego dnia zerwane i pracę trzeba będzie zaczynać od nowa.

W swojej książce Czyżewski zwraca również uwagę na problem języka. Proponuje nową terminologię, która porzuci opozycyjne kategorie swojskości i obcości na rzecz wypracowania wspólnej mowy, niewartościującej pozytywnie wszystkiego, co swoje i negatywnie wszystkiego, co obce[17]. Do proponowanego języka wspólnoty będą zatem należały słowa, takie jak: „pogranicze”, „obcowanie”, „agora”, „neimar”, „krytyczny patriotyzm”, „tkanka łączna”, „spadkobierca całości”, „prowincja”[18]. Mają one stanowić przeciwwagę dla narodowych mitów. Nie tylko słowa będą jednak istotne dla budowania wspólnej przyszłości, ponieważ: „Podobnie jak słowa, istotne są miejsca – odzyskiwaniu języka towarzyszy odzyskiwanie przestrzeni”[19]. Taką przestrzenią jest dla autora Europa Środkowa. Wobec szczególnej kruchości przestrzeni pogranicza, często rozdartej pamięcią o wzajemnych krzywdach, edukacja na jej obszarze wymaga nie lada delikatności. Potrzebne są jej nowe formy i przede wszystkim wspomniane już praktykowanie oraz zanurzenie w Miejscu.

Na koniec książki docieramy do Małego centrum świata. W tym momencie należy zadać pytanie, dlaczego centrum świata jest małe? Jak przekonuje autor, wielkie centrum nie istnieje to, co najmniejsze stanowi o jego istnieniu. Wielkie centrum jest iluzją, uosobieniem siły i ucisku nad słabszymi, prowadzi ku destrukcji i nienawiści, nie ku miłości i wzajemnemu szacunkowi. Małe centrum natomiast:


(…) nie żywi się słabością innych; dla swojego rozwoju nie potrzebuje dominować nad otoczeniem. Nie rości sobie prawa do wyłączności, wyjątkowości czy przodowania w czymkolwiek, jedynie do dialogu, współ-czucia i współ-odpowiedzialności[20].


Cechy małego centrum to: otwartość, gościnność, wolność. Małe centrum „kocha przeszłość dla przyszłości”[21], to znaczy, że opiera się na pamięci, jednak nie tej powierzchownej, przepełnionej resentymentami i wzajemnymi konfliktami, ale na pamięci będącej wspólnym korzeniem, służącym odzyskiwaniu przyszłości. Istotna dla małego centrum jest ciągłość tradycji. W przeszłości szuka jej źródła, w przyszłości upatruje dla niej nowego jutra. Funkcjonuje dzięki otwartości na Drugiego, nie wyklucza nikogo, ale zostaje „ocalone w tym, co najmniejsze”[22]. Wizja ta może wydawać się utopijna, jednak wiele z projektów działalności ośrodka udowodniło, że jej realizacja jest możliwa i niezwykle potrzebna dla międzykulturowego dialogu.

Autor wielokrotnie wspomina, że praktyki Ośrodka „Pogranicze” miały charakter laboratorium, podobnie można powiedzieć o książce. Znajdziemy w niej eseje, filozoficzne, antropologiczne oraz socjologiczne rozważania, ale także poemat, czy list. Jej treść wymyka się wszelkim ramom, uchwytuje specyficzną atmosferę „Pogranicza”. Pod tym względem jest z pewnością na swój sposób nowatorska i wyjątkowa, tak jak cała działalność ośrodka. Esej-poemat Ścieżka pogranicza oraz teksty Czas prowincji, a także Tkanka łączna były już włączane do wcześniejszych publikacji książkowych Krzysztofa Czyżewskiego, można zatem powiedzieć, że wcielone w Małe centrum świata zostają poszerzone o inne rozważania, i że książka ta może stanowić dla zaznajomionego z wcześniejszą twórczością pisarza uzupełnienie oraz dopowiedzenie pewnych kwestii, zaś temu, który z Czyżewskim zetknie się po raz pierwszy, nakreśli perspektywę praktykowania „pogranicza” i obcowania z Innym w jego przestrzeni. Niewątpliwym atutem publikacji jest jej rzetelność, autor stara się nakreślić dany problem możliwie w jak najszerszej perspektywie, rezygnując z własnych jednoznacznych sądów. Tak dzieje się na przykład w przytaczanym już fragmencie o nacjonalizmie i nadmiernym aktywizmie. Zasada „złotego środka” (ani odrzucenie, ani też nadmierna afirmacja) zdaje się dla praktyka idei prymarna.

Pewne zastrzeżenia wzbudza jednak kompozycja całości. Szkice są ułożone w porządku chronologii ich powstania i był to świadomy zamysł autora. Wielokrotnie powtarzają się jednak te same tematy i treści, co miejscami może być nużące dla czytelnika. Na przykład, autor w jednym z początkowych esejów opatrzonym tytułem Świrowiercy przytacza rozmowę z Czesławem Miłoszem, który pytał, czym jako ośrodek będą się zajmowali, gdzie będą mieszkali, z czego będą żyli, etc. Dokładnie ta sama rozmowa powraca sto stron później w eseju Tkanka łączna. Podobnie, w co najmniej dwóch odległych od siebie miejscach książki pojawia się wyjaśnienie sensu słowa „pogranicze”.

Dzieło Czyżewskiego wpisuje się w prowadzone od lat rozważania nad opozycją swój – obcy. Można je usytuować w kontekście opracowań, takich jak na przykład Zygmunta Baumana Jak stać się obcym i jak przestać nim być. Autor określa obcego mianem kogoś, kto stwarza problem, gdyż nie da się go umieścić na moralnej, poznawczej lub estetycznej mapie naszego świata. Badacz wskazuje na różnice między obcymi nowoczesnymi, a obcymi ponowoczesnymi – ci drudzy mogą stanowić element ogólnego krajobrazu. Bauman zwraca uwagę, że należy wypracowywać wspólnotę życia z uwzględnieniem obcych, w ponowoczesności nie chodzi bowiem o to, aby się ich pozbyć, ale by właściwie funkcjonować z nimi w życiu codziennym. Trzeba jednak zachować ostrożność, gdyż niektóre formy włączania obcych we wspólną egzystencję mogą stać się nowym zniewoleniem. Wyznacznikami postępowania z obcymi powinny być przede wszystkim prawa człowieka. Twórcy Ośrodka „Pogranicze” zdają się kierować niniejszymi zaleceniami. Chcą stworzyć wspólną „wielogłosową pieśń”, relację Ja – Ty, w pierwszej kolejności mają na względzie poszanowanie innej kultury i drugiego człowieka. Kolejnym badaczem, którego można przywołać jako tło dla rozważań Czyżewskiego, jest Clifford Geertz i jego Pożytki z różnorodności, w których pisze o „życiu w kolażu”, Czyżewski posługuje się natomiast określeniem „tkanki łącznej”. Życie w kolażu oznacza różne elementy, tworzące jeden obraz. Aby było ono możliwe, konieczna jest pewna świadomość, umiejętność uporządkowania jego składników, wiedza skąd pochodzą i jakie było ich funkcjonowanie w pierwotnym układzie. Przypomina to ciągłość tradycji, o której pisze autor Małego centrum świata. W przeszłości szuka ona źródeł wspólnego życia, w przyszłości pokłada nadzieję zmian. Ostatni przywołany szkic, istotny dla kontekstu książki Czyżewskiego to wspomniany już artykuł Anny Pajdzińskiej My to znaczy... (Z badań językowego obrazu świata) – badaczka bierze na warsztat przede wszystkim kategorie swojskości i obcości, w nawiązaniu do nich rekonstruuje językowe uprzedzenia. Aby ich uniknąć, Czyżewski wprowadził nowy słownik, będący językiem wspólnoty, nie językiem podziałów.

Autor Małego centrum świata zdaje się czerpać z naukowego dyskursu nad Innością, jego książka zmierza jednak w inną stronę. Znów należy powrócić do okładkowej deklaracji: „Zapiski praktyka idei” oznaczają przede wszystkim przenoszenie analiz wyżej wspomnianych badaczy na grunt działania. To inspirująca publikacja, a także istotny głos w dyskusji na temat budowania dialogu międzykulturowego. Pokazuje, jak pielęgnować pamięć, nie narzucając jednocześnie swoich form pamiętania, jak unikać nadmiernej mityzacji, jak szukać wzajemnego zrozumienia, opartego na szacunku. Pisarz stawia pytania, na które należy poszukiwać odpowiedzi przede wszystkim w codziennym życiu, w obcowaniu z mieszkańcami pogranicza. Służy ku temu język, w jakim napisane zostało Małe centrum świata, niezwykle poetycki i zmetaforyzowany, o czym świadczy chociażby poniższy cytat:


Poeta i praktyk pogranicza dzielą warsztat pracy, wyposażony w narzędzia umożliwiające wydziedziczonym zbliżenie do rzeczywistości. Most, jak wiersz, buduje się z esencji miejsca, losów, imion, pamięci, ocalanych drobiazgów i doświadczanych dramatów, z esencji odsączanej z życia przez miłosną uwagę. Dlatego i poeta, i praktyk pogranicza muszą być ludźmi słowa (…). Choćby dane im było zaglądać do czeluści wojen i czystek etnicznych, choćby sploty uprzedzeń i osobnych stuprocentowych racji były jak węzły gordyjskie[23].


Jak przekonuje Czyżewski, pogranicze to każde miejsce, w którym rożni od siebie ludzie wspólnie egzystują, lub takie, w którym pamięć o tej wspólnotowości wciąż jest przechowywana. Niech będzie to zatem zachęta dla nas, aby na wzór twórców ośrodka praktykować idee na naszych pograniczach, gdziekolwiek się one znajdują.


ABSTRAKT

Recenzja jest omówieniem książki Krzysztofa Czyżewskiego - współtwórcy Ośrodka „Pogranicze – sztuk, kultur, narodów” oraz Fundacji „Pogranicze” pod tytułem Małe centrum świata. Zapiski praktyka idei, wydanej w 2017 roku Sejnach / Krasnogrudzie przez Wydawnictwo Pogranicze. Autorka rekonstruuje najważniejsze myśli zawarte w książce, a także umiejscawia publikację w kontekście badań nad Innością i wielokulturowością.

SŁOWA KLUCZOWE

pogranicze, dialog, wielokulturowość, obcość, Inny

ABSTRACT

The review discusses the book Małe centrum świata. Zapiski praktyka idei by Krzysztof Czyżewski, a co-founder and director of the "Borderland of Arts, Cultures, Nations" Centre and the "Borderland" Foundation. The author not only presents the main concepts described in the book, but also makes reference to the studies of Otherness and multiculturalism.

KEY WORDS

borderline, dialogue, multiculturalism, strangeness, Other



[1] K. Czyżewski, Małe centrum świata. Zapiski praktyka idei, Sejny/Krasnogruda 2017, s. 5.

[2] Ibidem, s. 12.

[3] Ibidem, s. 25.

[4] Ibidem.

[5] Ibidem, s. 29.

[6] L. Kołakowski, O odpowiedzialności zbiorowej, w: idem, Mini-wykłady o maxi-sprawach, Kraków 1999, s. 55.

[7] V. T Bélohradský, Eseje, przeł. V. Petrilak, „Krasnogruda” 1994, nr 2-3 [cyt. za:] K. Czyżewski, op. cit., s. 73.

[8] A. Pajdzińska, My to znaczy...(Z badań językowego obrazu świata), „Teksty Drugie” 2001, nr 1, s. 53.

[9] K. Czyżewski, op. cit., s. 117.

[10] Ibidem, s. 79.

[11] Niniejszą terminologię proponuje Krzysztof Czyżewski, jako część nowego języka wspólnoty, zastępującego język podziałów.

[12] Ibidem, s. 116-118

[13] Ibidem, s. 129.

[14] Ibidem.

[15] Ibidem, s. 139.

[16] Ibidem, s. 183.

[17] Zob. A. Pajdzińska, op. cit., s. 38.

[18] Zob. K. Czyżewski, op. cit., s. 156.

[19] Ibidem.

[20] Ibidem, s. 208.

[21] Słowa są parafrazą sentencji wyrytej na grobie Zygmunta Glogera, brzmiącej: „Kochał przeszłość dla przyszłości”. Zob. K. Czyżewski, op. cit., s. 210.

[22] Ibidem, s. 213.

[23] Ibidem, s. 130.