Angelika Kowalska

(Nie)ludzka samotność. Klara i słońce Kazuo Ishiguro

Wydana w marcu 2021 roku powieść Kazuo Ishiguro Klara i słońce została osadzona w futurystycznej rzeczywistości, w której doskonała znajomość ekspresji genów umożliwia korygowanie dzieci w taki sposób, by zbliżyć je do ideału. Posthumanizm nie będzie jednak głównym tematem tego szkicu. Współistnienie ludzi, maszyn, sztucznej inteligencji i sztucznego życia przy jednoczesnym podkreśleniu więzi emocjonalnych między nimi odgrywa fundamentalną rolę w kreacji świata przedstawionego w powieści Ishiguro. Posthumanizm nie ogranicza się jednak do przewidywania kierunków rozwoju technologii. To przede wszystkim koncepcja stworzenia „nowych ludzi”, dla których ciało jest zaledwie protezą udoskonalaną dzięki osiągnięciom nauki. Efektem tego jest rozszerzenie pojęcia „człowieczeństwa” także na zwierzęta i maszyny oraz namysł nad świadomością i jednostkowością bytów. Za Piotrem Zawojskim[1] przyjmuję, że nie jest to tożsame z kresem humanizmu, ale okazją do spotkania z Innym. Efektem interakcji staje się refleksja nad pozycją człowieka i kwestią jego odrębności. Przedmiotem moich rozważań będzie poetyka (post)humanistycznej samotności. Na przykładzie tytułowej Sztucznej Przyjaciółki oraz otaczających ją postaci przedstawię sposoby odczuwania własnej odrębności. Zacznę od zaznaczenia ścisłego związku poczucia tożsamości z kategorią pamięci, następnie zajmę się znaczeniem miejsca, spróbuję przedstawić zgodną z myślą Kazuo Ishiguro aksjologię separacji, po czym porównam sposób odczuwania samotności przez człowieka i Sztuczną Przyjaciółkę.

Na początku przedstawię pokrótce fabułę wspomnianej powieści. Kazuo Ishiguro ogranicza dynamikę akcji oraz liczbę bohaterów w celu zaakcentowania ich osobistych przeżyć. Na pierwszy plan wysuwa się tytułowa Klara – narratorka, robot humanoidalny nazywany Sztuczną Przyjaciółką (SP), obdarzony umiejętnością empatii. Mieszka w sklepie z podobnymi sobie maszynami, Sztucznym Chłopcem Rexem i Sztuczną Dziewczynką Rosą. Pewnego dnia Klara zostaje dostrzeżona przez chorą nastolatkę. Josie Arthur namawia matkę na zakup SP, obie „dziewczynki” prędko się zaprzyjaźniają. Na skutek postępu choroby Josie Klara zwraca się o pomoc do słońca-Boga. Pomaga jej w tym Rick, przyjaciel i jedyny sąsiad. SP powoli odkrywa też rodzinne tajemnice. Akceptowalną społecznie praktyką jest ingerowanie w proces odkodowywania informacji zawartych w genach dzieci. W przypadku Josie „korygowanie” wywołało chorobę, jej starsza siostra z kolei zmarła na skutek powikłań. Cierpiąca po stracie pierwszego dziecka Chrissie Arthur zamawia u pana Capaldiego podobiznę Josie, którą można nałożyć na dowolnego SP w celu „kontynuowania” córki po jej śmierci. Pozostaje tylko kwestia nauczenia humanoida zachowania i nawyków nastolatki.

Wspominany wcześniej posthumanizm polegałby więc w tym przypadku na refleksji nad jednostkowością i niepowtarzalnością ludzkiego bytu. W pracowni pana Capaldiego dochodzi do starcia dwóch racji: ojca opowiadającego się za niemożnością przejęcia czyjejś tożsamości z uwagi na jej niepowtarzalność oraz matki gotowej zaakceptować niepełną, powierzchowną powłokę przypominającą jej córkę. Cała historia zostaje ujęta w ramy autobiografii: zdefragmentowana Klara opowiada ją z wysypiska. Szczęśliwe ułożenie się losów bohaterów nie obejmuje Sztucznej Przyjaciółki. Jako nie-człowiek[2] uczestniczy we życiu rodzinnym, ale po spełnieniu swojego zadania zostaje wyrzucona. Akt odrzucenia przez Arthurów to uprzedmiotowienie.

Klara jest robotem, jednak z uwagi na fakt, że inni bohaterowie zwierzali się jej i traktowali jak człowieka mogącego dokonywać własnych wyborów[3], stwierdzam, że SP nie była jedynie maszyną. Oczywiście pełniła określoną funkcję, więc niezależnie od przynależności gatunkowej została częściowo uprzedmiotowiona. Postacie nie odmówiły jej jednak wszystkich ludzkich cech, które jeszcze pełniej ujawniły się po zwolnieniu z obowiązku towarzyszenia Josie. Wcześniej, podczas wycieczki nad wodospad, pani Arthur zazdrościła Klarze braku uczuć. Gwałtownie wyraziła swój żal, po czym dostrzegła, jak nieodpowiednie były jej słowa: „Przepraszam […]. Nie chciałam być niegrzeczna”[4]. Wyraźnie zawstydziła się swoim wyznaniem. Czy jednak miałaby powód, by czuć się niezręcznie, mówiąc do „maszyny”, za jaką można uważać Klarę? Nie liczyła na szczerą, przemyślaną i rozsądną odpowiedź.

Sztuczna Przyjaciółka nie jest zatem traktowana wyłącznie jak urządzenie przeznaczone do wykonywania określonego zadania. Klara staje się powiernicą, doradczynią, sędzią. Przyznaje, że uważnie obserwuje otaczający ją świat, dzięki czemu może doświadczać poczucia samotności, któremu przyjrzę się bliżej w tym szkicu.


Pamięć i tożsamość

Zgodnie z koncepcją Aleidy Assmann umiejętność wspominania buduje poczucie, że jesteśmy konkretnymi, odrębnymi bytami o określonych doświadczeniach, relacjach i labilnym w perspektywie czasowej systemie wartości. Kontakt z innymi jednostkami spersonalizowanymi wymaga poczucia własnej tożsamości. W ramach kontaktów komunikacyjnych wspomnienia powstają, utrwalają się i przekształcają, w zwerbalizowanej formie budują „szkielet implikowanej historii życia”[5]. Jako jednocześnie narratorka i bohaterka Klara nie ma pełnej wiedzy o świecie. Zapewne, tak jak inni SP, została „obudzona do świadomości” dopiero w sklepie. Jej pierwsze wspomnienia są fragmentaryczne[6], chaotyczne, pozbawione kontekstu. Klara odtwarza je w statycznej, zamkniętej przestrzeni sklepu przypominającej dom rodzinny rozumiany jako bezpieczne miejsce rozwoju. Początkowo Dziewczynka nie pojmuje, że słowa Chłopca Rexa są drwiną, jej ciekawość świata zostaje odebrana jako zachłanność. Dopiero po pewnym czasie zaczyna rozumieć, w jaki sposób funkcjonuje najbliższy świat. Ten etap jej dziejów określiłabym jako „dzieciństwo”, ponieważ znacząco wpływa na późniejsze zachowanie Sztucznej Przyjaciółki. Klara pamięta o sklepie, nazywa go swoim[7], ale za nim nie tęskni, ponieważ nie identyfikuje się z innymi SP.

Kierowniczka pełni funkcję matki. Odnosi się do robota z czułością, także Klara traktuje ją jak autorytet. Dzieli się z „matką” swoimi przemyśleniami na temat niepowtarzalności ludzkiego życia. Choć kobieta nie rozumie słów Klary, przytakuje jej. Gest ten można rozumieć na dwa sposoby. Najprościej byłoby określić go jako powierzchowne potraktowanie opowieści, bagatelizacja trudów podejmowanych przez opowiadającego i grzeczna próba zbycia rozmówcy. W tak odrażającej przestrzeni jak wysypisko śmieci próżno doszukiwać się żywego zainteresowania ze strony drugiej osoby. Dawna kierowniczka sklepu grzebie w śmieciach, zapewne w poszukiwaniu jedzenia bądź czegoś, co umożliwi jej utrzymanie się. Mimo to Klara nadal uważa kobietę za autorytet. Dlatego też scenę tę można wyjaśnić następująco: przynajmniej jedna z rozmówczyń darzy drugą tak ogromną miłością, że zrozumienie jest tu kwestią drugorzędną. Taka relacja nie polega wyłącznie na przekazaniu faktów, ale także wymianie wrażeń. W tym kontekście przyznanie racji postępowaniu Klary jest bez wątpienia dowodem przywiązania. Nie musi ono być obustronne. Istotne jest jego odczuwanie przez SP i uprzejma postawa osoby tą miłością darzonej. Dzięki zachowanemu dystansowi utrzymuje ona pewną odległość od osoby kochającej. Klara może ją odsunąć jeszcze dalej i jako mądrą, nieprzeniknioną, posiadającą realny wpływ na rzeczywistość, „matkę” ma prawo uznawać za autorytet. Tezę tę potwierdza scena rozstania:


Po pewnym czasie przystanęła i odwróciła się. Pomyślałam, że może po raz ostatni na mnie popatrzy. Ona jednak spoglądała gdzieś daleko, w stronę dźwigu budowlanego na horyzoncie. A potem ruszyła dalej[8].


Krótki cytat ujawnia tęsknotę Klary, która nie pragnie pozostać przy Kierowniczce. Dziewczynka prosi o odrobinę uwagi, ale nawet to ostatnie spojrzenie nie zostaje skierowane na nią, lecz na dźwig budowlany. Zdania te zamykają powieść. Czyżby porzucenie przez „matkę” było końcową, najbardziej dotkliwą formą opuszczenia? Wraz z jej odejściem, Klara kończy swoją retrospekcję.

Do czasu tego spotkania nie zabiega o uwagę innych osób. Leżąca na wysypisku pozostaje w oddaleniu od innych modeli SP próbując „scalić” wspomnienia, a więc – na nowo ukonstytuować swoją tożsamość. Pozbawiona misji, dla której została stworzona, musi odnaleźć dla siebie nowe cele. Jej ponowne przeżywanie życia z Josie zapewne nie ulega werbalizacji, ale sformułowane w logicznie spójną opowieść, jaką jest tekst Kazuo Ishiguro, nabiera cech autobiografii. Wspominanie spełnia tu rolę tworzywa budującego „szkielet implikowanej historii życia”. Jak zauważa Assmann, umiejętność wspominania czyni nas ludźmi, pozwala zbudować własne ja oraz porozumiewać się z innymi jednostkami spersonalizowanymi[9].

Wczesna socjalizacja Klary polega na uważnej lekturze czasopism. Nabytą w ten sposób wiedzę próbuje stosować w trudnych sytuacjach. O czytaniu książek wspomina zdawkowo, traktuje je jako sposób zagospodarowania czasu. To nieznane, bliżej nieokreślone magazyny urastają do miana najważniejszej księgi ofiarowanej przez Kierowniczkę – opiekunkę, matkę. Banalizacją byłoby ograniczanie ich roli do metafory postępującej degradacji słowa.

Świat przedstawiony Klary i słońca nie należy do ludzi religijnych. Matka Josie ma wolne niedziele, ale ich „wyjątkowy” charakter polega na możliwości spędzania czasu z córką. Nieobecność rytuałów, symboli czy świąt sugerujących przynależność do jakieś grupy wyznaniowej odpowiada staremu pokoleniu rodziców dzieci korygowanych pragnącemu zerwać z nieokreśloną tradycją. Klara, produkt nowoczesności, paradoksalnie zwraca się ku słońcu jako istocie obdarzonej mocą sprawczą, uosobieniu dobroci. W wyzutym z Boga świecie tylko sztuczny twór, jakim jest SP, poszukuje śladów boskiej działalności. Wiara Dziewczynki jest pierwotna, pozbawiona dogmatów, kapłanów i wspólnoty wyznawców, szczególnym momentem poczucia obecności Boga są promienie słońca. W czasie zachodu słońca Klara wykorzystuje możliwość bezpośredniego „rozmawiania” z dobrą, potężną istotą mającą siłę sprawczą. Słońce daje energię, ożywia, łączy kochające się osoby, uzdrawia. Świadczą o tym dwie zaobserwowane jeszcze z witryny sklepowej historie przywrócenia do życia Żebrzącego Mężczyzny i Jego Psa oraz spotkanie Filiżankowej Damy z Mężczyzną w Płaszczu Przeciwdeszczowym. Uniwersalizm, niezupełne zrozumienie i możliwość parabolicznego odczytania opowieści o cudach słońca wskazują na indywidualny charakter religii. Istotne w rozważaniach o religijności bohaterki powieści jest związane z nią poczucie istnienia wyższej siły opiekuńczej. Inne postaci pod wpływem pogorszenia się stanu zdrowia Josie tracą nadzieję, w rezultacie ich tożsamość staje się zachwiana – matka proponuje porzucenie cenionej pracy, Rick dopuszcza się okrucieństwa (obnaża związek „odważnej” decyzji matki z chorobą Josie). Przeczuwana strata ukochanej osoby ich depersonalizuje, uprzedmiotawia, a zatem wyobcowuje człowieka z jego przeznaczenia do bycia osobą[10]. Jako maszyna Klara nie powinna mieć emocji, ale zachowuje się w sposób sugerujący ich odczuwanie[11], niestrudzenie i z ogromną energią podejmuje próby ocalenia przyjaciółki. Tożsamość SP jest spójna, nie ma w niej miejsca na myśli dotyczące śmierci Josie, gdyż wiara w logicznie nieuzasadnioną boskość słońca pohamowuje jej destrukcję rozumianą jako samoistny rozpad spowodowany samotnością religijną[12] – brakiem duchowej łączności z Bogiem.


Miejsca samotności

Tożsamość Klary od nowa ustala się na wysypisku. W opowiadanych przez siebie wydarzeniach SP uczestniczyła jako świadoma swej odrębności, nie było to dla niej ani bolesne, ani uciążliwe. Siedząc w witrynie sklepowej z inną Sztuczną Przyjaciółką Dziewczynka najwięcej uwagi poświęcała przechodzącym ludziom, rzadko nawiązywała kontakt z Rosą[13]. Brak możliwości swobodnej, ciągłej i nieprzerwanej interakcji z podobnymi do siebie istotami nie byłby jednak złą samotnością, jak w uproszczeniu taki model odosobnienia nazywa Piotr Domeracki[14]. Przyjąwszy za nim, że o aksjologii samotności decydują towarzyszące jej uczucia, Klara odczuwa swoją odrębność w sposób neutralny: nie ocenia, ale relacjonuje obrazy i łączy je w spójne cykle (o Filiżankowej Damie i Mężczyźnie w Płaszczu Przeciwdeszczowym, o Żebrzącym Mężczyźnie i jego Psie).

Czas spędzony za szybą nabiera cech czasu sakralnego, jednostką miary jego upływu jest dobowy cykl słońca. Na tym przejściowym etapie między „dzieciństwem” a życiem z Josie Klara nie odczuwa samotności. Towarzyszy jej odosobnienie związane z trwaniem na obrzeżach życia społecznego, od którego odgradza ją nieznajomość mimiki, gestów, motywów kierujących ludźmi. Dziewczynka dopiero uczy się stosować w praktyce „mądrości” wyczytane w magazynach i nabyte od Kierowniczki. Powoli rozrastający się świat zostaje zaburzony pojawieniem się Josie. Od tej pory Klara nadal jest uważną obserwatorką, ale poczucie upływu czasu ściśle wiąże z odwiedzinami dziewczynki. Obiecawszy, że na nią zaczeka, Klara nie dopełnia swoich obowiązków – ignoruje inną klientkę. Wygodnie byłoby odczytać tę scenę za pomocą Paetzoldowskiego[15]klucza: żeński odpowiednik flâneurflânerie - to „kobieta publiczna”, sprzedawczyni i towar w jednym. Klara stara się zaprezentować na wystawie jak najlepiej, lecz od flânerie odróżnia ją przede wszystkim statyczność. SP pozostaje za szybą jako niedostrzegalny dla większości obserwator, który z zachwytem przygląda się zewnętrzu, ale uwagę koncentruje na zaledwie kilku osobach. Odróżnia się od tłumu, a także od pozostałych SP. Jej poczucie indywidualności nie jest pejoratywnie rozumianym opuszczeniem (stanem kogoś osamotnionego, pozostawionego bez opieki i dozoru), ale gwarancją zachowania integralności osobowej, rozkoszowaniem się światem bez konieczności bycia jego uczestnikiem.

Także Rick spędza czas osobno. Ten rodzaj odosobnienia oceniłabym negatywnie. Zmuszony do opieki nad matką chłopiec zaszywa się w domu ogrodzonym wysoką trawą, wychodzi na wzgórze, by wypuszczać drony budową przypominające ptaki. Rick tak bardzo rozwija swoje umiejętności, ponieważ z nostalgią zwraca się do czasów dzieciństwa, kiedy ojciec Josie uczył go inżynierii. Nie potrafi jednak wyjść poza przestrzeń domu. Relacja z chorą matką uniemożliwia mu podjęcie dalszych kroków związanych z realizacją „planu” wspólnej przyszłości z Josie. Z uwagi na nieokreśloność zamiarów nastolatków bardziej odpowiednie byłoby nazywanie „planu” marzeniem, gdyż pozostaje on równie odległy, co w czasie jego powstania kilka lat wcześniej. Obie młode osoby zatracają się w swojej „miłości”, lecz w gruncie rzeczy prawdziwe uczucie zostaje przysłonięte odczuwaną przez nich pustką związaną z niezbywalnym, jednostkowym i perspektywicznym przywiązaniem do swojego życia obarczonego konkretnymi doświadczeniami i wspomnieniami. Ucieczka od takiej samotności ontoegzystencjalnej[16] nie jest jednak przezwyciężeniem tego, od czego się uciekało. To przede wszystkim rezygnacja z samego siebie, z trudów, nieprzeciętnych, złożonych wymagań, zobowiązań, zaciągniętych długów, win, nieprzychylnych ludzi[17]. Efektem tego są działania destrukcyjne objawiające się w próbie zniszczenia marzeń wiązanych z dalszą edukacją (Rick) oraz zranieniem ukochanej osoby (Josie). Kłótnia na chwilę zbliża ich do siebie, lecz po zakończeniu sporu tym silniej zaznacza się poczucie samotności.

Matka Josie szuka ucieczki przed osobnością (koniecznością zaakceptowania swojej odrębności od innych jednostek) w sumiennym wykonywaniu swoich obowiązków zawodowych. Postrzega pracę negatywnie – jako coś, co wyrywa ją z domu wbrew woli. W krytycznym momencie choroby Josie nie prosi jednak matki o wzięcie urlopu. Rozumie, że w ten sposób kobieta rekompensuje sobie obawy związane z przedwczesną śmiercią dziecka. Działanie takie nie zapewnia ostatecznego przezwyciężenia samotności. Matka Josie doświadcza „rejestrowanego świadomie i odczuwanego afektywnie stanu pozostawienia samej sobie”[18]. Kobieta podporządkowuje swoje zachowanie opiniom społecznym: jej „odwaga” w podjęciu decyzji o skorygowaniu córki po tragicznej w skutkach poprawie starszej dziewczynki jest w rzeczywistości próbą dopasowania Josie do ram społecznych. Nastolatka to rozumie. W rozmowie o kręgach towarzyskich, w jakich oboje z Rickiem muszą się obracać, by być razem, uwidacznia się wpojony przez matkę konformizm. Nieudane przyjęcie integracyjne to nie tylko próba dopasowania[19] się do innych postępowych rodzin, ale także próba wymagająca daleko posuniętej dezindywidualizacji. Cierpiąca po stracie starszej córki matka na nietakt jednej z zaproszonych kobiet reaguje spokojnie, trzykrotnie mówi, że nic się nie stało. Ciszej wypowiedziane słowa, w których obwinia siebie o śmierć starszej córki, wywołują wybuch płaczu gościa. Matka mogła zaledwie próbować, na ile jest w stanie zbliżyć się do Innego, zachowując jednocześnie indywidualizm, lecz wybuch zaproszonej kobiety utwierdził ją w przekonaniu, że „podleganie anonimowym prawom bytu społecznego wymaga pozostawania poza sobą”[20].

Sama idea spotkań towarzyskich jest traktowana jako konieczny element edukacji[21], który zapewni poprawne funkcjonowanie na studiach. Matka należy do pokolenia, dla którego kontakty z rówieśnikami były naturalne i spontaniczne, Josie natomiast musi nauczyć się współdziałać z innymi. Przyjęcie to jednak nieautentyczna inicjatywa, co uwidacznia się w nasyceniu rozmowy matki i córki terminami charakterystycznymi dla nauk społecznych („spotkanie integracyjne”, „grupa rówieśnicza”). Artur Schopenhauer sprzeciwia się tezie o społecznej naturze człowieka. Jego zdaniem to nie instynkt warunkuje chęć bycia w towarzystwie, ale strach przed samotnością[22]. O ile pierwszy człon twierdzenia został już uzupełniony przykładem sztucznie organizowanych spotkań dzieci, to drugi wymaga rozszerzenia przez odniesienie się do zapotrzebowania na SP. Sztuczny Przyjaciel to maszyna humanoidalna zajmująca podrzędne miejsce w relacji z dzieckiem. Jej misją jest ochrona najmłodszych przed samotnością. Zabawa, rozmowa czy spędzanie czasu z nastolatkiem tworzy ułudę obcowania z Innym na bardziej intymnym poziomie. Zapomniane przez rodziców dziecko koncentruje swoje uczucia na jedynym bliskim przy nim stworzeniu – robocie. W przypadku matki relacja ta ulega odwróceniu. Już w sklepie to ona, nie Josie, wybiera sobie SP. Klara pojawia się w momencie idealnym, by zostać wykorzystaną w planach „kontynuowania” umierającej dziewczynki. Przygotowywany przez pana Capaldiego trójwymiarowy portret ma służyć matce. Uciekająca przed samotnością kobieta woli zmuszać się do traktowania maszyny jako własnej córki, a więc wpisać w paradygmat Schopenhauerowskiego „złego towarzystwa”[23]. Nie wyobraża sobie życia pogrążonego w monotonii obcowania z własną tylko świadomością.


Aksjologia samotności

Chrissie Arthur nie wymaga od córki wypełniania pustki związanej z poczuciem pejoratywnie rozumianej własnej odrębności. Przypomnijmy tu noszące cechy rytuału szybkie poranne picie kawy przez matkę. Niezależnie od stanu zdrowia Josie codziennie schodzi do kuchni, by spędzić chwilę z rodzicem. Pani Arthur kocha córkę, ale w zwyczajne dni prędko wychodzi do pracy. Matką kieruje logicznie nieuzasadniony pęd. Kobieta, należąca do starszego, jeszcze nieskorygowanego pokolenia, postrzega czas w inny sposób. Uparcie traktuje go jako środek deficytowy. Brak jej nonszalancji Josie, która uczy się wyłącznie w chwilach dobrego samopoczucia, czy Ricka wierzącego w spełnienie się nierealnego marzenia. Pani Arthur nie ma się, dokąd śpieszyć. Zapewne to z sąsiadką łączy ją najbardziej zażyła relacja, ponieważ podczas spotkania integracyjnego żadna z pań nie zwraca się do matki w sposób sugerujący wspólne doświadczenia. Jednakże Chrissie relację z matką Ricka traktuje powierzchownie. Mimo deminutywnej formy, w jakiej ta się do niej zwraca, matka nie jest osobą ciepłą. Wypełnia swoje obowiązki względem bliskich, okazuje empatię, lecz brakuje jej głębi i autentyzmu, czyli personalizacji. Przemierza kolejne fizyczne płaszczyzny świata przedstawionego pchana nieokreślonym pędem odzwierciedlającym jej wewnętrzne rozdarcie między konformizmem a indywidualizmem, sądem obiegowym a intuicją. Odsłania się to w rozmowach ze Sztuczną Przyjaciółką.

Tylko Klara poznaje osobiste problemy pani Arthur. Zwierzenia Chrissie mają formę zbliżoną do monologu. Kobieta niekiedy chce wysłuchać opinii humanoida, bo uważa go za chłodnego, inteligentnego obserwatora. SP ostrożnie przedstawia swoje sądy, ale nie czuje się swobodnie w towarzystwie pani Arthur. Dopiero po wypełnieniu „zadania” pozwala sobie na refleksję. Nieprzypadkowe jest miejsce snucia tej opowieści: w oddaleniu od innych ludzi i humanoidów, w przestrzeni budzącej lęk i odrazę. Na wysypisku Klara odnajduje swoją prywatność. Wczesne „życie” spędziła w sklepie, następnie została odesłana do wypełnienia „misji” uratowania dziecka przed samotnością. Porzucenie SP na wysypisku wydaje się więc groteskową formą emerytury. Zapomniana, nie do końca sprawna Klara zachowuje jedynie bystrość umysłu. W przestrzeni ograniczonej przez jej umiejętności postrzegania niekiedy pojawiają się inni ludzie, ale na ogół są to pracownicy złomowiska. Historię Klary można odczytać jako alegorię ludzkiego życia. Marc Augé zauważa, że znakiem nowoczesności są przechodniość, prowizoryczność i efemeryczność ludzkości skazanej na samotniczą indywidualność[24]. Towarzyszka Josie ląduje więc na złomowisku, gdy wysłuży się i dziewczynce, i panu Capaldiemu. Nie potrzebuje słuchacza. W przeciwieństwie do pani Arthur, nie przeraża się perspektywą pozostawienia samej sobie.

Świat przedstawiony w powieści jest taką samotnością przesiąknięty. Dla Klary, odosobnienie staje się okazją zbliżenia do Boga i ludzi. Wyłączona z cyklu wydających sądy o sobie i innych bohaterach SP zostaje powierniczką pozostałych postaci. Swoją prostą ciekawość świata zaspokaja obserwowaniem mijających ją nieznajomych, domowników, wreszcie przeglądaniem wspomnień i umieszczaniem ich we właściwym porządku[25]. Jako jedyna odczuwa nostalgię, której brakuje „ludzkim” bohaterom powieści. Odosobnienie Josie i Ricka ma już cechy wyraźnie pejoratywne: wraz z rozwojem choroby oboje wykazują zachowania destrukcyjne, polegające na próbach zaprzepaszczenia własnej (i tak niepewnej) przyszłości i wzajemnym okrucieństwie. Kłótnia jest okazją intymnego zbliżenia do Innego, ale po tym akcie obnażenia własnej tożsamości nastolatkowie znów powracają do swojego „ja” z natury i pod względem ontologii mającego wyłącznie liczbę pojedynczą. Niezwykle interesująca jest także postać matki. Prawdziwie niejednoznaczna bohaterka balansuje na granicy egotyzmu i zupełnego poświęcenia dla drugiego człowieka, samotności i samowystarczalności, lecz dychotomię tę ujawnia dopiero w rozmowach z Klarą.

Samotności ontoegzystencjalna i samotność religijna, alienacja i odosobnienie bohaterów powieści to zaledwie punkt wyjścia do zastanowienia się nad miejscem jednostki we współczesnym świecie. W moim szkicu starałam się udowodnić, że posthumanizm nie musi być tożsamy z zaprzeczeniem człowieczeństwa, które w powieści Ishiguro nierozerwalnie wiąże się z samotnością, ale poprzez decentralizację podmiotu (człowieka) umożliwia spojrzenie na jego działania z dystansu. Wprowadzenie postaci humanoidalnego robota oczywiście w ogromnym stopniu upraszcza konstrukcję fabularną. Odbiorca poznaje świat nieodległej przyszłości z perspektywy Klary, która sama niewiele wie o otaczającej ją rzeczywistości. Narratorka powstrzymuje się jednak od oceny wątpliwych etycznie zjawisk. Możliwość przedłużenia życia Josie jako ukochanej córki-maszyny nie jest w żaden sposób wartościowana. Działania matki nadal pozostają absurdalne, ale mogą zostać uznane formę żałoby. Cierpiąca z powodu choroby dziecka kobieta wykorzystuje możliwe sposoby, by opóźnić jego odejście. Z drugiej jednak strony, nieprzypadkowo SP mają formę humanoidów. W świecie rozprężonych relacji, „nowych ludzi” korygowanych na poziomie genetycznym i ludzi pośmiertnie zamienianych na maszyny ich przypominające, dalej dąży się do kochania i bycia kochanym. Stąd pomysł wprowadzenia Sztucznych Przyjaciół. Ishiguro celowo nie wyjaśnia wszystkich praw świata przedstawionego, ale czytelnik powoli odkrywa je razem z Klarą. Nie jest to jednak odkrycie zupełne: narratorka domyśla się, że wiele z dzieci zostało „skorygowanych”, być może także „kontynuowanych” przez ich SP, ale zjawisko posthumanizmu (rozumianego jako włączenie w obszar życia społecznego „nowych ludzi” będących udoskonalonymi genetycznie bądź mechanicznie organizmami) nie opiera się na przekształceniu w pozornie logiczny sposób praw nauk ścisłych czy przyrodniczych, jak ma to miejsce w klasycznych pozycjach reprezentujących gatunek science fiction, gdzie „autorytet nauki jest „[…] wyzyskiwany dla uprawdopodobnienia fantastycznych motywów i wątków"[26].

Posthumanistyczna koncepcja „korygowania” i „kontynuowania” jest więc przede wszystkim zabiegiem (nie celem samym w sobie) służącym wyeksponowaniu ontoegzystencjalnej pustki „ja”, zmuszonego do przeżywania swojego jednostkowego, niewymienialnego i niezbywalnego życia z wyjątkowej perspektywy, która pozostaje obca dla innych osób. Mimo usilnych starań podzielenia z Innym tej perspektywy, „ja” zawsze będzie od niego oddzielone. To osobność (jak nazywa ją Domeracki) w powieści Ishiguro stanowi podstawę kolejnych rodzajów samotności, ponieważ zapobiega personalizacji tożsamości, która z kolei jest warunkiem komunikacji z innymi jednostkami. Samotność bohaterów wynika więc z niemożności zaakceptowania przede wszystkim swojej jednostkowości, po drugie – niemożności osiągnięcia nieprzerwanego, intymnego podzielenia perspektywy Innego. Wprowadzenie posthumanistycznych akcentów osadza zaś te niemożliwe do spełnienia pragnienia w wymiarze uniwersalnym.



Bibliografia

Assmann A., Cztery formy pamięci, przeł. K. Sidowska, w: Między historią a pamięcią. Antologia, red. M. Saryusz-Wolska, Warszawa 2013.

Augé M., Nie-miejsca, „Teksty Drugie” 2008, nr 4.

Bakke M., Bio-transfiguracje. Sztuka i estetyka posthumanizmu, Poznań 2015.

Braidotti R., Po człowieku, Warszawa 2016.

Domeracki P., Miłość i samotność – konfrontacje, „Filozofia Chrześcijańska” 2014, t. 11.

Domeracki P., Zła samotność. W kręgu malistycznych koncepcji samotności, w: Koncepcje i problemy filozofii zła, red. R. Wiśniewski i M. Jaranowski, https://repozytorium.umk.pl/bitstream/handle/item/1119/P.%20Domeracki%2c%20tekst%20Z%c5%81A%20SAMOTNO%c5%9a%c4%86.pdf?sequence=1 [dostęp: 26.04.2021].

Domeracki P., Związki samotności z kontemplacją w perspektywie filozoficznej, „Kultura i Edukacja” 2008, nr 1.

Głąb A., Etyczne aspekty klonowania ludzi: w nawiązaniu do powieści Kazuo Ishiguro „Nie opuszczaj mnie", „Diametros” 2012, nr 32.

Hańderek J., Wokół wykluczenia, w: Wykluczenia, red. J. Hańderek, N. Kućma, Kraków 2017.

Ishiguro K., Klara i słońce, przeł. A. Szulc, Warszawa 2021.

Paetzold H., Polityka przechadzki, w: Formy estetyzacji przestrzeni publicznej,

red. J. S. Wojciechowski i A. Zeidler-Janiszewska, Warszawa 1998.

Schopenhauer A., Aforyzmy o mądrości życia, przeł. J. Garewicz, Warszawa 1970.

Uniłowski K., Science fiction, w: Ilustrowany słownik terminów literackich. Historia, anegdota, etymologia, red. Z. Kadłubek, B. Mytych-Forajter, A. Nawarecki, Gdańsk 2018.

Zawojski P., Posthumanizm, czyli humanizm naszych czasów, „Kultura i Historia” 2017, nr 32.

ABSTRAKT

Celem tego artykułu jest podkreślenie wagi samotności w powieści Kazuo Ishiguro Klara i słońce. Za Piotrem Zawojskim autorka stwierdza, że spotkanie z posthumanistycznym Sztucznym Przyjacielem może być dobrą okazją do ponownego zastanowienia się nad tym, co uważamy za „ludzkie”. Na przykładzie tytułowej SP i otaczających ją postaci przedstawia sposoby „odczuwania” samotności przez człowieka i maszynę.


SŁOWA KLUCZOWE

odosobnienie, samość, samotność, Kazuo Ishiguro, posthumanizm

ABSTRACT

(Non)human loneliness. Klara and the Sun by Kazuo Ishiguro

The aim of this article is to underline the importance of aloneness in Kazuo Ishiguro’s novel Klara and the Sun. The author, following Piotr Zawojski, suggests that an encounter with a posthuman Artificial Friend may be a great opportunity to rethink the definition of "human” and ”humane”. The author describes the feeling of solitude, for instance, AF and people all around.


KEY WORDS

solitude, aloneness, loneliness, Kazuo Ishiguro, posthumanism



[1] P. Zawojski, Posthumanizm, czyli humanizm naszych czasów, „Kultura i Historia” 2017, nr 32, s. 74.

[2] Tu: zgodnie ze stosowanym przez Monikę Bakkę określeniem „nie-ludzki”, „by podkreślić łączność tego, co ludzkie, z tym wszystkim, co do naszego gatunku nie należy”. Zob. M. Bakke, Bio-transfiguracje. Sztuka i estetyka posthumanizmu, Poznań 2015, s. 8.

[3] K. Ishiguro, Klara i słońce, tłum. A. Szulc, Warszawa 2021, s. 99-100.

[4] Ibidem, s. 108.

[5] A. Assmann, Cztery formy pamięci, tłum. K. Sidowska, w: Między historią a pamięcią. Antologia, red.

M. Saryusz-Wolska, Warszawa 2013, s. 41.

[6] K. Ishiguro, op. cit., s. 9-18.

[7] Ibidem, s. 231.

[8] Ibidem, s. 319.

[9] A. Assmann, op. cit., s. 41.

[10] P. Domeracki, Miłość i samotność – konfrontacje, „Filozofia Chrześcijańska” 2014, t. 11, s. 44-45.

[11] K. Ishiguro, op. cit., s. 99-100, 108.

[12] P. Domeracki, Z dziejów filozoficznych zamyśleń nad samotnością, „Kultura i Edukacja” 2004, nr 3, s. 37.

[13] K. Ishiguro, op. cit., s. 22-25.

[14] P. Domeracki, Zła samotność. W kręgu malistycznych koncepcji samotności, w: Koncepcje i problemy filozofii zła, red. R. Wiśniewski i M. Jaranowski. Cyt. za: https://repozytorium.umk.pl/bitstream/handle/item/1119/P.%20Domeracki%2c%20tekst%20Z%c5%81A%20SAMOTNO%c5%9a%c4%86.pdf?sequence=1 [dostęp 26.04.2021], s. 2-3.

[15] H. Paetzold, Polityka przechadzki, tłum. E. Mikina, w: Formy estetyzacji przestrzeni publicznej,

red. J.S. Wojciechowski i A. Zeidler-Janiszewska, Warszawa 1998, s. 125-126.

[16] P. Domeracki, Z dziejów…, s. 36.

[17] P. Domeracki, Miłość i samotność…, s. 58-59.

[18] P. Domeracki, Zła samotność…, s. 3.

[19] J. Hańderek, Wokół wykluczenia, w: Wykluczenia, red. J. Hańderek, N. Kućma, Kraków 2017, s. 18-23.

[20] P. Domeracki, Zła samotność…s. 10.

[21] K. Ishiguro, op. cit., s.73-74.

[22] A. Schopenhauer, Aforyzmy o mądrości życia, przeł. J. Garewicz, Warszawa 1970, s. 172.

[23] Ibidem, s. 10.

[24] M. Augé, Nie-miejsca. Wprowadzenie do antropologii nowoczesności (fragmenty), „Teksty Drugie” 2008,

nr 4, s. 129.

[25] K. Ishiguro, op. cit., s. 318.

[26] K. Uniłowski, Science fiction, w: Ilustrowany słownik terminów literackich. Historia, anegdota, etymologia, red. Z. Kadłubek, B. Mytych-Forajter, A. Nawarecki, Gdańsk 2018, s. 489-490.