Maciej Kędzierski

„Architektura samotności”. Wybrane patologie architektury polskiego rynku mieszkaniowego w kontekście izolacji i wykluczenia społecznego


W niniejszym artykule zostanie przedstawiony problem samotności w kontekście architektury oraz budownictwa mieszkaniowego w Polsce. W odniesieniu do negatywnego zjawiska określanego jako „patodeweloperka” zostaną przywołane przykłady mikromieszkań, które mogą przyczyniać się do samotności ich użytkowników. Analiza sytuacji mieszkaniowej Polaków oraz przedsięwzięć deweloperów w takich miastach jak Warszawa czy Poznań pozwoliła na wprowadzenie autorskiego pojęcia: „architektura samotności”. Wyraża ono przede wszystkim sytuację mieszkańców mikrolokali, którzy, najczęściej z powodów ekonomicznych, zostali zmuszeni do samotnego życia w ciasnych przestrzeniach, często wpływających niekorzystnie na ich stan psychiczny i relacje międzyludzkie.

Mówiąc o samotności w odniesieniu do budownictwa mieszkalnego, należy wspomnieć o doświadczeniach innych państw oraz o historii mieszkań o niewielkim metrażu w Polsce. Zanim mikromieszkania pojawiły się nad Wisłą, były i nadal są popularne w amerykańskich, chińskich, japońskich bądź południowokoreańskich metropoliach, stanowiąc poważny problem zarówno dla mieszkańców, jak i władz. W pierwszej części artykułu zostanie scharakteryzowana historia światowego mikromieszkalnictwa (głownie w krajach azjatyckich), następnie zaś historia polskiego budownictwa mieszkaniowego, w której mają źródła niektóre obserwowane współcześnie mechanizmy. W kolejnej części zostanie przeprowadzona analiza przypadków i skutków „patodeweloperki”, które przejawiają się najczęściej w umieszczeniu jak największej liczby małometrażowych mieszkań w budynkach bądź rezygnacji przez deweloperów z jakiejkolwiek infrastruktury zewnętrznej, zapewniającej lepszy komfort życia mieszkańców, w końcowej partii tekstu zostaną natomiast wskazane dwa źródła tego zjawiska, wynikającego z jednej strony z wyborów o charakterze ekonomicznym, z drugiej zaś będącego wyrazem swoistej mody.


Historia mikromieszkań– wybrane przykłady

Według Agaty Twardoch pierwowzorów mikromieszkań można doszukiwać się w ruchu budownictwa mieszkaniowego z lat 20. XX wieku oraz w utopijnej koncepcji zamieszkiwania wspólnotowego[1]. Pierwsze przykłady nowoczesnych mieszkań o małym metrażu zaprezentowano na wystawach budowlanych m.in. w Stuttgarcie (1927) czy we Wrocławiu (1929)[2].

Jedne z pierwszych współczesnych mikrolokali powstały w Japonii. Jak podkreśla znawca kultury japońskiej, Matt Alt, to właśnie w latach 60. XX wieku zaczęto budować mieszkania o ekstremalnie małych powierzchniach, które nazywano klatkami dla królików[3]. Upodobali je sobie szczególnie studenci, nieposiadający wysokich dochodów. Projekty mikromieszkań pojawiały się również u japońskich metabolistów, którzy prezentowali oryginalne koncepcje architektoniczne. W 1970 roku w czasie Expo 70 w Osace Kishō Kurokawa przedstawił konstrukcję Takara Beautilion. Była to struktura z wygiętych stalowych rur zakończonych złączami, co umożliwiało dodawanie lub odłączanie kabin mieszkalnych[4]. Ten metaboliczny budynek można było zmontować i zdemontować w zaledwie tydzień[5]. To właśnie Kurokawa stworzył ideologię mieszkania na małym metrażu. Metabolista opowiadał się za mieszkalnymi kabinami, które w nawiązaniu do buddyzmu nazywał jiga[6]. Uważał, że Japonia po modernizacji utraciła jiga, czyli miejsca gdzie człowiek może identyfikować się z kosmosem[7]. Te tłumaczenia nie przekonywały pozostałych architektów, którzy często pogardliwe wyrażali się o kilkupiętrowych budynkach wypełnionych kabinami. Jednym z najsłynniejszych obiektów tego typu jest wieżowiec Nagakin w Tokio (1970–1972), zaprojektowany przez Kurokawę. Tworzą go asymetryczne zespoły kabin mieszkalnych[8]. Na dwóch żelbetonowych członach zawieszono 140 mieszkań, które były zmodyfikowanymi kontenerami okrętowymi[9]. Mieli w nich zamieszkać przede wszystkim single oraz biznesmeni, spędzający większość dnia w pracy. Prace metabolistów nie przyjęły się na masową skalę, pozostały eksperymentem architektonicznym, rzadko wykraczającym poza deski kreślarskie. Koncepcja kabin mieszkalnych nie została jednak porzucona, ale nabrała charakteru komercyjnego. To właśnie Kurokawa zaprojektował w 1979 roku w Osace pierwszy na świecie hotel kapsułowy[10]. Mieszkania o małym metrażu, które bywają nazywane mikroapartamentami, są kosztowne zarówno w zakupie, jak i wynajmie, zwłaszcza te położone w centrach miast, w bliskiej odległości od węzłów komunikacyjnych. W XXI wieku w Japonii istnieje również możliwość wynajmu tzw. „apartamentów trumien”[11]. Mieszkaniec ma wówczas do dyspozycji wyłącznie kabinę do spania, która jest wyposażona w klimatyzację, ogrzewanie i gniazdko elektryczne.

Z problemem mikromieszkań zmaga się również Hongkong. To miasto-państwo posiada jedną z najwyższych gęstości zaludnienia na świecie, wynoszącą 6200 osób na km2[12]. Natomiast jedna z dzielnic tej metropolii, Mong Kok, została wpisana do Księgi Rekordów Guinnessa ze względu na największą na świecie gęstość zaludnienia – 130.000 osób na km2.. Przyczyną tego stanu rzeczy jest specyficzne położenie miasta. Część Hongkongu znajduje się na półwyspie oraz na ponad 200 wyspach, z których wiele jest niezamieszkanych[13]. Tak ograniczone terytorium spowodowało, że metropolia rozwija się głównie w pionie[14]. Dlatego w krajobrazie miejskim dominują przede wszystkim wieżowce takie jak International Commerce Centre (484 m), Central Plaza (374 m) czy Bank of China (367 m). Obok nowoczesnych i oryginalnych wysokościowców, w których mieszczą się najczęściej przestrzenie biurowe, znajdują się również kompleksy niezbyt estetycznych bloków mieszkalnych. Polityka mieszkaniowa Hongkongu, polegająca na masowym budownictwie lokali o małej powierzchni, została zainicjowana w latach 50. XX wieku[15]. Co najważniejsze, gdyby nie ogromny pożar slumsów w dzielnicy Shek Kip Mei w 1953 roku, który pozbawił dachu nad głową 50.000 imigrantów z Chin kontynentalnych, tamtejszy rząd prawdopodobnie nadal zwlekałby z przygotowaniem programu mieszkań komunalnych. W miejscu spalonych slumsów w szybkim tempie powstały bloki mieszkalne na planie litery H[16]. Budowane mieszkania były ciasne i nie gwarantowały praktycznie żadnego komfortu życia. Pomimo kilku pięter zrezygnowano z wind, a toalety i kuchnie umieszczono na korytarzach[17]. W latach 60. i 70. XX wieku podjęto decyzję o rozbudowie osiedla. Wówczas zaczęto wznosić nowoczesne wysokościowce, które zapewniały lepsze warunki bytowe. Równolegle przystąpiono do wyburzania bloków na planie litery H. Do dzisiaj przetrwał tylko jeden budynek z lat 50. XX wieku, tzw. Mei Ho House, który uznano za zabytek[18]. W różnych częściach Hongkongu sukcesywnie pojawiały się nowe osiedla z mikromieszkaniami na wynajem. Warto wymienić choćby Sai Wen Estate, Shau Kei Wan, Sha Tau Kok Chuen czy Tivoli Garden. W tych osiedlach, zamieszkiwanych niekiedy przez kilkadziesiąt tysięcy ludzi, władze starają się dokonywać rewitalizacji, a w skrajnych sytuacjach burzą przestarzałe budynki. Przez wiele lat symbolem niezbyt udanej polityki mieszkaniowej Hongkongu było „dzikie” osiedle Kowloon Walled City, zwane również „Miastem Ciemności”. To miasto w mieście rozrosło się na gruntach formalnie należących do Chin, przez co nie obowiązywało tam hongkońskie prawo[19]. Walled City zamieszkiwali przede wszystkim nielegalni imigranci chińscy oraz osoby mające konflikt z prawem. Faktyczną władzę w „mieście” sprawowała Triada, dla której pracowało większość mieszkańców. Według Krzysztofa Nawratka KWC było wielką strukturą, zbudowaną bez planu i regulacji[20]. Wielopiętrowe budynki wznoszono samodzielnie, nie zachowując przy tym żadnych norm budowlanych. Przeludnione mieszkania nie posiadały toalet, a niekiedy nawet okien. Egzekwowano tylko dwie regulacje: prawidłowe przyłączenie budynku do prądu, w celu uniknięcia pożaru, oraz maksymalną wysokość bloków, którą określono na 14 pięter, tak by nie utrudniać startu i lądowania samolotów na pobliskim lotnisku[21]. „Miasto Ciemności”, zamieszkiwane według różnych szacunków przez 30.000 do ponad 50.000 ludzi, było organizmem samowystarczalnym, z własnymi sklepami, punktami usługowymi, opieką medyczną, szkołami i elektrownią. Walled City stało się wylęgarnią przestępczości, z którą nie mogła poradzić sobie hongkońska policja. Dlatego w latach 80. przystąpiono do wyburzania dzielnicy i wysiedlania mieszkańców. Ostatecznie megastrukturę zrównano z ziemią w 1993 roku. KWC zniknęło, ale mieszkańcy Hongkongu wciąż borykają się z brakiem mieszkań na rynku. W tej azjatyckiej metropolii nadal istnieją slumsy wypełnione mikromieszkaniami. Andy Merrifield w kontekście hongkońskich mieszkań mówi o zjawisku coffin cubicles, czyli trumiennych kostek, w których na kilku metrach kwadratowych żyje wiele osób[22]. Lokale te zostały podzielone na liczne kabiny mieszkalne, w których wnętrzu można jedynie siedzieć lub leżeć w otoczeniu całego dobytku. Życie w „mieszkalnych klatkach” udokumentował fotoreporter Benny Lam, który ukazał tragizm egzystencji w slumsach. Na fotografiach wykonanych w ramach projektu „W pułapce” widoczne są coffin cubicles i ich mieszkańcy, m.in. leżący mężczyzna niemogący wyprostować nóg, spożywający fasolę z puszki[23]. Lokatorami tych klatek są głównie imigranci, których nie stać na wynajem prawdziwego mieszkania. Szukają oni wyłącznie miejsca do spania po ciężkim dniu pracy, Alternatywą dla najbiedniejszych mogą być wspomniane już mieszkania komunalne, ale kolejka oczekujących jest długa[24].

W XXI wieku mikromieszkania nie zniknęły, zaczęły natomiast zdobywać popularność w kolejnych krajach. Coraz częściej są to luksusowe apartamenty charakteryzujące się ekstremalnie małym metrażem. Pewną rekompensatą jest wyposażenie klasy premium oraz atrakcyjne położenie budynku. Oczywiście oprócz luksusowych mikroapartamentów, które powstają w Nowym Jorku, Berlinie czy Moskwie deweloperzy oferują skrajnie małe mieszkania nie tylko dla singli, ale i rodzin, balansując na granicy norm mieszkaniowych oraz prawa budowlanego.

W okresie międzywojennym w Polsce mieszkania o niewielkim metrażu były normą, zwłaszcza w budynkach wznoszonych przez spółdzielnie mieszkaniowe lub inne organizacje odpowiedzialne za społeczne budownictwo. Od początku lat 30. XX wieku Polskie Towarzystwo Reformy Mieszkaniowej zachęcało do budowy lokali o minimalnym, ale racjonalnym standardzie przestrzennym, które zaspokoiłyby ówczesny głód mieszkaniowy[25]. Niestety standardy określające powierzchnię mieszkań były niskie, o czym świadczą choćby zachowane projekty architektoniczne. Przykładowo mieszkanie dla czteroosobowej rodziny w budynku należącym do WSM na warszawskim Rakowcu miało niespełna 32 metry powierzchni, na której rozplanowano sypialnię, kuchnię, pokój ogólny oraz ustęp[26]. Zaprojektowane przez Helenę i Szymona Syrkusów było ciasne, ale oferowało znacznie większy komfort niż przeludnione i zagrzybione kamienice czynszowe.

Po zakończeniu II wojny światowej Ministerstwo Odbudowy wprowadziło nowe normy powierzchni budowanych mieszkań. Zgodnie z instrukcją z 1947 roku lokal dla trzech osób powinien mieć 30,5 m2, na których znajdują się: pokój ogólny, przedpokój, łazienka oraz kuchnia z miejscem noclegowym dla trzeciej osoby[27]. Normy mieszkaniowe w PRL co kilka lat były zmieniane, jak choćby w 1954 i 1958 roku. Na mocy Uchwały Rady Ministrów z 20 sierpnia 1959 roku ustalono kolejny normatyw projektowania lokali w blokach mieszkalnych[28]. Według tych wytycznych norma mieszkaniowa nie mogła przekraczać 11 m2 powierzchni użytkowej na osobę, a średnia wielkość mieszkania miała wynieść 44 m2 [29]. W następnych latach powierzchnia stopniowo wzrastała. Największy „skok” nastąpił w ramach tzw. boomu mieszkaniowego w latach 70. XX wieku. Warto wspomnieć, że w 1974 roku na polecenie pierwszego sekretarza PZPR Edwarda Gierka opracowano nowe standardy mieszkaniowe, które uwzględniły zwiększenie powierzchni użytkowej w budynkach z wielkiej płyty. Poprawa komfortu życia w „dekadzie Gierka” okazała się jednak złudna. Masowe budownictwo z lat 70. i 80. XX wieku było nastawione jedynie na jak największą liczbę lokali w blokach, w jak najkrótszym czasie. Krytyczną opinię o tych mieszkaniach w 1999 roku, wyraził ówczesny prezes SARP Krzysztof Chwalibóg. Architekt stwierdził, że wielkość i funkcjonalność mieszkań jest niezadawalająca; pomieszczenia są zbyt małe dla ich prawidłowego użytkowania, dotyczy to również kuchni i łazienki[30]. Wypowiedź Chwaliboga była istotna, wszak dotyczyła nie tylko architektonicznych wad mieszkań z PRL-u, ale wskazywała również na ich negatywny wpływ na kontakty międzyludzkie. Jak wykazali Stanisław M. Wierzbicki i Jan Sieczkowski, polityka mieszkaniowa przyjęta przez komunistyczne władze opierała się na oszczędzaniu na powierzchni użytkowej i zminimalizowaniu wyposażenia technicznego[31]. Dla decydentów loggie bądź przestronne mieszkania były zbędne[32]. Dlatego w spadku po poprzednim systemie otrzymaliśmy mieszkania o małym metrażu.


Patologie w polskim mieszkalnictwie

Termin „patodeweloperka” pojawia się od kilku lat w rodzimych mediach. Prawdopodobnie po raz pierwszy został użyty przez Jana Śpiewaka. Warszawski aktywista uważa, że:

Myślenie tylko w perspektywie krótkoterminowego zysku i zbudowania jak największej liczby metrów kwadratowych, które można komuś wcisnąć. To chamskie traktowanie ludzi w cyniczny, nieczuły sposób i wyścig do dna, w którym chodzi tylko o to, żeby jak najszybciej się nachapać. To też brak jakiejkolwiek refleksji ze strony deweloperów na temat tego, czy daje coś społeczeństwu od siebie, jakie warunki życia i mieszkania daję innym. Ci deweloperzy nie będą nawet musieli na to wszystko patrzeć, bo będą sobie mieszkać za granicą w wypasionych willach albo apartamentach, zupełnie poza naszym zasięgiem. Tymczasem to, co zostawią po sobie, będzie stało tu przez całe dekady. Na Facebooku jest taki profil „Polskie obozy mieszkaniowe”, który idealnie podsumowuje całe zjawisko[33].

Pojęcie to jest novum, o czym świadczy rok zamieszenia tego wyrazu w słowniku Obserwatorium Językowym Uniwersytetu Warszawskiego. Hasło zostało tam zarejestrowane w lutym 2021 roku i oznacza: „pot. działania deweloperów sprzeczne z dobrymi obyczajami, przejawiające się zarówno w metodach pozyskania klienta, jak i w źle projektowanych inwestycjach”[34].

Warto podkreślić, że patologie dotyczące mieszkalnictwa odnoszą się nie tylko do wnętrz, czyli mieszkań i klatek schodowych, ale również do podwórek lub ogródków, które powstają w sąsiedztwie bloków mieszkalnych[35]. Jak wskazuje Śpiewak, deweloperzy budują mieszkania o powierzchni 12 m2, następnie zaś obchodzą przepisy i sprzedają tzw. mikroapartamenty jako lokale użytkowe[36]. Dyskusja nad zjawiskiem „patodeweloperki” zainicjonowana przez aktywistę spowodowała, że internauci zaczęli dzielić się projektami mieszkań, które są oferowane na polskim rynku. Nie wszystkie miały małą powierzchnię, ale wiele z nich zostało fatalnie zaplanowanych, a większość metrażu stanowiły długie korytarze[37]. Wyznacznikiem tych mieszkań były także wysokie ceny, które nad Wisłą rosną z roku na rok. Jakość oferowanych lokali pozostawia wiele do życzenia, a ich użytkowanie często przypomina komedię pomyłek znaną z serialu Stanisława Barei Alternatywy 4. Rozżaleni właściciele donoszą o licznych usterkach: pękających rurach, przeciekających dachach, zalanych piwnicach, zagrzybieniu ścian, a nawet poważnych uszkodzeniach w konstrukcji budynku.

Wspomniane 12 m2 w przypadku polskich mikromieszkań nie jest czymś niezwykłym. Na początku 2021 roku media donosiły o ekstremalnie małych mieszkaniach sprzedawanych w Warszawie. W ramach inwestycji „Pola Mokotowskie” można było nabyć lokal o powierzchni 6,7 m2 [38]. Podobne powstają też w innych miastach, m.in. w Poznaniu, Wrocławiu czy Krakowie. Nabywcy rzadko mieszkają w mikroapartamentach, traktują je raczej jako inwestycję pod wynajem dla singli lub studentów. Według wyliczeń ekspertów mikrolokale do 25 m2 stanowią do 2 procent ogólnego popytu na rynku pierwotnym[39]. Symbolem patologii w polskim mieszkalnictwie jest powstający w Warszawie kompleks Bliska Wola Tower, zwany również „warszawskim Hongkongiem”. W budowanych blokach i wieżowcach znajdzie się 380 biur oraz 1000 mieszkań w tym trzynaście mikroapartamentów o powierzchni 18 m2 [40]. Kompleks nie jest jeszcze gotowy, ale już wzbudza kontrowersje. Deweloper buduje osiedle na małej działce, przez co odległość między blokami wynosi jedynie 20 metrów[41]. Całość sprawia wrażenie miejsca klaustrofobicznego oraz pozbawionego prywatności, wszak przyszli mieszkańcy Bliska Wola Tower będą żyć „okno w okno”.



„Architektura samotności” – mieszkać na kilku metrach kwadratowych

Mikromieszkania interesują również psychologów, socjologów czy kulturoznawców. Tomasz Duda, psycholog środowiskowy, wskazuje, że w lokalach tego typu istnieje problem z oddzieleniem łazienki od przestrzeni do spania i kuchni[42]. Zostaje zaburzony układ mieszkania oraz pierwotne przeznaczenie poszczególnych pomieszczeń. Duda określa te mieszkania jako „szuflady do spania”, które stanowią przykład „patodeweloperki”[43]. Zamieszkanie w mikromieszkaniu ma dwojakie uzasadnienie – pierwszy powód wiąże się z podążaniem za określonym stylem życia, drugi zaś ma podłoże ekonomiczne, wynikające z ograniczeń finansowych. Wyjątkiem może być Dom Kereta w Warszawie o powierzchni 15 m2, będący środkiem artystycznego wyrazu[44]. Przywoływana już Twardoch uważa, że małometrażowe lokale stały się pewnym manifestem minimalizmu, polegającym na wyrzuceniu wszystkiego co zbędne, na odejściu od konsumpcjonizmu i równoczesnym byciu „eko”[45]. Mikromieszkania mogą być swoistym gadżetem, stwarzającym pozory oszczędnego życia. Decyzja o zamieszkaniu na małych metrażach wymusza przyjęcie nowego stylu życia, który bywa kosztowny. Mieszkańcy tych lokali nie zawsze mają miejsce do przygotowania posiłków, dlatego jadają na mieście bądź więcej czasu spędzają na płatnych rozrywkach poza domem[46].

W kontekście mieszkań o małych powierzchniach można mówić o zjawisku, które określam jako „architekturę samotności”. Jest to patologiczna sytuacja, w której architektura przyczynia się do psychicznego dyskomfortu człowieka, powodując jego alienację i samotność w miejscu zamieszkania. Jak przyznaje Twardoch, badania nad wpływem mikromieszkań na życie ludzi są już prowadzone m.in. przez Daka Kopeca, szefa wydziału projektowania dla zdrowia w Boston Architectural College. Kopec twierdzi, że mikromieszkania wywołują frustrację i stres choćby poprzez codzienne rozkładanie i składanie wielofunkcyjnych mebli[47]. Mały metraż powoduje też szybkie zatłoczenie przestrzeni, które potęguje stres, a w skrajnych przypadkach doprowadza do przemocy domowej i uzależnień[48]. Badania nad wpływem wielkości przestrzeni życiowej na samopoczucie człowieka prowadził Chris Foye z uniwersytetu w Reading. Ustalił, iż zadowolenie z zamieszkiwanego lokalu wynika przede wszystkim z tego, na ile jest on funkcjonalny oraz jaką pozycję zapewnia swojemu użytkownikowi w społeczeństwie[49]. Zatem małe mieszkania powodowały, że ich lokatorzy czuli się nieszczęśliwi i gorsi od posiadaczy dużych mieszkań. Poziom szczęścia wzrastał po przeprowadzce do mieszkań o lepszym standardzie.

Problem psychicznych konsekwencji zamieszkiwania mikrolokali pojawiał się również w mediach. W 2018 roku w internetowym wydaniu „The Guardian” opisano losy Jenny, 35-letniej singielki z Bristolu, która ze względów finansowych musiała wynająć mikromieszkanie, znajdujące się w wiktoriańskim domu. Jego powierzchnia wynosiła 15 m2, a łazienki pozbawionej okna 3 m2 [50]. Z relacji kobiety wynikało, że jest ona przytłoczona przebywaniem w ciasnym mieszkaniu, gdzie łóżko wypełniało praktycznie całą przestrzeń. To właśnie na łóżku Jenny spędzała większość czasu, spożywając w nim nawet posiłki[51]. Mikromieszkanie nie gwarantowało żadnego komfortu: ubrania kobiety przesiąkły zapachem gotowanych potraw, a dobytek nie mieścił się w szafach[52]. Przyznała, że nie wyobraża sobie, by na tak małej powierzchni egzystowała osoba cierpiąca na zaburzenia psychiczne, szczególnie depresję i nerwicę lękową. Jenny żyje w izolacji, nie zaprasza znajomych, nie tylko z powodu metrażu, ale również wstydu, jaki odczuwa[53]. W tym samym artykule „The Guardian” przytoczył historię Chrisa, zmagającego się z nerwicą, i jego dziewczyny, która choruje na zaburzenia odżywiania[54]. Mieszkanie na kilku metrach kwadratowych doprowadziło do zaostrzenia objawów u pary. Chris nie sypia dobrze przez krótką i niewygodną sofę, co powoduje u niego nasilenie stresu. Natomiast partnerka mężczyzny nie radzi sobie z organizowaniem posiłków w zagraconej kuchni, w której trudno zachować czystość i porządek. Para również unika przyjmowania gości.

W lutym 2021 roku polskie media zainteresowały się przypadkiem pochodzącej z Białorusi Lilki, która zajmuje mikromieszkanie w Poznaniu. Wynajmowany lokal jest przykładem mikrokawalerki o powierzchni 9 m2, gdzie praktycznie w jednym pomieszczeniu udało się wydzielić przestrzeń na krótki korytarz, łazienkę, kuchnię czy miejsce na nocleg[55]. Mała powierzchnia znacząco wpłynęła na styl życia kobiety. Przede wszystkim Lilka przestała kupować i gromadzić przedmioty, które nie są jej niezbędne, przyjmuje mniej gości ze względu na ograniczoną przestrzeń oraz zrezygnowała z przyrządzania bardziej wymagających posiłków z powodu braku miejsca na piekarnik[56]. Mimo tych niedogodności kobieta jest zadowolona ze swojej sytuacji mieszkaniowej, prowadzi videoblog na YouTube, gdzie często porusza ten temat. Pojawiają się jednak głosy, że Lilka wspiera patologię na rynku nieruchomości w Polsce, mieszkając w lokalu niespełniającym żadnych norm.



Podsumowanie

Mieszkania pogłębiające zjawisko „architektury samotności” są budowane przez prywatnych deweloperów, a także władze miejskie w ramach programów mieszkań socjalnych. Deweloperzy nie mają skrupułów w budowaniu gigantycznych kompleksów mieszkalnych, wypełnionych niefunkcjonalnymi mikromieszkaniami, nazywanymi czasami apartamentami o małym metrażu. Liczy się dla nich zysk i chęć jak najszybszego pozbycia się mieszkania na rynku. Mniej zrozumiałe jest adaptowanie budynków mieszkalnych i dzielenie je na „mieszkalne klatki” przez urzędników miejskich. Mieszkania te przeznaczone są szczególnie dla osób o niskich dochodach, samotnych matek, rodzin wielodzietnych, a niekiedy jednostek dysfunkcyjnych. Skierowanie tychże osób do lokali o skrajnie małym metrażu może wyłącznie pogłębić ich problemy i wzmocnić poczucie wykluczenia, co udowodniły choćby mieszkania socjalne w kontenerach. Osiedla kontenerów, które powstają w polskich miastach od lat 90. XX wieku, są często lokalizowane na peryferiach, bez dostępu do komunikacji miejskiej, szkół, opieki zdrowotnej czy sklepów[57]. Pomijając małą przestrzeń, lokale te nie zapewniają żadnego komfortu mieszkańcom. Latem wewnątrz panują wysokie temperatury, zimą ogrzewanie jest niewydolne, na ścianach pojawia się grzyb, a dostęp do elektryczności jest możliwy dopiero po załadowaniu specjalnego konta[58]. Kontenery również mogą stanowić przykład „architektury samotności”, ale tej wiążącej się z ograniczeniem kontaktu z miastem.

„Architektura samotności” powoduje izolację społeczną oraz osłabia kontakty z innymi ludźmi, rodziną czy znajomymi. Osoby zamieszkujące mikromieszkania wstydzą się warunków, w jakich egzystują. Jednakże sytuacja materialna nie pozwala im na wynajem lub kupno mieszkania o większej powierzchni i wyższym standardzie.

Na drugim biegunie znajdują się mieszkańcy, którym nie przeszkadza mały metraż i zjawisko „architektury samotności”. Dla tych osób mikromieszkanie – często z luksusowym wyposażeniem – jest gadżetem lub zamiennikiem hotelu, w czasie „biznesowej” wizyty w mieście. Niekiedy ich właściciele bądź najemcy są posiadaczami innych, znacznie większych domów i lokali.

„Architektura samotności” jest pokłosiem sytuacji mieszkaniowej, jaka panuje w Polsce. Mieszkania o małej powierzchni łatwo się sprzedają, przede wszystkim ze względu na niską cenę, która i tak jest zaporowa dla wielu Polaków. Każdy obywatel zasługuje na godne warunki mieszkaniowe, pozwalające zachować poczucie komfortu i bezpieczeństwa, wszak mówi o tym nawet Konstytucja RP, w myśl której to władze publiczne winny prowadzić politykę, która zaspokoi potrzeby mieszkaniowe obywateli, zarówno poprzez budowę mieszkań socjalnych, jak i wspieranie obywateli w działaniach zmierzających do uzyskania własnego mieszkania[59]. Niestety mikromieszkania nie zachęcają do budowy relacji społecznych czy założenia rodziny. Wydaje się, że państwo polskie utraciło kontrolę nad rynkiem mieszkaniowym, a w niektórych przypadkach samo przyczynia się do kreowania zjawisk patologicznych, i to już na szczeblu samorządowym, jak w sytuacji gdy włodarze miast takich miast jak Poznań, Bydgoszcz bądź Wrocław wspierają idee osiedli kontenerowych, którą kwestionuje nawet Amnesty International. Władze muszą zdać sobie sprawę, że mikromieszkania od deweloperów dla singli oraz mieszkania socjalne dla wielodzietnych rodzin napędzają zjawisko „architektury samotności”, która ma szeroki wymiar. Człowiek samotny nie musi być samotnikiem, zamkniętym w czterech ścianach, odludkiem stroniącym od kontaktów z innymi ludźmi. To architektura bywa pośrednikiem sprawiającym, że jednostka zmienia swój styl życia, odcinając się od reszty społeczeństwa.

Pojęcie „architektury samotności” nabrało większego znaczenia wraz z wybuchem pandemii COVID-19. Wprowadzone obostrzenia i lockdowny, sprawiły, że ludzie na wiele tygodni byli zmuszeni do pozostania w domach, które często przemieniały się w miejsca pracy i nauki. W tej sytuacji ponownie najbardziej poszkodowanymi byli mieszkańcy mikrolokali, którzy jeszcze przed pandemią zmagali się z różnymi niewygodami życia na ograniczonej powierzchni. Problem ten dotknął zarówno singli, dla których mikromieszkanie było dotąd jedynie sypialnią po całym dniu pracy, jak i rodziny wielodzietne zamieszkujące socjalne lokale. Pandemia pokazała, że powierzchnia mieszkania ma istotne znaczenie dla naszego komfortu psychicznego. Warto nadmienić o celebrytach, którzy w trakcie lockdownu publikowali w mediach społecznościowych zdjęcia z przydomowych ogrodów, własnych siłowni czy pokojów gier. Osoby te mogły bez przeszkód dbać o tężyznę fizyczną i zdrowie psychiczne w domowym zaciszu. Tych przywilejów pozbawieni byli mieszkańcy małych mieszkań, w których często brakuje miejsca nawet na niezbędny sprzęt gospodarstwa domowego. Wpływ pandemii na mieszkalnictwo wymaga jednak dalszych i pogłębionych badań.




BIBLIOGRAFIA

Alt M., Czysty wymysł. Jak japońska popkultura podbiła świat, przeł. D. Latoś, Kraków 2021.

Bell A.D., de Shalit A., „The Spirit of Cities. Why the Identity of a City Matters in a Global Age, Princeton-Oxford 2011.

Butta C., Di Pasquale J., Zatti P., Pop-up Hotel Revolution. The architectural innovation about to come in the hotel industry, Mediolan 2015.

Chan A.P.C., Cheung E., Public private partnerships in international construction. Learning from case studies, Londyn-Nowy Jork 2014.

Jencks C., Ruch nowoczesny w architekturze, przeł. A. Morawińska, H. Pawlikowska, Warszawa 1987.

Korzeniowski W., Mieszkania społecznie najpotrzebniejsze: wczoraj i dzisiaj, „Problemy Rozwoju Miast” 2009, nr 6 (1–2).

Merrifield A., Marx, Dead and Alive: Reading „Capital” in Precarious Times, Nowy Jork 2020.

Nadolny A., Normatyw mieszkaniowy w odniesieniu do zabudowy mieszkaniowej o charakterze uzupełniającym z lat 1945-1968 na przykładzie Poznania, „Architecture et Artibus” 2010, nr 2.

Nawratek K., Miasto jako idea polityczna, Kraków 2008.

Potocka E., „Hongkong– blaski i cienie trudnej integracji. 10 lat w strukturach CHRL, „Azja-Pacyfik” 2007, nr 10.

Twardoch A., Mniej znaczy więcej, czy mniej za więcej. Przestrzenne, społeczne i psychologiczne ujęcie kwestii mikroapartamentów, w: „Teka Komisji Urbanistyki i Architektury”, Kraków 2017.

Twardowski M., „Czasopismo Techniczne. Architektura” 2011, r. 108, z. 14.

Wierzbicki S.M., Sieczkowski J., Dobre czy małe?, „Builder” 2017, nr 2.

Strony internetowe

B.a., b.t., https://www.bryla.pl/bryla/1,85300,5218737,Kowloon_Walled_City.html.

Ashcraft B., Japan’s Coffin ApartamentsAre Not for Claustrophobes, https://kotaku.com/japans-coffin-apartments-are-not-for-claustrophobes-5986944.

Bachowski M, Jan Śpiewak: Patodeweloperka to chamskie, cyniczne traktowanie ludzi (wywiad), https://noizz.pl/design/deweloperzy-robia-co-chca-osiedla-sa-jak-koszary-jan-spiewak-o-patodeweloperce/3ypejsr.

Bachowski M., Patodeweloperka szaleje nie tylko w Poznaniu. Pokazujemy źle zaplanowane mieszkania, https://noizz.pl/design/patodeweloperka-szaleje-nie-tylko-w-poznaniu-pokazujemy-zle-zaplanowane-mieszkania/s0rcfsq.

Gimbut M., Krajobrazy Hong Kongu, http://studiakrajobrazowe.amu.edu.pl/.

Kawecki C., Deweloper warszawskiego Hongkongu odpowiada na krytykę, https://next.gazeta.pl/next/7,151003,26833355,osiedle-bliska-wola-wszystkie-mieszkania-w-polskim-hongkongu.html.

Korzeniowski P., Mieszkania jak „zsypy na ludzi”. Kontenery socjalne w Polsce to sposób na ukaranie biednych, https://noizz.pl/spoleczenstwo/kontenery-socjalne-w-polsce-to-sposob-na-ukaranie-biednych/r78sf2f.

Madejski M., Mikroapartamenty o wielkości 6,7 m kw. Internauci: patodeweloperka. Deweloperzy mówią, że to okazja, https://www.money.pl/gospodarka/patodeweloperka-mikroapartamenty-o-wielkosci-6-7-metra-kw-deweloperzy-mowia-ze-to-okazja-6599934092483456a.html.

Mawis V.L., Are small spaces bad for health?,https://business.inquirer.net/252928/small-spaces-bad-health.

Nowicki D., Lilka mieszka w kawalerce o powierzchni 9 m kw. Nie kupuje za dużo, wyrzuca wszystko, co zbędne, https://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,26797108,lilka-mieszka-w-kawalerce-o-powierzchni-9-m-kw-nie-kupuje-za.html.

Stacke S., Hong Kong: Ludzkie fermy. Jak wygląda życie w klatce (Fotoreportaż),https://www.national-geographic.pl/artykul/hong-kong-ludzkie-fermy-jak-wyglada-zycie-w-klatce-fotoreportaz.

Usborne S., Shoebox Britain: how shrinking homes are affecting our health and happines, https://www.theguardian.com/money/2018/oct/10/shrinking-homes-affect-health-shoebox-britain.

Wojtczuk M., Mieszkanie na ośmiu metrach kwadratowych? To taka patodeweloperka, https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,26731662,mieszkanie-na-osmiu-m-kw-wiezniowie-udowadniaja-ze-sie-da.html.


ABSTRAKT

Niniejszy artykuł ma na celu przedstawienie problemu samotności wśród mieszkańców tzw. mikromieszkań. Analiza wpływu mieszkań małometrażowych na samopoczucie i zdrowie psychiczne jednostek zostanie poprzedzona rysem historycznym polskiego budownictwa o niewielkich powierzchniach oraz charakterystyką sytuacji mieszkaniowej w Hongkongu i Tokio. To właśnie w tych metropoliach od kilkudziesięciu lat mikromieszkalnictwo jest zjawiskiem powszechnym. W przypadku polskiego rynku mieszkania o ekstremalnie małych powierzchniach również cieszą się coraz większą popularnością, wpisując się w negatywny trend określany jako patodeweloperka. Na podstawie artykułów internetowych zarówno z polskich, jak i zagranicznych mediów autor przedstawi kilka przykładów osób mieszkających w mikromieszkaniach. Samotność, izolacja oraz pogorszenie stanu psychicznego mieszkańców, które towarzyszą mieszkańcom lokali o małych powierzchniach, pozwalają mówić o nowym zjawisku, określonym jako „architektura samotności”.


SŁOWA KLUCZOWE

samotność, architektura, mieszkanie, Polska, przestrzeń


„The Architecture of Loneliness”. Selected pathologies of architecture of the Polish housing market in the context of isolation and social exclusion

In this paper I will focus on the problem of loneliness among of residents of micro flats. Analyze of the influence on micro flats for well-being and sanity of people will be preceded by historical view of polish micro flats housing estate and housing situation in Hongkong and Tokyo. In these metropolises phenomenon of microflats is very common from many years. On the Polish housing market extreme small flats are becoming more and more popular and represent negative phenomenon of pathological housing development. Based on the Polish and foreign online articles I will present few cases of people who are living in the microflats. Loneliness, isolation and worseness of mental health are obvious for inhabitants of micro flats led to creation of new phenomenon which I called „The Architecture of Loneliness”.


KEY WORDS

Keywords: loneliness, architecture, flat, Poland, space


[1] A. Twardoch, Mniej znaczy więcej, czy mniej za więcej. Przestrzenne, społeczne i psychologiczne ujęcie kwestii mikroapartamentów w: Teka Komisji Urbanistyki i Architektury, Kraków 2017, s. 110–111.

[2] Ibidem, s. 110.

[3] M. Alt, Czysty wymysł. Jak japońska popkultura podbiła świat, przeł. D. Latoś, Kraków 2021, s. 85.

[4] C. Jencks, Ruch nowoczesny w architekturze, przeł. A. Morawińska, H. Pawlikowska, Warszawa 1987, s. 82.

[5] Ibidem, s. 83.

[6] Ibidem, s. 364.

[7] Ibidem, s. 364.

[8] Ibidem, s. 364.

[9] Ibidem, s. 362.

[10] Ch. Butta, J. Di Pasquale, P. Zatti, Pop-up Hotel Revolution. The architectural innovation about to come in the hotel industry, Mediolan 2015, s. 86.

[11] B. Ashcraft, Japan’s Coffin Apartaments Are Not for Claustrophobes, https://kotaku.com/japans-coffin-apartments-are-not-for-claustrophobes-5986944, 23.03.2021.

[12] M. Twardowski, Wieczne dziś architektury nieistniejącej, „Czasopismo Techniczne. Architektura”, 2011, r. 108, z. 14, s. 437.

[13] M. Gimbut, Krajobrazy Hong Kongu, http://studiakrajobrazowe.amu.edu.pl/, s. 5, 21.03.2021.

[14] Ibidem.

[15] D.A. Bell, A. de Shalit, The Spirit of Cities. Why the Identity of a City Matters in a Global Age, Princeton-Oxford 2011, s. 125.

[16] A.P.C. Chan, E. Cheung, Public private partnerships in international construction. Learning from case studies, Londyn-Nowy Jork 2014, s. 127.

[17] Ibidem.

[18] Ibidem.

[19] K. Nawratek, Miasto jako idea polityczna, Kraków 2008, s. 191.

[20] Ibidem, s. 192.

[21] Koowlon Walled City, https://www.bryla.pl/bryla/1,85300,5218737,Kowloon_Walled_City.html, 22.03.2021.

[22] A. Merrifield, Marx, Dead and Alive: Reading „Capital” in Precarious Times, Nowy Jork 2020, s. 159.

[23] S. Stacke, Hong Kong: Ludzkie fermy. Jak wygląda życie w klatce (Fotoreportaż),https://www.national-geographic.pl/artykul/hong-kong-ludzkie-fermy-jak-wyglada-zycie-w-klatce-fotoreportaz, 22.03.2021.

[24] E. Potocka, Hongkong– blaski i cienie trudnej integracji. 10 lat w strukturach CHRL, „Azja-Pacyfik” 2007, nr 10, s. 109.

[25] W. Korzeniowski, Mieszkania społecznie najpotrzebniejsze: wczoraj i dzisiaj, „Problemy Rozwoju Miast”, 2009, nr 6 (1–2), s. 60.

[26] Ibidem, s. 63.

[27] Ibidem, s. 64.

[28] A. Nadolny, Normatyw mieszkaniowy w odniesieniu do zabudowy mieszkaniowej o charakterze uzupełniającym z lat 1945-1968 na przykładzie Poznania, „Architecture et Artibus” 2010, nr 2, s. 45.

[29] Ibidem.

[30] S.M. Wierzbicki, J. Sieczkowski, Dobre czy małe?, „Builder”, 2017, nr 2, s. 21.

[31] Ibidem, s. 20.

[32] Przykładem mogą być perturbacje przy budowie słynnych wrocławskich „sedesowców” projektu Jadwigi Grabowskiej-Hawryluk. Wieżowce były dla władz zbyt kosztowne, dlatego istniała groźba przerwania budowy. Tylko upór architektki doprowadził do ich ukończenia, choć musiano zrezygnować z części pomysłów, m.in. z drogich materiałów budowlanych.

[33] M. Bachowski, Jan Śpiewak: Patodeweloperka to chamskie, cyniczne traktowanie ludzi (wywiad),https://noizz.pl/design/deweloperzy-robia-co-chca-osiedla-sa-jak-koszary-jan-spiewak-o-patodeweloperce/3ypejsr, 23.03.2021.

[34] https://nowewyrazy.pl/haslo/patodeweloperka.html, 25.05.2021.

[35] Przykłady patodeweloperki w Polsce są prezentowane choćby na profilu „Sto lat planowania” na Facebooku. Profil jest obserwowany przez 44 tysięcy użytkowników portalu społecznościowego.

[36] M. Bachowski, op. cit.

[37]Patodeweloperka szaleje nie tylko w Poznaniu. Pokazujemy źle zaplanowane mieszkania, https://noizz.pl/design/patodeweloperka-szaleje-nie-tylko-w-poznaniu-pokazujemy-zle-zaplanowane-mieszkania/s0rcfsq, 23.03.2021.

[38] M. Madejski, Mikroapartamenty o wielkości 6,7 m kw. Internauci: patodeweloperka. Deweloperzy mówią, że to okazja, https://www.money.pl/gospodarka/patodeweloperka-mikroapartamenty-o-wielkosci-6-7-metra-kw-deweloperzy-mowia-ze-to-okazja-6599934092483456a.html, 23.03.2021.

[39] Ibidem.

[40] C. Kawecki, Deweloper warszawskiego Hongkongu odpowiada na krytykę, https://next.gazeta.pl/next/7,151003,26833355,osiedle-bliska-wola-wszystkie-mieszkania-w-polskim-hongkongu.html, 24.01.2021.

[41] Ibidem.

[42] M. Wojtczuk, Mieszkanie na ośmiu metrach kwadratowych? To taka patodeweloperka, https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,26731662,mieszkanie-na-osmiu-m-kw-wiezniowie-udowadniaja-ze-sie-da.html, 24.03.2021.

[43] Ibidem.

[44] Dom Kereta jest przykładem instalacji artystycznej autorstwa architekta Jakuba Szczęsnego. Zostało zbudowany w szczelinie między blokiem mieszkalnym a przedwojenną kamienicą. Budynki te znajdują się w pobliżu dawnej kładki łączącej w trakcie II wojny światowej dwie części getta. W 2012 roku w mikromieszkaniu zamieszkał izraelski pisarz Etgar Keret, którego rodzina pochodziła z Warszawy.

[45] A. Twardoch, op. cit., s. 111.

[46] Ibidem, s. 112.

[47] Ibidem, s. 113.

[48] Ibidem.

[49] V. L. Mawis, Are small spacesbad for health?,https://business.inquirer.net/252928/small-spaces-bad-health, 24.03.2021.

[50] S. Usborne, ShoeboxBritian: howshrinking homes areaffectingourhealth and happines, https://www.theguardian.com/money/2018/oct/10/shrinking-homes-affect-health-shoebox-britain, 24.03.2021.

[51] Ibidem, 24.03.2021.

[52] Ibidem.

[53] Ibidem, 24.03.2021.

[54] Ibidem.

[55] D. Nowicki, Lilka mieszka w kawalerce o powierzchni 9 m kw. Nie kupuje za dużo, wyrzuca wszystko, co zbędne, https://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,26797108,lilka-mieszka-w-kawalerce-o-powierzchni-9-m-kw-nie-kupuje-za.html, 25.05.2021.

[56] Ibidem.

[57] P. Korzeniowski, Mieszkania jak „zsypy na ludzi”. Kontenery socjalne w Polsce to sposób na ukaranie biednych, https://noizz.pl/spoleczenstwo/kontenery-socjalne-w-polsce-to-sposob-na-ukaranie-biednych/r78sf2f, 25.05.2021.

[58] Ibidem.

[59] https://sip.lex.pl/akty-prawne/dzu-dziennik-ustaw/konstytucja-rzeczypospolitej-polskiej-16798613/art-75, 26.05.2021.