Sebastian Brejnak

Biblioteka samotności. Komentarz do wystawy Oblicza samotności w kulturze


Tak więc jeśli biblioteka jest, jak chce tego Borges [w Bibliotece Babel – S. B.], modelem wszechświata, staramy się uczynić z niej wszechświat na miarę człowieka, a przypominam, że biblioteka na miarę człowieka to znaczy także biblioteka radosna, zapewniająca możliwość wypicia kawy ze śmietanką, zapewniająca również to, iż para studentów usiądzie sobie po południu na kanapie i – nie mam bynajmniej na myśli nieprzystojnego obłapiania – cząstkę flirtu dopełni w bibliotece, odstawiając książki naukowe […][1].



W 218. numerze uniwersyteckiego czasopisma „Alma Mater” znalazł się artykuł dra Bartłomieja Gapińskiego Samotność w bibliotece, który był zapowiedzią wystawy Oblicza samotności w kulturze organizowanej przez Bibliotekę Jagiellońską. Przestrzeń wystawienniczą stanowi tu Sieć, a ściślej mówiąc internetowa witryna biblioteki, gdzie od 26 lutego 2021 roku można podziwiać „polifoniczną” obecność samotności w rozmaitych tekstach kultury. Doświadczenie pandemicznego zamknięcia – również w wymiarze braku dostępu do niewirtualnych bibliotek – niewątpliwie odcisnęło swoje piętno na kształcie tego projektu. Wystawa stała się poprzez to nie tylko katalogiem szeroko pojmowanej kultury samotności (reprezentowanej przez dzieła głównie pochodzące z Książnicy BJ), ale także świadectwem czasów w sposób szczególny związanych z samotnością (czy raczej: osamotnieniem).

Tak definiują tytułowe zagadnienie twórcy ekspozycji:

Samotność – zjawisko niezgłębione, silnie związane z doświadczeniem siebie i izolacją względem wspólnot, wyjściem poza nie poprzez zrządzenie losu, świadomy wybór, decyzję innych. Samotność może być waloryzowana pozytywnie, negatywnie, może też okazywać się pochodną indywidualnej decyzji albo wypływać z presji grupy. Termin samotność ma szeroką gamę kolorów i jego pole semantyczne jest szalenie niespójne, ambiwalentne, wielowykładne, poprzez swój polimorfizm posiada ono akurat przewagę nad jednoznacznie negatywnym osamotnieniem[2].

Tę ambiwalencję i amalgamatyczność jako cechy wpisane w strukturę samotności widać w projekcie na każdym kroku. Uwypukla je już na pewno dominanta kompozycyjna wystawy, czyli intertekstualność oraz intermedialny mariaż słowa pisanego/mówionego (cytatu, komentarza, dyskusji naukowej) i dzieła wizualnego (obrazu malarskiego, fotografii, kolażu, filmu), a także sam tematyczno-problemowy podział wystawy. Oblicza samotności składają się mianowicie z pięciu podstawowych części, zatytułowanych:

  1. Ciało, w której konfrontujemy się z samotniczym doświadczeniem sportowców/podróżników (m.in. Aleksandra Doby, Marka Kamińskiego, Jerzego Kukuczki);

  2. Świadomość siebie, gdzie poznajemy kulturowe przedstawienia samotności dzieci (np. w wariancie sieroctwa) oraz sztandarowe i mniej znane reprezentacje samotności w literaturze polskiej (od Adama Mickiewicza, Cypriana Kamila Norwida przez Bolesława Leśmiana do Agnieszki Osieckiej i Ewy Lipskiej);

  3. Relacja Ja-Ty, w jakiej samotność zestawiana jest z miłością, tą zinstytucjonalizowaną (małżeństwem) i tą mniej formalną (obecną, np. w ogłoszeniach matrymonialnych);

  4. Społeczeństwo, czyli zbiór ludowych, biblijnych, hagiograficznych, ale też stricte historycznych, np. holokaustowych, konceptualizacji samotności;

  5. Samotność poza kategoriami, prezentująca kanoniczne ujęcia samotności w malarstwie, a także kluczowy dla całej wystawy film dokumentalny, pt. Oblicza samotności.


Wspomniany powyżej dokument w reżyserii Macieja Zborka to kolaż filmowych landszaftów (np. z latarnią morską czy torami kolejowymi w roli głównej), wypowiedzi przedstawicieli różnych dziedzin nauki i sztuki (m.in. prof. Zofii Zarębianki, prof. Krystyny Ablewicz, psychoterapeutki Zofii Pierzchały, pianisty Pawła Albińskiego, prof. Jana Andrzeja Kłoczowskiego OP i prof. Beaty Szymańskiej, poetki i filozofki) oraz instrumentalnych kompozycji Wojciecha Frycza. Tu też do głosu dochodzi – nieobecna w innych przestrzeniach wystawy – muzyka jako kolejne medium (także: w modusie ciszy/pauzy) funkcjonowania, czyli uobecniania się samotności.

Warto wspomnieć, że w związku z projektem odbył się dwugodzinny panel dyskusyjny prowadzony przez dra Bartłomieja Gapińskiego (kuratora całego przedsięwzięcia), w którym wzięli udział: filozof prof. Piotr Domeracki, historyczka dr hab. Barbara Klich-Kluczewska, antropolog kultury dr Łukasz Sochacki, teolog br. dr Tadeusz Starzec (OFM Cap) oraz dyrektor Biblioteki Jagiellońskiej prof. Zdzisław Pietrzyk. Piotr Domeracki – autor niezwykle ważkiej w pespektywie loneliness studies monografii Horyzonty i perspektywy monoseologii. Filozoficzne studium samotności – poruszył w owej dyskusji aspekt polifoniczności i labiryntowości (za esejem Octavio Paza[3]) doświadczenia samotności. Zwracał uwagę, podążając za czołowym monoseologiem Johnem G. McGrawem, na niedefiniowalność, skrajne zindywidualizowanie, brak tranzytywności i niekomunikowalność stanu bycia samemu.

Po tej krótkiej prezentacji wypadałoby zastanowić się, jaki komunikat płynie z wystawy Oblicza samotności w kulturze? Jak twierdzą jej twórcy:

Wystawa ma prócz aspektu poznawczego także charakter estetyczny, który wyraża się poprzez nasze usiłowania, aby odbiorcy doświadczyli zarówno piękna, jak i brzydoty. Rozeznali samotność w sensie pozytywnym i negatywnym („nieładną”, budzącą przerażenie, litość, ukazującą absurdalność ludzkiej kondycji), a także samotność tertium datur (pomiędzy obiema skrajnościami).

Nie ulega wątpliwości fakt, że te dwa cele – epistemologiczny i estetyczny – dominują w narracji Obliczy samotności. Można przypuszczać, że Biblioteka Jagiellońska chciała przede wszystkim, dzieląc się ze swoimi czytelnikami bogatymi zbiorami swojej książnicy, ukazać – poniekąd na wzór konceptu Atlasu obrazów Mnemosyne Aby’ego Warburga – rozmaite kulturowo-historyczne ujęcia samotności. Projekt miał zatem przede wszystkim poszerzyć wiedzę odbiorców na temat miejsca/pozycji tytułowego zagadnienia w dziedzictwie kulturowym (głównie polskim i zachodnioeuropejskim[4]). Ten wymiar dydaktyczny koresponduje zaś naturalnie z aspektem estetycznym, bynajmniej nie przejawiającym się w nowatorstwie samej formy wystawy[5]. Oblicza bazują bowiem na dziełach tzw. sztuki wysokiej (głównie literackich i wizualnych), niekiedy zbaczając w rejony dokumentu historycznego (np. świadectw obozowych) czy popkultury (sportu, relacji podróżniczych). Co najistotniejsze, nad całym przedsięwzięciem rozpościera się parasol naukowości, przypieczętowany przywoływaną wcześniej ekspercką dyskusją. Nawet w filmie Oblicza samotności, z założenia artystycznym, bardziej swobodnym merytorycznie, dominuje głos fachowców. Poeci są tu zwykle również profesorami, podobnie inni artyści czy nawet przedstawiciele duchowieństwa.

Taki profil projektu oczywiście nie powinien zaskakiwać. Musimy bowiem pamiętać, że wkraczając do centonowego, asamblażowego katalogu samotności stworzonego przez Bibliotekę Jagiellońską, wciąż pozostajemy w murach instytucji. Powinniśmy zatem nolens volens przystać na dominację sztuki wysokiej (z rzadkimi wybiegami w stronę, np. sztuki ludowej czy, ogólnie, popularnej) oraz dyskursu naukowego, a także na fakt, że niewiele przebija się w Obliczach dźwięków współczesności: czy to w wymiarze formalnym[6], czy tematycznym (brakuje chociażby nie tylko sztuki współczesnej, ale też zwyczajnych wypowiedzi młodych ludzi na temat ich pojmowania samotności, np. cybernetycznej, pandemicznej, generacyjnej itp.). Ecowskie marzenia o „bibliotece radosnej”, w której budowanie międzyludzkich relacji ważniejsze jest niż lektura najznamienitszej nawet monografii naukowej, muszą zostać odwieszone na kołek. Nie dość, że odbiorca/czytelnik, co zrozumiałe w obliczu sytuacji epidemiologicznej, zmuszony jest poruszać się po wystawie samotnie – zza ekranu swojego komputera – to nie może, a na pewno nie na dłuższą chwilę, zdejmować w trakcie owej bibliotecznej „przechadzki” ani maseczki, ani sztywnego gorsetu naukowości. Nie pozwoli mu na to nawet „pasjans poetycki”, który przygotowali w dziale Świadomość siebie twórcy wystawy, puszczając oko w stronę nie tylko najmłodszych odbiorców złaknionych interaktywności w przestrzeni muzeum. Za odkrywanymi kartami kryją się wszak kolejne poważne lektury, a nie zaproszenie do dalszej nieskrępowanej gry.

Podsumowując, trudno bez wątpienia odmówić autorom Obliczy samotności w kulturze rozmachu i profesjonalizmu. Należy chylić czoła przed tymi, którzy poprzez tę wystawę chcieli ukazać polisemiczność, proteuszowość i nieredukowalność kategorii samotności jako jednego z bardziej płodnych tematów/motywów/problemów w kulturowej historii ludzkości. Bez wahania zamiar oddemonizowania doświadczenia samotności, po części także: jego destereotypizacji i debanalizacji – został dzięki temu projektowi osiągnięty. Figura biblioteki sprawdziła się niewątpliwie jako uprzestrzenniony dialektyczny znak samotnej (czyli odrębnej, jednostkowej) wędrówki czytelnika i zarazem jego spotkania z innymi (w tekstach kultury i poprzez rozmowę z nimi) – właśnie w modusie samotności otwartej, transgresyjnej, pojmowanej jako heterogeniczna samo-dzielność, a nie opresyjne osamotnienie, przymusowa izolacja etc. Pozostaje jedynie postawić pytanie, czy „gorączka archiwizowania”, by użyć metaforycznie pojęcia Jacques’a Derridy, albo „szaleństwo katalogowania”, żeby sięgnąć raz jeszcze do Umberta Eco, nie przysłoniła tu – poprzez swoiste naukowe „zagadanie” – fenomenu samej samotności[7]: jej osobności, idiosynkratyczności, a także, parafrazując przytaczane wcześniej rozważania Piotra Domerackiego, ciągłej ucieczki od dyskursywizacji, bycia nadmiernie omówionym, wystawionym na pokaz.






[1] U. Eco, O bibliotece, przeł. A. Szymanowski, Warszawa 2007, s. 47.


[2] Wszystkie cytaty pochodzą ze strony internetowej wystawy Oblicza samotności w kulturze (której kuratorem jest dr Bartłomiej Gapiński): https://wystawy.bj.uj.edu.pl/samotnosc. Zob. także katalog towarzyszący wystawie: Oblicza samotności w kulturze. Katalog wystawy, red. B. Gapiński, Kraków 2021.


[3] W Dialektyce samotności, pochodzącej z eseistycznej książki Labirynt samotności, pisze meksykański poeta, iż samotność jest „ostatecznym tłem ludzkiej kondycji” (O. Paz, Dialektyka samotności [apendyks], w: tegoż, Labirynt samotności, przeł. J. Zych, Kraków 1991, s. 207).


[4] Europocentryzm i polonocentryzm to, jak się zdaje, filary polityki wystawy (pytanie, na ile intencjonalnie prowadzonej przez twórców wystawy, na ile przez nich nieświadomie – poprzez zakorzenienie w stereotypie – zinterioryzowanej i znaturalizowanej).


[5] Podstawowym narzędziem estetycznym wykorzystywanym w wystawie jest skan, reprodukcja oraz cytat.


[6] W moim przekonaniu nie wyzyskano zupełnie potencjału wirtualności. Wystawę można by w zasadzie – bez żadnej straty – przenieść do muzeum „fizycznego”. Sieć jest zatem w tym przypadku tylko neutralnym medium, kanałem komunikacyjnym, a nie przestrzenią interaktywnej gry.


[7] Aliteracja znacząca.