Magdalena Górska
Emancypantka, ofiara, nomadka, outsiderka? (Anty)bohaterki w powieści Gorzko, gorzko Joanny Bator
Emancypantka, ofiara, nomadka, outsiderka? (Anty)bohaterki w powieści Gorzko, gorzko Joanny Bator
Agata M. Skrzypek, powołując się na książkę Anny Zagórskiej Antybohater polskiej prozy (po roku 1989)[1] , w swoim artykule Wędrówki nieutulonych. Oblicza antybohaterek w polskiej literaturze współczesnej wyróżniła pewne postawy. Nomadka (kobieca wersja outsidera z książki Zagórskiej) oraz ofiara (uosobienie Nijakich i Żadnych). Według autorki artykułu bohaterki reprezentujące postawę pierwszą, czyli nomadki:
(…) nigdzie nie zagrzewają miejsca i ciągle zmieniają się mentalnie. Ich osobowość ulega przekształceniom i podwojeniom (…). Przybywają znikąd i odjeżdżają. Budują patchworkowe, nietradycyjne relacje damsko-damskie i damsko-męskie. Ich mobilność i wewnętrzna liminalność zakrawa o eskapizm[2].
Zastanawiając się natomiast nad postawą ofiary, Skrzypek stwierdziła:
Do przejawów kobiecego antybohaterstwa, które stanowi alternatywę dla długiego trwania w niemym cierpieniu, zaliczać będziemy to, co nie współgra z pięknym obrazkiem poświęcenia: wahanie, odmowę przewartościowania, nieumiejętność oceny sytuacji pod kątem własnej roli i sprawczości, głupotę lub bierność doprowadzające do ważnego zajścia, słabą (nieefektowną) dramaturgię postępowania, czyli brak determinacji, niezgrabne słowa, prokrastynację[3] .
Opisy tych dwóch postaw postaram się wykorzystać, przyrównując je do czterech postaci z powieści Gorzko, gorzko Joanny Bator. Opisywane kobiety, spokrewnione po kądzieli, przedstawione są jako uwikłane w skomplikowane relacje matek z córkami. W psychoanalizie związki te odczytywane mogą być przez pryzmat koncepcji rozwoju seksualnego u Freuda i teorii relacji z obiektem autorstwa Melanie Klein oraz porządku symbolicznego Lacana. Z powodu dominacji męskiego głosu psychoanalityków, która przejawia się poprzez nacisk na opis relacji ojca i syna oraz skoncentrowanie na hipotezach dotyczących kompleksu Edypa, niektóre z badaczek feministycznych postanowiły odczytać wcześniejsze spojrzenia na nowo oraz zająć się rozszerzeniem badań nad relacją matki i córki. Ku psychoanalitycznemu odczytaniu tego związku (z uwzględnieniem myśli feministycznej) skłaniała się Bator w swojej prozie oraz pracy doktorskiej – Feminizm, postmodernizm, psychoanaliza. Filozoficzne dylematy feministek drugiej fali[4]. Podkreśliła ona, że w inspirowanych psychoanalizą feministycznych ideach „nawet zdecydowana wrogość wobec koncepcji Freuda nie prowadzi (…) do prostego odrzucenia, lecz do reinterpretacji”[5]. Gdyby zatrzymać się na wcześniejszych głosach mężczyzn, można byłoby zobaczyć, jak twierdziła Aleksandra Grzemska, że „(…) owe hipotezy upraszczają relacje między matką a synem oraz córką a ojcem, zaś związek matka–córka zamykają w banalnych schematach”[6]. Badaczka dodawała: „W odniesieniu do relacji między matką i córką trafniejsze wydaje się zatem nawiązanie do mitu o Demeter i Persefonie/Korze, który unaocznia procesy zachodzące między kobietami: więzi pokrewieństwa oraz sytuacje egzystencjalne”[7]. Według Luce Irigaray – matki i córki – przedstawiane były w patriarchacie jako rywalki walczące o zainteresowanie ze strony mężczyzn. Ta rywalizacja miała zapobiec buntowi wobec męskiej dominacji. Analizując mity greckie, Irigaray zwracała uwagę na mechanizm „matkobójstwa”, czyli wykorzystywanie matek do realizowania męskich celów[8]. Mitologiczna postać Elektry, córki związanej bardziej z ojcem niż z matką, czy konflikt Ateny i Arachne świadczący o braku kobiecej solidarności, zostały zestawione z procesem niszczenia genealogii kobiecej przez kulturę patriarchalną. Badaczki i pisarki, uwzględniając nieliczne, opisane w mitologii relacje matek i córek, odwoływały się do losów Demeter i Persefony/Kory[9]. Mit ten według Irigaray „wskazuje na potrzebę podtrzymywania ciągłości kobiecej genealogii, miłości i bliskości między kobietami”[10]. Z jednej strony w feministycznych koncepcjach uwzględnia się negatywny wizerunek matki utrwalony przez patriarchat, wizerunek zakładający konflikty matek z córkami, z drugiej zaś podkreśla się emocje kierowane wobec matek mogące przełożyć się na gniew względem patriarchatu[11]. Irigaray wskazywała na mitologiczne Erynie jako „rodzaj zrewoltowanych histeryczek, powstających przeciwko władzy patriarchalnej, który właśnie się ugruntowuje”[12]. Zanegowanie tego wymiaru uniemożliwiło przypisanie kobiecie odpowiedniej pozycji opartej na matrylinearnych stosunkach. Jak twierdziła Araszkiewicz: „(…) pozytywnie waloryzowana relacja matka–córka to jeden z przykładów, który bardzo trudno się przyswaja”[13], co wynika z poziomu skomplikowania tego związku. Dzięki badaczkom feministycznym pojawiło się pojęcie daughterhood („córectwo” lub „córkostwo”):
Maggie Humm definiuje córectwo jako „związek pokrewieństwa kobiet z rodzicami” (Humm 1993: 37) (…). Nie wydaje się jednak, aby ta krótka definicja obejmowała całość emocjonalnego, intelektualnego oraz fizycznego wysiłku, jaki wiąże się z realizowaniem roli córki, jest to bowiem rola podlegająca zmianom zarówno o charakterze kulturowym, jak i historycznym. Ponadto bycie córką oznacza coś innego na poszczególnych etapach życia, dlatego relację tę można przedstawić jako punkt przecięcia się sfery prywatnej z publiczną, społecznej/kulturowej z indywidualną[14].
W literaturze coraz częściej pojawiają się postaci dające niekonwencjonalne świadectwa ukazujące odejście od realizowania stereotypowych ról społecznych. Jednak mimo wszystko kobieta postrzegana jest w społeczeństwie przez pryzmat odgrywania roli matki jako wzoru zachowania, niezależnie od tego, czy będzie miała potomstwo, czy nie. To odbiera jej indywidualizację, własną podmiotowość, przed czym córka nie może uciec; musi powielić los matki, co prowadzi do ich symbiozy. To związek oparty z jednej strony na cierpieniu, biorąc pod uwagę pierwotną utratę oraz dalszy rozwój tej relacji, natomiast z drugiej na miłości, co sprawia, że jest to najbardziej skomplikowana relacja międzyludzka. Irigaray symboliczną utratę matki, po której proces żałoby nie może się dokonać z racji nieobecności tej relacji w kodach kulturowych, nazywa „czarnym lądem czarnego kontynentu”[15], o czym pisała również Cixous: „»Czarny kontynent« nie jest ani czarny ani niezgłębiony: pozostał do tej pory niepoznany, gdyż kazano nam wierzyć, że jest zbyt ciemny, by go zgłębić. Wmówiono nam, że warto zajmować się tylko białym kontynentem, wraz z obowiązującym tam mechanizmem braku”[16]. Widoczne jest tu, że relacja matki i córki wiąże się z procesem identyfikacji lub separacji, co prowadzi do ukształtowania zarówno jednostki, jak i wspólnoty, której to dotyczy. Katarzyna Szopa, dostrzegając ten model relacji w filozofii Irigaray, zwracała uwagę na to, że możliwa byłaby koegzystencja matki i córki, gdyby dostrzec w niej „inną kobietę”, nie tylko „matkę”[17]. To oznacza, że „stawką nie jest uwolnienie się od matki, lecz uwolnienie matki z patriarchalnych więzi poddaństwa i zależności w celu zbudowania wspólnoty opartej na wymianie doświadczeń i myśli między kobietami”[18]. Koncepcja ta wskazuje, że potrzebne jest odcięcie córek od matek w celu ponownego zbudowania tej więzi na innych zasadach. Poprzez wyzwolenie ciała oraz języka matki relacja ta rekonstruuje się na innych niż patriarchalne zasadach, wyzwalając w ten sposób córkę. Prowadzi to do tak zwanej „ekonomii łożyska”, „(…) która z jednej strony zostaje wywiedziona z biologicznych właściwości ciała kobiety, a z drugiej – odsłania możliwość wypracowania innego rodzaju relacji między »ja« a »innym«, niosąc ze sobą potencjał zmian na poziomie relacji społecznych”[19].
W Ciało-w-ciało z matką Irigaray pisała o tym, że bycie matką nie dotyczy wyłącznie wydawania na świat potomstwa, ale także wszelkiego rodzaju innych tworów i zjawisk, jakimi są „(…) miłość, pragnienie, język, sztuka, to, co społeczne, polityczne, religijne, itd.”[20]. To sprawia, że kobiety stają się wyzwolone spod jarzma sprowadzania ich do podporządkowanych funkcji reprodukcyjnych. Zmieniają się ich relacje między nimi samymi a światem, obecność w kulturze jawi się pozytywnie, a biologiczne macierzyństwo występuje jako tło. Podkreślała w ten sposób specyfikę funkcji macierzyńskich, redefiniując funkcje macicy, która to – według patriarchalnego wyobrażenia – utożsamiana jest z płcią kobiecą.
Oznacza to, że kobieta zredukowana zostaje do „miejsca”, sama miejsca nie posiadając. Kobieta „ma być jedynie pojemnikiem dla swojego dziecka, zgodnie z jednym z moralnych stanowisk. Może być pojemnikiem dla mężczyzny. Lecz nigdy dla samej siebie” (E 41)[21].
W ten sposób Irigaray chciała podkreślić brak konieczności zerwania więzi dziecka z matką, ponieważ łożysko „pełniące funkcję podwójną: łącznika i ochrony, cechuje »względna autonomia«”[22]. Nie jest tylko organem służącym do ochrony przed wchłonięciem płodu, na co wskazywały męskocentryczne wyobrażenia. Z powodu istnienia granic jednego podmiotu możliwe staje się stworzenie innych granic, co dzieje się dzięki otwartości dwóch różnych światów[23]. Mogłoby to doprowadzić do rozbicia ram trójkąta edypalnego, w którym podkreślone zostały figury rodzicielskie (matka, ojciec, dziecko)[24]. Przeformułowane zostają one dzięki łożysku, łączącym ciało matki z płodem. Podtrzymywała to również Cixous, postulując zniesienie stworzonej przez Freuda tabuizacji tematu ciąży czy porodu: „(…) kobieta potrafi żyć dzieląc życie, poród nie jest ani utratą, ani pomnożeniem siebie. To dodanie do całości życia kogoś nowego”[25]. Irigaray głosiła między innymi to, że „Ani mała dziewczynka, ani kobieta nie muszą porzucać miłości do matki. (To je wykorzenia z ich tożsamości i podmiotowości)”[26], oraz prowadzi do akceptacji koegzystencji matki i córki. Prowadzi to do budowania nowej rzeczywistości, kiedy to kobiety we wspólnocie realizującej się w relacji matki z córką, uświadamiają sobie bycie podmiotami wypowiadania, co prowadzi do bycia w relacji z innymi.
Bator w swojej prozie ukazuje, jak bardzo skomplikowany jest związek matek z córkami. Jedna z opisanych w powieści Gorzko, gorzko bohaterek, Berta Koch, której losy rozgrywały się tuż przed II wojną światową, to córka zmarłej w połogu Winifredy oraz Hansa Kocha zajmującego się wyrobami mięsnymi. Pierwsze osiemnaście lat spędziła we wsi w pobliżu niemieckiego Waldenburga (następnie Wałbrzycha). Początkowo, jako pilna uczennica ojca, wprawiała się w tak zwanym „rozbieraniu świni”. Stając na starym chwiejnym krześle, musiała wymieniać poszczególne części zwierzęcia z uwzględnieniem ich przeznaczenia do wyrobów mięsnych, ojciec tymczasem dotykał córki, wskazując na odpowiadające części jej ciała. Ponadto krzyczał na nią oraz zdarzało mu się wymierzać jej policzek, co według niego było odpowiednią formą przywoływania dziecka do porządku. Czas przed drugą wojną światową oraz brak matki podkreślał trudy losu Berty. Kobiety w jej życiu nie były całkowicie nieobecne – na dziesiąte urodziny nauczycielka, dzięki której przynajmniej przez jakiś czas „Berta czuła się, jakby miała matkę”[27], podarowała jej kajet, polecając notować swoje przeżycia. Berta opisywała w nim szczegółowo swoje życie, a jeden z pierwszych dni, jakie w nim uwzględniła, był najszczęśliwszym z jej życia, kiedy to „miała dwanaście lat i właśnie przekształcała się z dziecka w dziewczynkę” (GG, s. 459). W dniu tym miała okazję dotknąć skóry słonia. Za pierwszym razem „Tę chwilę pełną słodyczy i ciepłego zwierzęcego ciała, do którego przytuliła policzek, zapamiętała jako niemal doskonałe szczęście, bo czuła się wtedy tak, jakby miała matkę” (GG, s. 22). Kolejne doświadczenie przynosi nieco inne odczucia: „Był o wiele delikatniejszy, niż pamiętała, i wydawał się smutny, a gdy wracali do Langwaltersdorfu, cały czas czuła go pod palcami” (GG, s. 459). To zdarzenie przybliżyło ją do coraz głębszego zatracania się w poczuciu straty matki. Z czasem zaczęła poprawiać swój styl w pamiętniku, a nawet ubarwiać opisy swoich przeżyć. Przekazała tę tendencję kolejnym kobietom z jej rodziny – konfabulacja czy teatralność uwidaczniała się w ich poszczególnych zachowaniach, sposobach bycia, czy osobowościach. Berta, której nastoletnie lata obfitowały w lektury romansów, na których kanwie budowała ona swoją tożsamość, marzyła o byciu „(…) heroiną targaną namiętnościami, uwięzioną w okowach takich czy owakich, z których tylko prawdziwa miłość mogła ją uwolnić, a ta pojawiała się zawsze w odpowiednim momencie” (GG, s. 18). Angelika Siniarska-Tuszyńska w swojej rozprawie doktorskiej dotyczącej twórczości Bator pustkę wywołaną brakiem matki interpretowała w kategoriach doświadczania przez Bertę melancholii odczytywanej przez Kristevą za Klein[28]. Strata sprawiła, że niemożliwe stało się dla bohaterki przezwyciężenie własnych wyrzutów sumienia wynikających z agresywnych fantazji, co przejawiało się u niej marzeniem o rozszarpaniu przez wilki. Działo się to po ucieczce chłopaka, wędrowcy, który zawitał do jej wsi i w którym się zakochała. Pogrążona w rozpaczy za utraconymi marzeniami o wyjeździe z ukochanym, zgubiła się w lesie. Po tym, jak została odnaleziona, okazało się, że jest w ciąży. W tym czasie nie była w stanie ruszyć z miejsca, wycofała się z aktywnego życia na pewien czas, co również było przejawem trudności związanych z mierzeniem się ze stratą. Przemoc ze strony ojca, umysł rozbudzony dzięki nauczycielce oraz czytanym romansom, marzenia o wydostaniu się ze wsi, czy niemożność pogodzenia się z innymi stratami, to czynniki, które doprowadziły Bertę do ojcobójstwa. Za tym, że był to ze strony Berty czyn emancypacyjny, przemawiała nie tylko opinia lekarza, ale także to, że postanowiła przerobić ciało ojca na mięsne wyroby, pozostawiając jego uszy. Angelika Siniarska-Tuszyńska komentowała to w następujący sposób:
Elizabeth Badinter w tekście Tożsamość mężczyzny przywoływała plemienne rytuały zrywania chłopców z matczynym światem, polegające na okaleczeniu ich uszu. Istotne jest więc, że Berta zrywa ze światem ojcowskiej opresji, rozczłonkowując ciało ojca i pozostawiając jedynie uszy, które nota bene wkłada do słoika (Freudowski symbol waginy) i zakopuje w ziemi (symbolu kobiecości = matki ziemi) pod dębem (również symbolem kobiecości). Jest to sprzeciw wobec patriarchalnego pojmowania męskości[29].
Jedna z sąsiadek Kochów uznała, że: „Berta jest pomylona, bo ponoć takie są córki matek umarłych w połogu” (GG, s. 164). Powielając los swojej matki, umarła w ten sam sposób, z tą różnicą, że znajdowała się w więzieniu skazana za zabicie ojca.
Barbara Serce, córka zmarłej w połogu Berty Koch, była mieszkanką sierocińca, gdzie panował rygor. Znalazła się na trzy miesiące w rodzinie zastępczej, jednak tam nie przestawała krzyczeć. Po tym, jak wróciła do miejsca, z którego została zabrana „popadła w stan milczącego stuporu” (GG, s. 46), a opiekunki nazywały ją Jaszczurką, ponieważ była „(…) cicha, przyczajona, kamieniejąca, gdy na nią patrzono, znikała z oczu szybko i bezszelestnie” (GG, s. 46). Trafiła do pomieszczenia budzącego postrach wśród dzieci, gdzie została zbita pasem przez jedną z zakonnic. Barbara stała się abiektem, czyli według Kristevej, bytem, który znajduje się w przestrzeni pomiędzy podmiotem a przedmiotem, o czym pisała Karolina Szymborska:
Ta droga myślenia o dziecku, jako o abiektywnym „pomiocie” doprowadziła do asocjacji jego istoty z biomorficzną ontologią, czyli mechanizmami upodobniającymi dziecko do innych bytów naturalnych. Najczęstszą formą tego witalistycznego obrazowania była animalizacja. Redukcja dziecka do zwierzęcia nie miała jedynie wymiaru darwinistycznych odniesień do atawistycznego protoplasty człowieka, ale kryła się za nim przednowożytna aporia wychowania człowieka, rozdarta między rolą, jaką odgrywa w procesie kształtowania jednostki natura i wychowanie[30].
Barbarze towarzyszył strach przed zbliżającym się widmem wojny, co sprawiło, że zaczęła zbierać wszystko, co tylko mogła, ale nie jak w przypadku innych dzieci – w celach handlowych. Dzięki temu zapewniała sobie namiastkę poczucia bezpieczeństwa. Gromadzenie przedmiotów, zwanych przez nią w przyszłości przydaśkami, trwało do końca jej życia i stało się jej natręctwem.
Wątek dzieciństwa Barbary, po tym, jak została zaadoptowana przez państwa Serce w wieku sześciu lat, ukazuje przykłady traum transgeneracyjnych. Jej nowi opiekunowie żyli w głębokim poczuciu lęku i straty po śmierci swoich dzieci w wyniku wojny, co miało wpływ na ich zachowanie wobec podopiecznej. „Nigdy nie powiedzieli jej, że teraz jest ich córką” (GG, s. 116). Nie potrafili nawiązać z nią więzi ani okazywać emocjonalnej bliskości. Ich troska o Barbarę przejawiała się przede wszystkim w obowiązku karmienia ją mięsem, co miało być wyrazem ich przekonania, że dzięki temu stanie się silniejsza. Początkowo Barbara miała trudności z mówieniem, myliła języki z powodu wcześniejszego posługiwania się niemieckim, a po każdym posiłku zostawiała skórki od chleba, traktując to jako dar dla boga. Wszystko to wynikało ze strachu przed powrotem do sierocińca. „Uważała, że wciąż ją trzymają tylko dzięki interwencji siły wyższej, bo sama sobie wydawała się na córkę Jakuba i Marii Serce zbyt kanciasta, niepasującą do wolnego miejsca, które powinna zająć jakaś inna, lepsza dziewczynka” (GG, s. 179). Ukrywała się przed światem w futerale po kontrabasie na strychu, gdzie chowała resztki i leżała jak w trumnie. „Trumna” stanie się określeniem Barbary pojawiającym się kilkakrotnie na przestrzeni całej powieści. Podczas występu handlarza „Wyszło na jaw, że jest trumną, a w niej jakieś dziwne, nikomu niepotrzebne rzeczy rozkładają się jak w ciemności. Jeśli wyjdą z niej, to koniec, nikt jej już nie pomoże” (GG, s. 252). To przywołuje na myśl powrót do matczynego łona, tkwienie pomiędzy przeszłością a teraźniejszością oraz brak możliwości ruszenia z miejsca z powodu nieprzepracowanej żałoby po matce. To właśnie na strychu Barbara odkryła ciało samobójcy – sąsiada Zbyszka, którego odgłos kaszlu towarzyszył także kolejnym bohaterkom z rodziny. Musiała zmierzyć się również ze stratą swoich opiekunów – najpierw Marii, chorej na gruźlicę, a później Jakuba, który popełnił samobójstwo, kiedy Barbara nie osiągnęła jeszcze pełnoletności. Wspomniane wcześniej problemy Barbary z mową zostały rozwiązane przez lekarza, który „pojmie, że posiadł niezwykłą umiejętność słyszenia przez stetoskop wewnętrznego krzyku swoich pacjentów, i że ów krzyk jest przyczyną chorób ciała, z którymi do niego przychodzą, i że gotowi będą wziąć za dobrą monetę wszystko, oprócz tego, co jest prawdą na temat ich cierpienia” (GG, s. 108). Mieszanie języków towarzyszyło Barbary w chwilach strachu jeszcze w przyszłości, a powrót do mowy dziecinnej okazał się sposobem pomocnym w konfrontacji z rzeczywistością po wyjściu z więzienia, do którego trafiła jako dorosła. Na starość coraz bardziej kaleczyła język. Bycie świadkinią śmierci swojego partnera Mirka oraz utrata pierwszej ciąży doprowadziły ją do częściowego powielenia losów matki. Dokonała zabójstwa oraz zawekowała ciało swojego kolejnego partnera, który zagrażał jej i wnuczce, uznając to za karę za śmierć poprzedniego partnera oraz utratę ciąży po jego śmierci. Stając się matką córki przemocowego partnera, nie była w stanie być dla niej dobrą opiekunką. Barnaba często wychodził i wracał wtedy, kiedy miał na to ochotę, a będąc w domu, stosował przemoc – wyzywał partnerkę i córkę, krzyczał, rozkazywał, a nawet bił Barbarę.
Violetta, córka Barbary, prawie go nie pamiętała, ale towarzyszyło jej przeczucie, że nigdy więcej go nie spotka. Sprawiło to, że opowiadała zmyślone historie na jego temat, ponieważ matka nie chciała udzielić jej wystarczających informacji:
Zaczęła zmyślać od dnia, w którym skończyła siedem lat i zrozumiała, że czegoś jej brakuje, choć już wtedy czuła się nieznośnie przepełniona wszystkim, co działo się w niej i na zewnątrz, pragnąc być w centrum uwagi innych oraz własnej i jednocześnie męcząc się tym codziennym staraniem (GG, s. 529).
Konfabulacja oraz teatralność, przejawiające się zarówno w zachowaniu, jak i wyglądzie, towarzyszyły jej przez całe życie. Zostało to wprost nazwane przez jedną z jej pracodawczyń, pisarkę Mariannę Polną, w rozmowie z córką Violetty: „Pani matka była kobietą histrioniczną, a więc niezdolną do miłości. Pragnęła podziwu i uznania, bo czuła się niewiele warta. Dlatego grała. Nie umiała inaczej” (GG, s. 542). Podobieństwo do babki przejawiało się u Violetty nie tylko w zainteresowaniu literaturą, ale także w marzeniach o wielkiej miłości i pragnieniu wyrwania się z miejsca, w którym się urodziła i spędziła dzieciństwo. Jednak z powodu odtrącenia przez rodziców nieustannie doświadczała niepowodzeń. Po rozczarowaniu wynikającym z próby spotkania się z mężczyzną, który nie odwzajemnił jej uczuć, Violetta „pomyślała, że z wysokiego piętra mogłaby się rzucić, szarpnęła, ale nie otwierało się. Prosimy nie otwierać, przeczytała. Nie to nie, rozważając samobójstwo, nigdy nie brała pod uwagę tego sposobu” (GG, s. 201). Choć mogłoby się wydawać, że to jedynie kolejny przejaw teatralnego zachowania, jej nieustanne poczucie kresu było czymś głębszym: „Świadomość kresu nie opuszczała jej nawet w najlepszych chwilach z Karolem” (GG, s. 134). To sugeruje, że jej dramatyzm nie był jedynie grą, lecz wynikał z głęboko zakorzenionego poczucia nieszczęścia. Często wracało do niej wspomnienie matczynej miłości, której nigdy nie zaznała:
Przypomniała sobie pierwszy dzień szkoły i to, jak Barbara, ubrana w dres i beret, popchnęła ją w kierunku bramy, mrucząc, No idź, a obok stała zapłakana dziewczynka, którą elegancka matka pocieszała, Moja kochana, piękna córeczko, wszystko będzie dobrze, i głaskała ją po włosach, twarzy, ramionach (GG, s. 363–364).
Violetta podobnych słów i gestów ze strony matki nie doświadczyła nigdy, co spowodowało, że nie rozumiała wszelkiego rodzaju czułości między kobietami. Będąc w ciąży, fizycznie czuła się dobrze, jednak mimo wszystko „Jeśli myślała o dziecku, to raczej jako o bohaterze jakiejś konfabulacji, wyobrażając sobie, co i komu opowie albo czego jej potomek dokona w przyszłości” (GG, s. 373), co potwierdza jej zanurzenie w fikcji i marzeniach. Planowała aborcję, jednak ponowne spotkanie z ojcem dziecka sprawiło, że się rozmyśliła. Próbując wysnuć wnioski z zachowań Violetty, można uwzględnić koncepcję „nomadycznych podmiotów” Braidotti. Wioletta Głowa stwierdziła, że:
Współczesna nomadka, która dąży do redefiniowania istniejących schematów kulturowych, bardzo często natrafia na opór i przemoc. Jednak jej postawa z góry zakłada bunt wobec napotykanych opresji. Nomadyczny system myślenia to przede wszystkim poruszanie się po obszarze pojęciowym „pomagającym myśleć o zmianie, transformacji czy życiowych przemianach”[31].
Nie chcąc powielić losu matki, Violetta poszukiwała swojej drogi, podejmując się różnych zajęć w różnych miejscach u boku różnych mężczyzn. Urodzona w 1990 roku Kalina, będąca równocześnie narratorką powieści, przez pierwsze sześć lat życia wychowywana była przez Bunię, jak nazywa Barbarę. Podczas spotkania rówieśniczki Asi dorosła Violetta odczuwała zazdrość z powodu jej udanego życia, na które składała się między innymi urodziwa córka. Jej własna córka wydawała się jej nijaka, co było tylko pozorem. Wynikało to z tego, że nie chciała dostrzec w niej kogoś, kto ma szansę na inne życie. Powodem wychowania przez babcię była nieobecność Violetty, która postanowiła wyjechać niedługo po urodzeniu córki, nie uzgadniając tego z nikim i zostawiając tylko list pożegnalny. Mimo ucieczki czasami żywiła nadzieję na stworzenie rodziny, co było przejawem kolejnego marzenia, szybko zmieniającego się w inne, w zależności od nastroju. W tym czasie córka widziała matkę tylko kilka razy, zawsze zupełnie odmienioną i za każdym razem z innymi oczekiwaniami:
W zależności od kostiumu i roli, jaką akurat grała na scenie swojego życia, czego oczekiwała również od nas, aktorek drugoplanowych, które nie powinny oczywiście odbierać jej świateł sceny i aplauzu widzów. (…). Jako dziecko wciąż czułam się, jakbym miała wiele matek i nie miała żadnej, a oczekiwanie na nią było przerażające, bo nie dość, że nie wiedziałam, kiedy i czy w ogóle się pojawi, to trudno było przewidzieć, kim wówczas będzie. Nie dawała nam szans, by się przygotować. Przez pierwsze lata życia Kalina mogłaby minąć Violettę na ulicy i jej nie poznać (GG, s. 59–61).
Łączyło ją z matką przede wszystkim doświadczenie związane z nieobecnością ojca (pozna go w dorosłości) oraz nagłe pojawienie się Barnaby. „Posadził Kalinę na szczycie kredensu, tak jak trzydzieści lat wcześniej swoją córkę, i tak samo jak wtedy odepchnął Barbarę, której serce zamarło ze strachu” (GG, s. 607). Jego agresywne zachowanie nie ustawało, więc Barbara postanowiła rzucić w niego nożem w celu obrony wnuczki, co było umiejętnością nabytą jeszcze w sierocińcu, którą następnie przekazała Kalinie. Jest to symboliczny przykład świadczący o tym, że babcię z wnuczką będzie łączyć silna więź. Powielając losy Berty, Barbara zawekowała jego ciało, co po kilku latach wyszło na jaw przez przypadek, kiedy to Violetta, wraz z grupą nowo poznanych znajomych, postanowiła poczęstować gości zapasami z piwnicy. Wtedy to została zmuszona do opieki nad córką na kolejne sześć lat, zanim Barbara wyszła z więzienia.
Życie Kaliny uległo zmianom, ponieważ nie potrafiła spędzać wiele czasu z matką, która nie była na to przygotowana. Narratorka, podobnie jak babcia, chowała się w futerale po kontrabasie lub spędzała możliwie jak najwięcej czasu na Działkach – miejscu wspomnień związanych z Bunią. Po jej zniknięciu początkowo bawiła się samotnie, żyjąc w wyimaginowanym świecie. „Oprócz wymyślonych rodziców, Kalina miała młodszą siostrę Asię i oczywiście babcię Bunię, która jako jedyna pozostawała taka sama, z tym że znów obecna” (GG, s. 148). Następnie poznała o trzy lata starszego Konrada, wprowadzającego ją w inny świat. Para wraz z psem odkrywała przestrzenie na Działkach, a przy nim bohaterka nabierała odwagi.
Świat jako miejsce do odkrycia brzmiał pięknie, nawet jeśli babcia Bunia nigdy nie zachęcała Kaliny do czegoś tak ryzykownego. (…) Konrad był kapitanem, ona pierwszym oficerem. Nie ma czegoś takiego jak oficerka, kpił. Możesz być oficerem albo sanitariuszką, wybieraj. Wolała oficera. Im dłużej znała Działki, nadal objęte zakazem użytkowania, tym bardziej tajemnicze i pociągające jej się wydawały (…) (GG, s. 214–215).
Z powodu „powtarzających się niesubordynacji i niepokoju miłej nauczycielki” (GG, s. 216) Kalina odbyła konsultację z psycholożką, która określiła ją mianem nad wiek dojrzałej. Nieustająco wypytywała matkę o miejsce pobytu babci, co doprowadzało ją do zdenerwowania, czego córka była świadoma. Postanowiła uciec z domu i wraz z Konradem wyruszyć na poszukiwanie Barbary, wierząc, że ta znajduje się w sanatorium, chociaż z czasem domyślała się, że to nieprawda. Po jakimś czasie doszło między nimi trzema do konfrontacji.
Usta trzech kobiet połączonych więzami krwi poruszały się, każde w swoim rytmie, wilgotne i łakome, każda coś do każdej miała, żadna nigdy nie znajdzie właściwych słów, a nawet jeśli, nie będzie już ich wtedy do kogo wypowiedzieć. Barbara cieszyła się z powrotu i bała, jak będzie, Violetta jej nienawidziła za nieobecność i bała się, jak będzie, Kalina chciała, by siedziały tak już zawsze, a pudełko z napisem „Pizza Hut” czarodziejsko napełniało się pyszną zawartością za każdym razem, gdy poczują głód (GG, 295).
Kalina postanowiła pozbyć się wszystkiego, co związane z matką, przed rozpoczęciem nowego etapu w życiu, jakim miał być wyjazd na studia. Towarzyszyła jej refleksja nad ich relacjami:
W tajemnicy przed Barbarą wyrzuciłam wszystko, co kiedykolwiek Violetta mi podarowała (…). Nie mogłam nawet powiedzieć, że Violetta próbowała nimi kupić moją miłość, bo nigdy nie pytała, co bym chciała, a kiedy i tak zwierzałam jej się, że marzę o tym czy owym, bo byłam tylko dzieckiem, zawsze zapominała. Dostawałam to, co pasowało do jej aktualnej wizji matki, do której córka była tylko dodatkiem. (…) Gdybym wyrzuciła to wszystko na śmietnik, istniała możliwość, że Bunia by to znalazła i przytargała z powrotem, nie rozpoznając w ogóle, że to nasze (…). Postanowiłam więc spalić dary od mojej matki w oczyszczającym rytuale przed rozpoczęciem nowego studenckiego życia (GG, s. 611–612).
Kalinie, w przeciwieństwie do poprzedniczek z rodziny, udało się ruszyć z miejsca, ponieważ postanowiła odkryć rodzinną genealogię i rozprawić się z przeszłością. Grzemska, przywołując koncepcję Dominicka LaCapry dotyczącą nieobecności i utraty, pisała:
Potencjalność i afirmatywność przeszłości, ocalanie od zapomnienia, ratowanie prywatnej historii przed upływającym i wymazującym czasem są charakterystyczne dla projektu „historii ratowniczej”, który zakłada nie tylko odkrywanie, przywracanie i udostępnianie przeszłości, ale przede wszystkim kreowanie dzięki wyobraźni narracyjnych wersji opowieści, na przykład o rodzinnych losach, oraz obieranie strategii estetycznych dla opisania osobistych doświadczeń. Żałoba zatem uruchamia zarówno proces przepracowania cierpienia związanego z utratą, jak i proces opowieści, pisania[32].
Po studiach na kierunku kulturoznawstwo we Wrocławiu Kalina przeprowadziła się do Warszawy, co umożliwił jej spadek po Barbarze, zmarłej z powodu przygniecenia przez jej przydaśki. Znalazła kupon na loterię w śmieciach i całą wygraną zapisała wnuczce. Jak pisała Szewczyk:
(…) szczególne znaczenie zyskuje relacja babci i wnuczki, będąca – jak ma to miejsce w powieści Joanny Bator – przeciwwagą dla często zagmatwanych relacji matek i córek, naznaczonych emocjonalnym chłodem i żalem. Dzięki ukochanej Buni Kalina zdoła wyrwać się z zaklętego kręgu rodzinnych traum, zbudować swoją tożsamość i zrekonstruować rodzinną opowieść sięgającą cztery pokolenia wstecz, do prababki Berty, tęskniącej za zmarłą matką i nade wszystko pragnącej wolności[33].
Kalina wynajęła prywatnego detektywa i z jego pomocą stopniowo odnajdywała osoby związane z historią swojej rodziny. Odkrywając własne korzenie, trafiła do miejsca, w którym poczuła się dobrze – dawnego pensjonatu „Glück”, gdzie została poczęta Barbara. Ponadto związała się z prawnukiem Magdy Tabach, przyjaciółki Berty, oraz przygarnęła koty i psa, będącego potomkiem suki, która niegdyś niosła do Langwaltersdorfu głowę Hansa Kocha. Bohaterka podsumowała to słowami: „Teraz, gdy mój patchwork na cztery historie jest gotowy, a dom uporządkowany, mogę zająć się innymi rzeczami. (…) Może to tutejsze powietrze, uważane od czasów doktora Brehmera za najlepsze dla gruźlików, sprawia, że jestem dziwnie spokojna” (GG, s. 649).
Emancypacja od stosującego przemoc ojca, jak miało to miejsce w przypadku Berty, sprawiła, że jej córka, choć lękliwa, przypominała ofiarę, a jednocześnie poświęciła się, chcąc uratować wnuczkę przed przemocowym partnerem. Postać Violetty można przyrównać do nomadki, która poprzez różne techniki kamuflażu poszukiwała swojego miejsca na świecie. W pewnym sensie udało się to jej córce, jednak zanim Kalina osiągnęła ten etap, była outsiderką – buntującą się przeciwko matce i zamkniętą we wspomnieniach o babci. Odwołując się do tytułowych emancypantek, ofiar, nomadek oraz outsiderek, należy zauważyć, że każda z nich na swój sposób próbowała poradzić sobie z problemami wynikającymi z życia w patriarchalnym środowisku. Przeprowadzona analiza pozwala wnioskować, że z tego powodu mogą one być postrzegane jako pewnego rodzaju (anty)bohaterki.
BIBLIOGRAFIA
Araszkiewicz A., Czarny ląd czarnego kontynentu. Relacja matka–córka w ujęciu Luce Irigaray, w: Ciało. Płeć. Literatura. Prace ofiarowane Profesorowi Germanowi Ritzowi
w pięćdziesiątą rocznicę urodzin, red. M. Hornung, M. Jędrzejczak, Warszawa 2001.
Bator J., Feminizm, postmodernizm, psychoanaliza. Filozoficzne dylematy feministek drugiej fali, Gdańsk 2001.
Bator J., Gorzko, gorzko, Kraków 2020.
Cixous H., Śmiech Meduzy, przeł. A. Nasiłowska, „Teksty Drugie” 1993, nr 4/5/6.
Córectwo, Matkobójstwo, w: Encyklopedia gender: płeć w kulturze, red. M. Rudaś-Grodzka, K. Nadana-Sokołowska, A. Mrozik, K. Szczuka, K. Czeczot, B. Smoleń, A. Nasiłowska,
E. Serafin, A. Wróbel, Warszawa 2014.
De Carlo A.F., Arachne, Atena i ich córki. Strategia pajęczycy we współczesnej polskiej literaturze kobiecej, w: Boginie, bohaterki, syreny, pajęczyce. Polskie pisarski współczesne wobec mitów, red. A. Amenta, K. Jaworska, Warszawa 2020.
Głowa W., Nomadyzm kobiecy jako wariant drogi do/ku wolności w powieściach Joanny Bator („Piaskowa Góra”, „Chmurdalia”), „Świat Tekstów. Rocznik Słupski” 2019, nr 17.
Grzemska A., Matki i córki. Relacje rodzinne i artystyczne w autobiografiach kobiet po 1989 roku, Toruń 2020.
Irigaray L., Ciało-w-ciało z matką, przeł. A. Araszkiewicz, Kraków 2000.
Kristeva J., Czarne słońce. Depresja i melancholia, przeł. M.P. Markowski, R. Ryziński, Kraków 2007.
Kristeva J., Potęga obrzydzenia. Esej o wstręcie, przeł. M. Falski, Kraków 2007.
Merwersja, córczaństwo, nowe dziewictwo. Rozmowa z Agatą Araszkiewicz, rozm. K. Plinta, https://magazynszum.pl/merwersja-corczanstwo-nowe-dziewictwo-rozmowa-z-agata-araszkiewicz/ (dostęp: 9.03.2023).
Mrozik A., Akuszerki transformacji. Kobiety, literatura i władza w Polsce po 1989 roku, Warszawa 2012.
Psychoanaliza, w: Teorie literatury XX wieku. Antologia, red. A. Burzyńska, M.P. Markowski, Kraków 2006.
Showalter E., Przedstawiając Ofelię. Kobiety, szaleństwo i zadania krytyki feministycznej,
w: Ciało i tekst. Feminizm w literaturoznawstwie – antologia szkiców, red. A. Nasiłowska, Warszawa 2001.
Siniarska-Tuszyńska A., Poetyka a pragmatyka kulturowa w twórczości Joanny Bator. Rozprawa doktorska, Uniwersytet Łódzki 2022, https://dspace.uni.lodz.pl/xmlui/handle/11089/44004.
Skrzypek A.M., Wędrówki nieutulonych. Oblicza antybohaterek w polskiej literaturze współczesnej, w: Oblicza antybohatera. Literatura, filozofia, popkultura, M. Januszkiewicz, A. Müller, Kraków 2021.
Szewczyk J., Czułe narratorki. Cztery pokolenia kobiet i kobieca saga w najnowszej literaturze polskiej, „Zagadnienia Rodzajów Literackich” 2022, z. 2.
Szopa K., Poetyka rozkwitania. Różnica płciowa w filozofii Luce Irigaray, Warszawa 2018.
Szymborska K., Po stronie dziecka. Perspektywa children studies, Białystok 2020.
Zagórska A., Antybohater polskiej prozy (po roku 1989), Kraków 2017.
ABSTRAKT
Celem artykułu jest próba opisania losów (anty)bohaterek w powieści Gorzko, gorzko Joanny Bator. Sugerując się rozszerzeniem typologii modeli postaw antybohaterskich dokonanym przez Agatę M. Skrzypek na podstawie książki Anny Zagórskiej Antybohater polskiej prozy (po roku 1989), próbuję przyjrzeć się postaciom kobiet we wspomnianej powieści. Opisywane postaci, spokrewnione po kądzieli, przedstawione są jako uwikłane w skomplikowane relacje matek z córkami. Uwzględniając teorię dotyczącą związku matczyno-córczanego (Irigaray), zastanawiam się nad dokonaną przez jedną z postaci zbrodnią jako formą gestu emancypacyjnego. Następnie, sięgając po kategorię abiektu, staram się opisać przyczyny i skutki życiowego wycofania kolejnej z bohaterek, postrzeganej w kategoriach bycia ofiarą. Zwracając uwagę na koncepcję „nomadycznych podmiotów” Braidotti, zakładającą wyzwolenie zachowań i sposobów myślenia z uznanych społecznie wzorców, przedstawiam życie jeszcze innej typ postaci. Opisując losy każdej z bohaterek, próbuję umiejscowić je w kategoriach postaw antybohaterskich, przyglądając się ich trudnym przeżyciom, często powiązanym z traumami, a co za tym idzie – psychicznym słabościom oraz fizycznym aspektom tożsamości.
SŁOWA KLUCZOWE
proza, powieść, kobieta, emancypacja, antybohaterka
[1] A. Zagórska, Antybohater polskiej prozy (po roku 1989), Kraków 2017.
[2] A.M. Skrzypek, Wędrówki nieutulonych. Oblicza antybohaterek w polskiej literaturze współczesnej, w: Oblicza antybohatera. Literatura, filozofia, popkultura, M. Januszkiewicz, A. Müller, Kraków 2021, s. 75.
[3] Tamże, s. 79.
[4] J. Bator, Feminizm, postmodernizm, psychoanaliza. Filozoficzne dylematy feministek drugiej fali, Gdańsk 2001.
[5] Tamże, s. 120. Freud twierdził, że nie ma jednolitego „ja”. Jest ono złożone z ego (umysł świadomy, racjonalny), superego (sumienie społeczne) oraz nieświadomości (źródła wszelkich symbolicznych czynności umysłu), które składają się na ludzką tożsamość. Cechą charakterystyczną tożsamości jest libido, dzięki któremu, z powodu nieograniczonej ludzkiej fantazji, człowiek może mieć wiele obiektów pożądania. To prowadzi do pojawienia się kompleksu Edypa, czyli pragnienia seksualnego dziecka skierowanego w stronę rodzica przeciwnej płci. Współcześnie rozumienie kompleksu Edypa zmieniło się w taki sposób, że nie sprowadza się go do erotycznego pragnienia, a raczej do postrzegania różnic fizycznych między dzieckiem a matką. Takie ujęcie podkreśla lęk przed utratą miłości matki. Zob. Psychoanaliza, w: Teorie literatury XX wieku. Antologia, red. A. Burzyńska, M.P. Markowski, Kraków 2006.
[6] A. Grzemska, Matki i córki. Relacje rodzinne i artystyczne w autobiografiach kobiet po 1989 roku, Toruń 2020, s. 31.
[7] Tamże, s. 30–31.
[8] R.E. Hryciuk, E. Korolczuk, Matkobójstwo, w: Encyklopedia gender: płeć w kulturze, red. M. Rudaś-Grodzka, K. Nadana-Sokołowska, A. Mrozik, K. Szczuka, K. Czeczot, B. Smoleń, A. Nasiłowska, E. Serafin, A. Wróbel, Warszawa 2014, s. 291–292. Irigaray przyjrzała się takim parom postaci jak: Klitajmestra i Ifigenia/Elektra, Antygona i Jokasta oraz Demeter i Kora.
[9] Agnieszka Mrozik przywoływała niektóre odczytania mitów przez pisarki: „Jednak w ujęciu Filipiak (a potem także Keff) wspomniane opowieści funkcjonują nie jako zapowiedź wolności i równości, ale innej formy zniewolenia: matczynej władzy, kontroli i manipulacji, zwróconej przeciwko córce”. A. Mrozik, Akuszerki transformacji. Kobiety, literatura i władza w Polsce po 1989 roku, Warszawa 2012, s. 200.
[10] E. Korolczuk, Córectwo, w: Encyklopedia gender…, dz. cyt., s. 86.
[11] Zob. A.F. De Carlo, Arachne, Atena i ich córki. Strategia pajęczycy we współczesnej polskiej literaturze kobiecej, w: Boginie, bohaterki, syreny, pajęczyce. Polskie pisarski współczesne wobec mitów, red. A. Amenta, K. Jaworska, Warszawa 2020, s. 65–69.
[12] L. Irigaray, Ciało-w-ciało z matką, przeł. A. Araszkiewicz, Kraków 2000, s. 10. W przypadku histerii chodzi
o jej mitologizację. Była ona przypisywana wyłącznie kobietom, co opisała przy badaniu melancholii (w przypadku postaci Ofelii) Elaine Showalter, udowadniając, że męska histeria istniała tak samo jak kobieca. Zob. E. Showalter, Przedstawiając Ofelię. Kobiety, szaleństwo i zadania krytyki feministycznej, w: Ciało i tekst. Feminizm w literaturoznawstwie – antologia szkiców, red. A. Nasiłowska, Warszawa 2001. W tym przypadku Irigaray definiuje histerię jako prawdziwy głos kobiet.
[13] Merwersja, córczaństwo, nowe dziewictwo. Rozmowa z Agatą Araszkiewicz, rozm. K. Plinta, https://magazynszum.pl/merwersja-corczanstwo-nowe-dziewictwo-rozmowa-z-agata-araszkiewicz/ (dostęp: 9.03.2023).
[14] E. Korolczuk, Córectwo, w: Encyklopedia gender…, dz. cyt., s. 84.
[15] Zob. A. Araszkiewicz, Czarny ląd czarnego kontynentu. Relacja matka–córka w ujęciu Luce Irigaray, w: Ciało. Płeć. Literatura. Prace ofiarowane Profesorowi Germanowi Ritzowi w pięćdziesiątą rocznicę urodzin, red. M. Hornung, M. Jędrzejczak, Warszawa 2001. „Kiedy więc Irigaray pisałą o konieczności powrotu do matki, do owego »ciało-w-ciało«, to po to, by odzyskać jej inne wyobrażenie, poza binarną logiką wpisaną w mit jaskini: »powrót do relacji z matką jest konieczny, by móc zdialektywizować ją w inny sposób« (TWL 75), by móc pomyśleć ją inaczej niż w kategoriach źródła czy niezróżnicowania, lecz za pomocą różnic, na co wskazuje właśnie »ekonomia łożyska«”. K. Szopa, Poetyka rozkwitania. Różnica płciowa w filozofii Luce Irigaray, Warszawa 2018, s. 204.
[16] H. Cixous, Śmiech Meduzy, przeł. A. Nasiłowska, „Teksty Drugie” 1993, nr 4/5/6, s. 178.
[17] K. Szopa, dz. cyt., s. 51.
[18] Tamże, s. 53.
[19] Tamże, s. 78.
[20] L. Irigaray, Ciało-w-ciało z matką…, dz. cyt., s. 18.
[21] L. Irigaray, An Ethics of Sexual Difference, przeł. C. Burke, G.C. Gill, Cornell University Press, Ithaca, New York 1993, s. 41, cyt. za: K. Szopa, dz. cyt., s. 80.
[22] K. Szopa, dz. cyt., s. 83.
[23] Zob. tamże, s. 86.
[24] Tamże, s. 51.
[25] H. Cixous, dz. cyt., s. 163–164.
[26] L. Irigaray, Ciało-w-ciało z matką…, dz. cyt., s. 21.
[27] J. Bator, Gorzko, gorzko, Kraków 2020, s. 18–19. Wszystkie cytaty pochodzą z tego wydania i są oznaczone symbolem GG.
[28] Zob. A. Siniarska-Tuszyńska, Poetyka a pragmatyka kulturowa w twórczości Joanny Bator. Rozprawa doktorska, Uniwersytet Łódzki 2022, https://dspace.uni.lodz.pl/xmlui/handle/11089/44004, (dostęp: 28.03.2023), s. 190. Zob. J. Kristeva, Czarne słońce. Depresja i melancholia, przeł. M.P. Markowski, R. Ryziński, Kraków 2007.
[29] Tamże, s. 191. Zob. E. Badinter, Tożsamość mężczyzny, przeł. G. Przewłocki, Warszawa 1993.
[30] K. Szymborska, Po stronie dziecka. Perspektywa children studies, Białystok 2020, s. 52. Zob. J. Kristeva, Potęga obrzydzenia. Esej o wstręcie, przeł. M. Falski, Kraków 2007.
[31] W. Głowa, Nomadyzm kobiecy jako wariant drogi do/ku wolności w powieściach Joanny Bator („Piaskowa Góra”, „Chmurdalia”), „Świat Tekstów. Rocznik Słupski” 2019, nr 17, s. 155.
[32] D. LaCapra, Trauma, nieobecność, utrata, przeł. K. Bojarska, w: Antologia studiów nad traumą, red. T. Łysak, Kraków 2015, s. 90. Zob. K. Bojarska, Myślenie z wnętrza pustki: od nieobecności do utraty, „Teksty Drugie” 2014, nr 5, s. 47–63, cyt. za: A. Grzemska, dz. cyt., s. 69.
[33] J. Szewczyk, Czułe narratorki. Cztery pokolenia kobiet i kobieca saga w najnowszej literaturze polskiej, „Zagadnienia Rodzajów Literackich” 2022, z. 2, s. 45. Autorka interpretowała to następująco: „Jeżeli bowiem, jak zauważa Lori Ween, konstytutywnym elementem gatunku sagi jest melancholijny motyw utraty, w przypadku analizowanych kobiecych powieści rodzinnych jest ona często świadomym wyborem bohaterek, koniecznym dla zbudowania własnej tożsamości i przestrzeni życia” (s. 44).