Psychologia i filozofia terroryzmu według Dziejów jednego pocisku Andrzeja Struga

Psychologia i filozofia terroryzmu według Dziejów jednego pocisku Andrzeja Struga

Łukasz Łoziński (UJ)

1. Wstęp i stan badań

Nazwisko Andrzeja Struga (1871-1937) pojawia się w każdym obszerniejszym opracowaniu polskiej beletrystyki związanej z rewolucją 1905 roku – badacze zgodnie uznają jego prozę za wyjątkowo interesującą, zarówno pod względem ideowym, jak artystycznym[1]. S. Kryński twierdzi, że utwory rewolucyjne tego pisarza „podejmują tę problematykę w sposób najbardziej uczciwy”[2]. Spośród nich na szczególną uwagę bez wątpienia zasługuje powieść Dzieje jednego pocisku (pierw. 1910), która wzbudziła entuzjazm m.in. B. Prusa i T. Boya-Żeleńskiego. Pierwszy nazwał ją „genialnym” i „potężnym” arcydziełem, drugi stwierdził, że zawiera się w niej „cała podziemna epoka, (...) odcienie rozkołysanych nadziei i zawodów, dzieje walk i klęsk i (...) uboczne procesy chemii rewolucyjnej”[3]. Skąd tak wysokie oceny? Według S. Sandlera głównymi zaletami Dziejów są oryginalna kompozycja i rozmaitość stylistyczna, o sile oddziaływania Struga stanowi jednak „rozległe doświadczenie, jakie dało mu uczestnictwo w rewolucji”[4].

Rzeczywiście, główni bohaterowie Dziejów – szczególnie członkowie organizacji bojowych – to postaci stosunkowo skomplikowane, a przy tym przekonujące pod względem psychologicznym – ich myśli i działania zostały przedstawione na tyle szeroko, na ile tylko pozwalają ramy kompozycyjne. Powieść, która w zamierzeniu autora miała stanowić „podłoże dla dziejów ruchu”, będąc obrazem „przeżyć indywidualnych działaczy czołowych i szeregowych”, wydaje się cenna jako uzupełnienie dla informacji pozyskiwanych przez nauki społeczne – tym bardziej, że opracowania na temat psychologii i filozofii terroryzmu opierają się przede wszystkim na analizie problemów ostatnich dekad XX wieku[5]. Rewolucję 1905 roku badali głównie historycy, i to przede wszystkim w oparciu o tradycyjne metodologie, dlatego trudno o prace problematyzujące życie wewnętrzne walczących socjalistów[6]. Tymczasem Dzieje jednego pocisku obfitują w tego rodzaju treści – celem niniejszej pracy jest rozpoznanie kontekstu filozoficznego, w jakim funkcjonują bohaterowie, oraz jego konsekwencji dla ich postaw i psychiki.

2. Okoliczności wyjątkowe

Omawiane dzieło składa się z szeregu zamkniętych epizodów, w których zazwyczaj wprowadzani są nowi bohaterowie i nowe miejsca. W rezultacie powieść ma cechy leksykonu – zwięźle przedstawia lewicowców różnego pochodzenia i różnych charakterów, na rozmaite sposoby działających w kolejnych miesiącach rewolucji[7]. Elementem świata przedstawionego łączącym poszczególne fragmenty Dziejów jest przechodząca z rąk do rąk bomba. Pełni ona nie tylko funkcję leitmotivu, ale i wieloznacznego symbolu[8]. Z pewnością fakt, że tytułowy pocisk, zamiast zabić generał-gubernatora, został po długich perturbacjach bezpiecznie zdetonowany przez saperów, można odczytywać jako ilustrację braku wymiernych rezultatów rewolucyjnego terroryzmu. Dla rozważanych tu kwestii istotniejszy będzie jednak inny wymiar znaczenia bomby, nieco bardziej dosłowny – pełni ona funkcję katalizatora, ponieważ zmusza bohaterów do konfrontacji z transcendencją.

Okres rewolucji to sytuacja ekstremalna, podczas której uwidaczniają się skrywane dotąd poglądy i emocje. Jak zauważa I. Jarosińska, z natury rzeczy „przeżycia rewolucjonistów mają charakter zwielokrotniony i skomplikowany”[9]. T. Eagleton, odwołując się do kategorii religioznawczych, „zanarchizowany bunt” nazywa „przerażającą wzniosłością”[10]. Tego rodzaju rebelia, jaką opisał Strug, przypomina stan wojny domowej – z punktu widzenia antropologii i socjologii są to wydarzenia bardzo podobne, ponieważ uruchamiają niemal identyczne mechanizmy. Następuje pogłębianie się podziałów społeczeństwa, dochodzi do walk pomiędzy członkami jednej wspólnoty państwowej, niektóre z obowiązujących norm ulegają zawieszeniu, co prowadzi do eskalacji przemocy i działań irracjonalnych, niekiedy o quasi-religijnym charakterze[11].

W powieści Struga na bohaterów wpływa nie tylko nadzwyczajna sytuacja społeczno-polityczna, ale również bezpośrednia bliskość bomby, na której oddziaływanie nikt nie pozostaje obojętny. „Puszka z lanego żelaza”, wyglądająca „na pół funta kakao lub kilo zagranicznych konfitur”, wyzwala w swoich posiadaczach podniecenie lub paraliżujący lęk; okazuje się w równym stopniu źródłem boskiej władzy, co przekleństwem, bo ujawnia siłę lub słabość, czasami jedno i drugie[12]. Kontrast między niepozornym wyglądem bomby a jej śmiercionośną siłą odzwierciedla absurd ludzkiej egzystencji, która w wyniku nieostrożności może zostać w jednej chwili przerwana. Bohaterowie, uświadamiając sobie takie położenie, zazwyczaj szukają oparcia w głęboko zinternalizowanym, często złożonym głównie z klisz kulturowych, systemie aksjologicznym. Niekiedy natomiast wydają się go negować.

3. Uwikłani

Grozę rewolucji być może najlepiej unaocznia zachowanie ludzi niezaangażowanych bezpośrednio w działania grup terrorystycznych, którzy w wyniku rozmaitych okoliczności wchodzą w posiadanie bomby. Dobrowolnie zgadza się na to zwolennik PPS, psychiatra, przedstawiany początkowo jako człowiek w pełni zrównoważony i trzeźwo oceniający własne możliwości – Strug odwołuje się tu wyraźnie do stereotypu naukowca. Nie mogąc uzyskać empirycznej wiedzy o tym, jak Kama i jej towarzysze przeżywają „podróże z tak delikatnym ładunkiem”, bohater postanawia przeprowadzić eksperyment, dokonać obserwacji na samym sobie – zakłada, że „w takich sytuacjach (...) zjawiska psychologiczne nabierają jaskrawości i wyrazistości niezwykłej”[13].

Odebrawszy pocisk na przechowanie, próbuje myśleć o przygotowywanej pracy, poświęconej „psychologii jednostek i mas podczas ruchów rewolucyjnych”[14]. Pomimo wcześniejszych zamiarów, nie od razu zauważa, że momentalnie on sam stał się przypadkiem na poły chorobowym. W tej sytuacji podmiot, skrupulatnie odnotowując szczególny stan psychiatry, wciela się w jego rolę. Jednakże narracja nie naśladuje wywodu naukowego – fachowe słownictwo podporządkowane zostało emocjonalnej relacji doznań bohatera:

(...) Myślenie rwało się i utykało. Teorie wytyczne wydawały mu się nieco nieoględne. Systemat nieuporządkowany, a wiele zbadanych zjawisk bujało sobie niesfornie, nie dając się nagiąć do żadnej teorii. Doktor, jak każdy twórca, miewał swoje złe i dobre godziny. Dzisiaj mu się myślenie nie kleiło. (...) Niebawem spostrzegł przyczynę niezwykłego zaćmienia inteligencji. Długo wpatrywał się w przedmiot leżący na biurku (DJP, s. 14-15).

Obok rozkojarzenia z czasem pojawia się podniecenie tak silne, że uniemożliwia normalne funkcjonowanie. Jak stwierdza narrator, konsekwentnie zachowując perspektywę personalną, „nie był to zwyczajny, ordynarny strach” – psychiatra nie boi się rewizji, sądu ani katorgi – tego rodzaju ryzyko zostało przez niego wkalkulowane przy podjęciu decyzji o pomocy rewolucjonistom. „Nie był to również strach przed przypadkowym wybuchem (...). Cóż więc to było?”[15]. Pośrednia odpowiedź pada w kolejnych akapitach, relacjonujących stan niezwykłej percepcji, funkcjonowania poza zasadami rozsądku. Psychiatra doznaje omamów słuchowych i wzrokowych, postępuje jak zahipnotyzowany, wydaje się poddawać pragnieniu autodestrukcji[16]. Pod wpływem obecności bliżej nieokreślonej antropomorficznej istoty doświadcza swego rodzaju ekstazy. Narrator posługuje się wówczas słownictwem stosowanym w tekstach o charakterze religijnym:

Obca siła popychała go, podnosiła mu rękę, kazała dotykać się strasznego przedmiotu. Chichotał nad nim szyderczy śmiech kogoś niewiadomego, który stał się obecny w pokoju. Przychodziły mu do głowy zupełnie poważne i umotywowane myśli, pełne niesłychanej mądrości, która olśniła go nagle i kazała mu wyznać: to jest prawda! To jest nareszcie ostateczna prawda! Tą prawdą było, ni mniej, ni więcej, tylko to, żeby chwycić pocisk i grzmotnąć nim o podłogę (DJP, s. 17 – podkreślenia Ł.Ł.).

Ale kiedy bohater „ważył w ręku bombę, nagle bulknęło w niej coś tak złowrogo, że (...) zlany (...) potem, znieruchomiał i przestał oddychać”. Po krótkim okresie zawieszenia instynktu zachowawczego pojawił się w końcu strach, kategoryzowany jako uczucie normalne i pożądane – według narratora psychiatra „zrozumiał, że oto przed sekundą jeszcze był obłąkanym”. Jednakże ten zdrowy odruch wkrótce doprowadza do utraty kontroli nad ciałem: „Ręce drżały, latały, włosy zjeżyły się na głowie. (...) Oblały go strugi zimnego potu”[17]. Niedługo potem pojawia się stan zupełnie odmienny – uspokojenie tak głębokie, że bohater ma wrażenie braku kontaktu z materią i czasoprzestrzenią, czuje się wolny, bliski nirwany:

Długo nie było wokoło niego nic – ani przed nim, ani za nim nic się nie działo, ani też miało kiedyś być. Czas przestał płynąć a świat istnieć. Nie czuł siebie samego. Było to rozkoszne i straszliwe. (...) Zdawało mu się, że jest kamieniem, sprzętem, pyłem kosmicznym (DJP, s. 18).

Doświadczenie nicości własnej egzystencji wobec potęgi tego, co nieznane, jest stałą antropologiczną, uniwersalnym elementem kultury. R. Otto pisał o uczuciu „misterium tremendum, tajemnicy pełnej grozy”, jako o źródle religijności, zwracając uwagę na ambiwalentny charakter bóstw – w tym także Boga chrześcijańskiego, któremu przypisuje się cechy zarówno w najwyższym stopniu pozytywne, jak zazwyczaj uważane za negatywne[18]. Co ciekawe, niemiecki filozof podkreślał istnienie cielesnych objawów kontaktu z nadprzyrodzonym – tzw. gęsia skórka nie pojawia się przecież, gdy zagrożenie zostanie uznane za czysto racjonalne[19]. Otto odnotował też mechanizm katartycznego odprężenia, jakie odczuwają odbiorcy narracji o upiorach[20]. Idąc za tą wykładnią, można rozumieć opisane symptomy – podniecenie psychiatry, jeżące się włosy oraz stupor – jako efekt kontaktu racjonalisty z tym, co przekracza kategorie nauki.

Bomba jest tu zarówno realnym zagrożeniem, jak symbolem dążenia do kreacji nowego porządku świata, która – zarówno w indoeuropejskich mitologiach, jak w światopoglądzie wielu zachodnich rewolucjonistów – musi być poprzedzona destrukcją. Konfrontacja z niszczycielskim majestatem okazuje się według Struga zgubna – przynajmniej dla niektórych jednostek. Psychiatra po kilku dniach przechowywania pocisku „miał oczy zupełnie obłąkane, a okresy zwykłej przytomności umysłu (...) sąsiadowały (...) z parkosyzmami zupełnie chorobliwymi”[21]. Nie był w tym zresztą odosobniony.

Satyrycznie sportretowany generał-gubernator z obawy przed terrorystami przez pół roku nie opuszcza swojej siedziby na Zamku Królewskim w Warszawie. Z kolei wuj bohatera nazwiskiem Weszycki, właściciel sklepu, wiesza się, aby uniknąć aresztowania. Nawet dobrotliwy szynkarz Moryc Jerke, wściekły na brata, który przechowywał bombę w ich sypialni, „porwał się na niego z pięściami, kopnął go krzywą nogą... Na zakończenie cisnął mu w samo czoło butem”[22]. We wszystkich tych przypadkach uprawniona jest oczywiście interpretacja odwołująca się do naturalnych odruchów – działania bohaterów są rezultatem lęku – w znacznej mierze uzasadnionego – przed śmiercią w eksplozji lub z nakazu carskich władz. A jednak niektóre fragmenty powieści sugerują, że groźba fizycznego unicestwienia posiada tu wymiar znacznie głębszy, jak gdyby spodziewany wybuch był czymś więcej niż tylko rezultatem chemicznej reakcji. Sklepikarz, ciesząc się, że bandyta Rewilak uwolnił go od posiadania bomby, „złożył ręce, a oczy wzniósł ku sufitowi”. Następnie, uświadomiwszy sobie, jaką nieostrożność popełnił, stara się zatrzeć ślady, doprowadzając zasadne początkowo działanie ad absurdum – „spalił w piecu futerał po pocisku, koszyk synowca i nawet siano z koszyka”. Na poły rytualna czynność nie przynosi jednak ulgi. Starzec „czuł, że pogrąża się coraz głębiej i tonie w okropnościach”[23]. Podobnie jak to początkowo czynił sklepikarz, do Boga odwołuje się majster Żołopowicz, który „stalował aż w samej katedrze solenną i drogą wotywę” po tym, jak krawiec Baćka rzuca mu pod nogi niezdolny już do wybuchu pocisk. W tym kontekście nie bez znaczenia wydaje się wyrażenie użyte przez szynkarza Moryca: „Co, Fryc? To jest cud, że ty masz jeszcze brata!”[24].

Na szczególną uwagę zasługuje wspomniany już generał-gubernator Skałłon – tchórz, ale przy tym patriota rosyjski, oddany sługa caratu, którego jest w Warszawie najwyższym przedstawicielem[25]. Świadomość bycia stale narażonym na skrytobójstwo zaspokaja jego ambicję – wcześniej musiał się wstydzić, że „nigdy w życiu nie był na żadnej wojnie”. Satysfakcja jest tylko częściowa, ponieważ, jak sobie z czasem uświadamia, śmierci w wybuchu nie można uznać za prawdziwie żołnierską[26]. Skuteczną koordynację walki z chaosem – rewolucję nazywa „anarchią” – uniemożliwia Skałłonowi stan, który zapewne należałoby nazwać nerwicą[27]. Niepodobieństwo uchronienia się przed zamachem i dochodzące generał-gubernatora wieści o nasilaniu się tendencji antymonarchistycznych w Rosji doprowadzają go do przekonania, że carat – któremu pragnął służyć jak rycerz suwerenowi – musi upaść.

Carski urzędnik zaczyna postrzegać swój los jako karę za rządy terroru – w przechowywanym przez niego albumie „zgromadziły się już dziesiątki fotografii skazańców-rewolucjonistów, którym potwierdził wyroki i którzy poszli na tamten świat”[28]. Zadręczają go wątpliwości, w pewnej chwili wydaje mu się nawet, że wchodzi w kontakt z upiorem ze zdjęcia. Można tu mówić o naśladowaniu w Dziejach światopoglądu literatury romantycznej, np. ballad, w których podkreśla się nieuchronność kary za wyrządzone ludowi krzywdy, egzekwowanej niekiedy przez siły nadprzyrodzone. Biorąc pod uwagę powyższe przykłady, można zaryzykować stwierdzenie, że dla Struga wobec kwestii ostatecznych to, co rozumowe, ustępuje porządkowi quasi-religijnemu. Warto zwrócić uwagę na doświadczenia generał-gubernatora, przypominające urzeczenie nicością, jakiego doznawał psychiatra:

Z oczu powieszonego biła prawda, owa wiekuista nieomylność – która panuje tam, gdzieś, kędy poszedł skazany chłopiec. (...)

I zamarł drwiący uśmiech na pobladłej twarzy generała – zobaczył bowiem jakby własną śmierć, swój własny grób. Widział swój pogrzeb uroczysty, idący ulicami Warszawy (DJP, s. 33 – podkreślenia Ł.Ł.).

4. Terroryści

Z powieści Struga – w której sportretowanych zostało kilkanaścioro stosujących przemoc rewolucjonistów – wynika nieuchronność konsekwencji ponoszonych nie tylko za rządy terroru, ale również za wymierzony w nie terroryzm – niezależnie od tego, czy bohaterowie nie zostaną ujęci[29]. Szczególnie drastyczny jest przykład Kamy – idealistki, która podjęła się zadania likwidacji generał-gubernatora. Konstrukcja psychiczna bohaterki była jednak zbyt słaba – świadczy o tym choćby wrażenie, jakie zrobiło na kobiecie aresztowanie chemika, konstruktora bomby:

„Wszyscy pomrą” – myślała, patrząc na rojące się tłumy ludzkie. Ta prosta myśl, wiadoma wszystkiemu, co żyje, układała się w jej duszy jak niezmierny ciężar.

Po co wszyscy żyją? Pytanie to wydobywało się z niej przeraźliwym, obłąkanym krzykiem (DJP, s. 13).

Można tu mówić o wyobcowaniu i poczuciu absurdu życia, ale też o rozpaczliwej niezgodzie na taki stan rzeczy, przypieczętowanej decyzją o samobójczym zamachu. Własnemu istnieniu należy według Kamy nadać sens poprzez szlachetny czyn – tekst Struga, akcentujący pesymistyczne spojrzenie na społeczeństwo, wydaje się w tym punkcie bliższy egzystencjalizmowi niż romantycznej koncepcji prometejskiej[30].

Dziesięć dni po wspomnianym aresztowaniu, tuż przed próbą zamachu, psychiatra dostrzegł na twarzy dziewczyny „nadzwyczajną bladość”, oczy natomiast „niezwykle” połyskiwały[31]. Wypiwszy proszek podany przez lekarza, „postawiła szklankę za mocno, (...) szkło dźwiękło i rozsypało się po biurku” – taką niezdarność trudno odczytać inaczej niż jako znak silnego napięcia nerwowego[32]. Później, pod wpływem medykamentu lub działania adrenaliny, Kama odczuwa przypływ sił. Oscylowanie pomiędzy niemocą a wiarą we własne możliwości trwa przez cały okres oczekiwania na generał-gubernatora – odbywa się zmaganie woli z instynktem zachowawczym[33]. Eagleton podkreślał dwoisty charakter zamachu bombowego, który jest jednocześnie upokorzeniem i przynoszącą ostateczną satysfakcję zemstą – dowodzi bowiem zarówno bezradności, jak nadludzkiej siły, stanowi tryumf ducha nad materią[34].

Bohaterka, chodząc po miejskim bazarze – przebrana za arystokratkę, „strojna, pachnąca, jak na bal” – doznaje „upajającej rozkoszy spoglądania z zaświata na rzeczy ludzkie”[35]. Jednocześnie uczestniczy w zabawie i czuje się skrajnie osamotniona. Momentami, niczym osoba spoza otaczającej ją społeczności, intensywnie odczuwa dziwność świata, jego groteskę, czemu towarzyszy wyostrzenie zmysłów tak silne, że prowadzi do niewydolności percepcji – w głowie pojawia się „dalekie, rytmiczne jęczenie”, oczy bolą od jaskrawych świateł[36]. Przerażona kobieta wydaje się zapominać, jaki jest cel jej misji, wraca myślami ku matce i dzieciństwu, co świadczy zapewne o desperacji i dojmującym pragnieniu odzyskania poczucia bezpieczeństwa. Wkrótce jednak ogarnia ją „pustota, lekceważenie wszystkiego i szczera potrzeba wesołości”[37]. Powtarza się wahanie skrajnych nastrojów.

Ostatecznie generał-gubernator się nie pojawia. Kama jest przekonana, że została wystawiona na próbę, a zamachu tak naprawdę nie zaplanowano. Oskarża Leona, swojego zwierzchnika, o okrutne igranie z psychiką podwładnych – podjęła przecież decyzję o własnej śmierci, zostawiła list pożegnalny, z trudem przetrwała ostatnie godziny oczekiwania – nie jest zdolna do dalszej egzystencji, zamach na najwyższego dostojnika w Królestwie Polskim miał być chwalebnym zwieńczeniem jej życia. Czuła się heroiną, odgrywała rolę męczennicy i zarazem kapłanki uśmiercającej kozła ofiarnego, tymczasem następnego dnia, jak wyrzuca Leonowi, stanie się „szmatą, a nie człowiekiem, nędzarką”[38]. Istotnie, niedługo potem trafia do szpitala psychiatrycznego, gdzie przeżywa dzień planowanego zamachu ciągle od nowa.

Również Leon nie jest zupełnie zdrowym człowiekiem, choć tak pragmatycznie ocenia postępowanie Kamy:

Za wcześnie umieracie, towarzyszko. Na tym bazarze chodziliście jakby po Polach Elizejskich (...) Nie potraficie do ostatka żyć intensywnie i trzymać w pogotowiu wszystkie władze duszy. Prawdziwy bojownik żyje jednakowo przytomnie aż do ostatniej sekundy, kiedy go rozerwie bomba (DJP, s. 41).

To właśnie Leon, który koordynuje zamachy, zabiega o to, „żeby (...) człowiek nie zginął na darmo”, „żeby się udało”, a przy tym podkreśla konieczność minimalizacji ofiar – jest głównym odpowiedzialnym za przedsięwzięcia oddziału[39]. Niekiedy z wyrachowania musi być opryskliwy, w razie potrzeby używa wobec podwładnych przemocy. Z tego powodu Kama obrzuca go obelgami – nb. pierwsza inwektywa wyraźnie wskazuje nietzscheański kontekst: „Nadczłowieku, siepaczu, naczelniku, pogromco!”[40]. Jak się okazuje, wizerunek doskonale kalkulującego dowódcy – o którym podwładni mówią z przekonaniem, że „nie ma nerwów, (...) nie ma serca” – to tylko kreacja, rezultat wysiłku woli[41]. Dowódca bojówki jest zatem podwójnie osamotniony – wobec podwładnych i wobec reszty społeczeństwa. Jak zauważa Kryński „emocjonalna szorstkość służy (...) przeciwdziałaniu (...) depresji, wyzwala agresję, która przesłonić powinna (...) lęk przed śmiercią”[42]. Tak naprawdę Leon – podobnie jak generał-gubernator i Kama – wolałby walczyć w regularnej wojnie, gdzie „grzmią (...) armaty, tętnią konie” – powtarza się tęsknota za romantycznością walki, skontrastowana z obrazem upokarzających realiów – „sponiewierają nas w brudnym cyrkule, będzie nam pluł w oczy byle szpicel”[43]. Narrator każe czytelnikowi domyślać się, jakie uczucia targają Leonem, kiedy w szpitalu odwiedza podwładną – jego obecność została tylko zaznaczona, opis koncentruje się na fragmentarycznie przedstawionym ciele, co daje efekt reifikacji, podkreślającej oddzielanie się ducha od materii:

Nieludzki, obłąkany krzyk. Z głową zakrywa się kołdrą. Białe ramię wysuwa się, zagarnia poduszkę, opasuje ją konwulsyjnie i przyciska do twarzy z całej siły.

Leon zbliżył się do łóżka i na jej białych, obnażonych stopach złożył trzymany w ręku gruby pęk gałązek mimozy. (...)

Na stopach Kamy leżały w świetnym przepychu gałęzie kwiatu mimozy. Spoczęły jak u nóg męczennicy, zadręczonej nareszcie na śmierć przez ludzi i już wyzwolonej na wieki. Żywy, mocny zapach, pełen rozkoszy i upojenia, okrył jak całunem jej umarłe ciało (DJP, s. 185).

Opis śmierci bohaterki o białej cerze wyraźnie nawiązuje do ikonografii chrześcijańskiej[44]. Pojawiają się kwiaty i intensywny zapach – znane z tradycji atrybuty świętych, zwłaszcza Matki Bożej. Zarówno w szpitalu, jak podczas oczekiwania na generał-gubernatora, Kama doznaje wrażeń o charakterze na poły erotycznym – należy pamiętać, że te same kategorie służą w kulturze europejskiej opisowi ekstazy religijnej – dość przywołać słynną rzeźbę Ekstaza św. Teresy G.L. Berniniego. Opis doświadczanej przez Kamę wizji może budzić skojarzenia z aktem seksualnym:

Z jednej strony spływają zbocza gór, z drugiej faluje i bije o brzeg żywe, cudne morze. Z daleka przypływa fala, rozpędza się, zbiera siły, naciera i szerokim płaszczem zalewa brzeg. Wiatr od morza niesie jędrny, słony chłód, chwieją się na wietrze gałęzie drzew (DJP, s. 36-37).

Z perspektywy teorii S. Freuda należałoby tu mówić o sublimacji – energia płynąca z popędu seksualnego została ukierunkowana na rzecz pracy rewolucyjnej, ale ujawnia się w chwili napięcia – w zakamuflowanej formie[45]. Idąc tym tropem, można odczytać cały planowany zamach jako naśladowanie zamążpójścia – odświętny ubiór, wyraźne poczucie zakończenia pewnego etapu egzystencji, przyjemne podniecenie i strach przed śmiercią w wybuchu – wydają się potwierdzać taką tezę[46]. Kama pozostaje jednak na stałe w niebezpiecznej sferze przejściowej, w teorii A. van Gennepa nazywanej liminalną – nie potrafi wrócić do normalnego życia ani nie ma możliwości dopełnienia zamierzeń[47].

W podobnej sytuacji znalazł się Marek, inteligent, aktywny członek PPS:

Przed niedawnym czasem wydostał się trafem, a raczej wydostano go cudem z więzienia, gdzie spokojnie od długich miesięcy czekał sobie na śmierć. Było to przed kilku tygodniami, a dotąd jeszcze nie mógł się pogodzić z tym nowym swoim życiem. (...)

Wydawało mu się, że go ktoś skrzywdził, że ktoś bardzo zacny, najlepszy i tak dalej (...) stanął ze swoimi dobrymi chęciami między nim a czymś najważniejszym, niewysłowionym, co odsłoniło już przed nim część swego straszliwego oblicza (DJP, s. 77-78).

Doświadczenie bliskości własnej śmierci i pogodzenie się z nią uniemożliwia funkcjonowanie w normalnych okolicznościach – granica odmiennej rzeczywistości została przekroczona[48]. Marek nie ma ochoty wracać do czekającej na niego kochanki, jest zmęczony i drażliwy. Nie potrafi nawet zrozumieć swojego stanu. Tak samo jak Kama na przemian i bez wyraźnego powodu odczuwa nadzieję i otępienie. Ratunkiem okazuje się powrót do idei socjalistycznych – obserwacja natury i rozważania na temat pracy najniższych warstw społecznych prowadzą Marka od pogardy dla świata do powtórnej definicji poglądów, tym razem opartej na głębokim, emocjonalnym przekonaniu. Świat przedstawiony symbolicznie odzwierciedla przemianę bohatera – trudno rozstrzygnąć, czy dynamiczne zjawiska przyrody są dla Marka inspiracją, czy też ich opis odnosi się stricte do jego świadomości. Z pewnością patos i poetyckie środki wypowiedzi podkreślają religijny charakter tej iluminacji:

Podniosła się ziemia ku niebu i zeszły ku niej rozpłomienione obłoki. Nie miał końca niezmierny świat. Przestały istnieć wszelkie granice i uwierzyły oczy w prawdziwy obraz ziemi, pełen myśli tajemniczej.

W tej godzinie wypowiadało się jakieś wielkie słowo, którego nie zdoła ogarnąć człowiek. Jak głos Boga w dniach stworzenia zawisło ono nad ziemią niepojęte, budzące wszelkie życie i władające przeznaczeniem człowieka. Czuła dusza swój rodzony związek ze wszystkim, co żyje, i tonęła z rozkoszą w niepojętym, macierzystym żywiole. Zatraciła swoje imię, przestała istnieć, a wszędzie widziała siebie. (...)

Wystrzelały w niego rzuty mgieł i szły pochyło ku górze, rysując zaczarowane tłumy, zwijając się w zmienne, znikające i tworzące się w oczach złudy. (...) Bratały się ziemskie wody z wodami przestrzeni niebieskich. Szły błądzić po niezmierzonym świecie. Wszędzie będą u siebie i zawsze będą sobą: (...) w burzy i zamieci śnieżnej, (...) na płaszczyznach Syberii, w chmurach podzwrotnikowych, w sokach rośliny, we krwi człowieka (DJP, s. 81-82).

Nietrudno dostrzec w tej wizji symbolikę zwycięskiej rewolucji socjalistycznej – zrównanie nieba i ziemi jest zapewne figurą równości i braterstwa w bezklasowym społeczeństwie. Ostatnie dwa zdania sugerują, że nowy ład rozprzestrzeni się po całym świecie – będzie to możliwe, ponieważ taki stan jest zgodny z porządkiem przyrody – został zapisany „we krwi” człowieka i „w sokach” rośliny. Zapisany „wielkim słowem”, porównywanym do boskiego, które posiada moc stwórczą. W wizji Marka obecne są elementy opartego na chrześcijaństwie panteizmu, ale też – podobnie jak u psychiatry – filozofii buddyjskiej (zwłaszcza w dwóch ostatnich zdaniach drugiego z przytoczonych akapitów). Bohater nie zatraca się jednak w nirwanie – jchce „dać świadectwo prawdzie”, walczyć o „godność człowieka”, o „honor milczącego proletariatu”[49]. W żadnej mierze nie przekonuje go Szabłowski, członek SDKPiL, który, nie bez racji, zarzuca adwersarzowi mistycyzm i romantyzm[50].

Marek rości sobie prawo do przelewu krwi, nie wierzy bowiem, że bez niego możliwy jest „przewrót w sprawach ludzkich”[51]. Odwiedzając mogiłę powstańców styczniowych, daje dowód nie tylko patriotyzmu – odróżniającego stanowisko PPS od internacjonalistycznych, antyszlacheckich ideałów SDKPiL – ale też wiążącego się z nim kultu heroicznych przodków[52]. Sam Marek stał się poniekąd jednym z nich – otaczany niezwykłą czcią, jako człowiek bez szwanku powracający ze sfery liminalnej, cieszy się niezwykłym autorytetem. Strug nawiązuje tu do archetypu herosa wychodzącego z zaświatów – w mitologii greckiej do takowych należeli Orfeusz, Tezeusz i Herakles. W rezultacie Marek, choć nie jest bezpośrednim zwierzchnikiem chłopskich socjalistów, pełni wśród nich funkcję przewodnika duchowego – uczy dyscypliny i pokory, przekazuje im własną hierarchię wartości, odwołując się do najwyższego autorytetu, czyli Biblii[53].

Jednym z członków wiejskiej bojówki jest Wojtek Kiełza, który, tak jak Marek, trafia do więzienia, skazany na śmierć. Wprowadzenie tego bohatera służy podkreśleniu niesprawiedliwości obowiązującego w Królestwie Polskim systemu politycznego – nie za pomocą argumentacji, ale przez wyznaczenie emocjonalnie nacechowanej opozycji: bezbronny człowiek – bezduszna władza. Zamknięty w celi mężczyzna cierpi na otępienie i brak apetytu. Raz śni mu się, że krowa wchodzi w dworskie pole, za co czeka go kara, innym razem w marzeniu sennym powraca na salę procesową. Nie rozumie, jak to możliwe, że aresztowano go zaraz po pierwszej akcji bojowej. Jego prostolinijność wzbudza współczucie i uznanie odbiorcy – efekt jest spotęgowany przez narrację w mowie pozornie zależnej[54]. Paradoksalnie śmieszność stylizowanej wypowiedzi (z której wynika np., że cieszyła go kara śmierci) wzmaga tu wrażenie wzniosłości[55]:

Na pociechę mu było, że wojował, że się niczego nie bał, że za wszystkich stanął w obronie i że go powieszą jako bojowca, czyli tak, jak tylu dobrych towarzyszy, o których w gazecie partyjnej stało pożałowanie i pochwała w czarnej ramce. Śmierci się nie bał i niczego się nie bał. Tylko go męczyło niezwyczajne myślenie (DJP, s. 112).

Na zasadzie kontrastu wprowadzona zostaje najbardziej zagadkowa postać powieści – Gryziak, dziewiętnastoletni anarchista „w obdartym ubraniu”, który trafia do tej samej celi, co Kiełza. Ten ostatni nie jest w stanie zrozumieć funkcjonującego poza systemem społecznym – i poza tradycyjnie pojmowaną moralnością – radykała. To jedna z niewielu postaci, o której wyglądzie podaje się szczegółowe informacje – „włosy miał długie, zapuszczone, a oczy wielkie, jasne, jarzące i patrzące prosto a niewinnie, jak u dużego dziecka”[56]. Niecodzienne zachowanie w znacznej mierze odpowiada powierzchowności ascety, świętego szaleńca – Gryziak nie zdradza żadnych emocji, nawet wtedy, gdy formułuje zdumiewające Kiełzę sądy albo opowiada o zabójstwach i ucieczkach przed władzą. Nie jest cynikiem, ale idealistą – stara się rewidować zakłamanie świata, głosi poglądy oparte na założeniu, że natura człowieka jest dobra, a jego biologiczność powinna regulować stosunki społeczne:

Każdy ma prawo żyć. Ot, na przykład, idzie ten człowiek głodny, wchodzi do sklepu, przywita się i weźmie (...) kiełbasę. Rzeźnik woła: – Płać! – A ja jemu: – Nie, głodny jestem, więc biorę. – On mnie za łeb, a ja go po łbie. (...) Jakby tak wszyscy robili, toby się wnet świat naprawił (DJP, s. 115).

Gryziak operuje zupełnie innymi metodami kategoryzowania rzeczywistości niż Kiełza, który, słysząc o rozdawaniu zrabowanych pieniędzy, dopytuje: „To wy tak z miłosierdzia? Czy za pokutę?”[57]. Ten ostatni należy prawdopodobnie zapewne do licznych katolików zasilających szeregi PPS podczas rewolucji, katechizm określa więc jego ogląd świata[58]. Z kolei działania anarchisty są realizacją marzenia o bezpośrednio – nie przez sąd Boży lub ludzki – wymierzanej sprawiedliwości. Na tym zasadza się nietzscheanizm Gryziaka – chłopak, choć głosi egalitaryzm, rości sobie prawo do władzy nad innymi, których los uzależnia od własnych intuicji[59]. Podobnie jak Leon, działa spokojnie i automatycznie – różnica polega na tym, że dowódca bojówki podporządkowuje się organizacji, której cele są dość jasno sprecyzowane, natomiast Gryziak działa w osamotnieniu, chaotycznie, bez rozbudowanej strategii[60]. Co ciekawe, anarchista, inaczej niż Kama, w pełni kontroluje swoje ciało w sytuacji ekstremalnej – osiągnął wolność wprawdzie jałową, ale absolutną[61]:

Czarny zrobił minę zdziwioną i niezadowoloną. W tę zdziwioną minę Gryziak wypalił mu raz i drugi i spokojnie zszedł ze schodów. Był zadowolony.

„Dobrze bije, ostrzelana sztuka” – myślał, zakładając broń za spodnie na brzuchu, i zapiął szczelnie kurtkę (DJP, s. 125).

Taka beznamiętność może świadczyć o zaburzeniach instynktu zachowawczego, podobnie jak fakt, że Gryziak nie boi się umrzeć – „dla mnie tam śmierć nie znaczy nic, ani czyja, ani moja” – tłumaczy Kiełzie i potwierdza te słowa w ostatnich chwilach swego życia[62]. Jak się jednak okazuje, nie jest zupełnie pozbawiony uczuć – przyczynę jego postawy stanowi głębokie rozczarowanie do świata, niezgoda na rządzącą nim niesprawiedliwość. Gryziak ma szczere przekonanie o słuszności swoich racji[63]. Na jego korzyść przemawia także litość wobec cierpiących zwierząt – konia i psa – oraz, rzecz jasna, pragnienie pomszczenia dwóch skazanych na śmierć przyjaciół[64]. Zgodnie z logiką terroryzmu, w odwecie mają zginąć niewinni ludzie, co powinno zmusić społeczeństwo do zauważenia problemu wykluczonej grupy. Z drugiej strony Gryziak tym razem kieruje się przede wszystkim emocjami, nie tylko rozumem i związanym z biologicznością instynktem – narrator mówi o przeczuciu „jakiejś nieogarnionej nicości”, która wydaje się bohaterowi bolesna i rozkoszna zarazem[65]. W tym szaleństwie została jednak zachowana reguła. Gryziak strzela najpierw do jadącego dorożką przedsiębiorcy, ponieważ nienawidzi burżuazji[66]. Później atakuje żołnierzy – reprezentantów wrogiego socjalizmowi państwa.

Postacią pod wieloma względami przypominającą Gryziaka jest Kaziek Rewilak – chłopak wyrzucony z bojówki za lekkomyślność, który przypadkiem wchodzi w posiadanie bomby i jest z tego powodu ogromnie szczęśliwy. Śmiercionośny przedmiot traktuje jako narzędzie mające służyć odkupieniu win z okresu przynależności do bandyckiej komuny. Po raz kolejny złe postępki bohatera są w powieści zrelatywizowane poprzez szczegółowy opis kontekstu – Rewilaka częściowo usprawiedliwia powszechne u młodych ludzi pragnienie przynależności do grupy, a co za tym idzie, poddawanie się wpływowi towarzyszy, dla których był tylko „popychadłem”[67]. Nie bez znaczenia dla czytelnika jest też fakt, że chłopak cierpliwie „znosił ciągły ból” nie gojącej się rany ramienia, „jakby zasłużoną karę za coś” – wobec tej okoliczności systematyczne pijaństwo wydaje się mniej karygodne[68]. Z kolei naturalistycznie opisane zabójstwo Michalskiego – jednostki krańcowo zdegenerowanej – może być uważane za czyn chwalebny, podobnie jak likwidowanie przypadkowo napotkanych stójkowych, żandarmów czy oficerów, utożsamianych z rosyjskim despotyzmem. Tego rodzaju działania są dla Rewilaka zemstą i pokutą za dokonywane z towarzyszami rabunki, którymi czuje się upokorzony. „Siejąc po drodze śmierć i wyzywając tę śmierć na każdym kroku”, doświadcza wolności, pełni życia[69].

Tak naprawdę Rewilak wyznaje rygoryzm moralny, i to w tradycyjnym rozumieniu – jak twierdzi, nie zamordował ani jednego z „ludzi porządnych, jak się patrzy”, ale nie protestował, gdy robili to współtowarzysze – „to jest prawda i to mój grzech” – mówi[70]. Dręczą go wyrzuty sumienia i dlatego zwierza się krawcowi – „czasami wydaje mi się, że jakby wstały z grobu i odżyły (...) te wszystkie nieznajome ludzie, pobite moją ręką, tobym był strasznie rad i wesół”[71]. Chce się oczyścić z nieprawdziwych zarzutów i zrekompensować dobrym uczynkiem faktyczne winy, postanawia więc zlikwidować któregoś z carskich dygnitarzy. Podobnie jak Kiełza, dla którego rekompensatą za śmierć był nekrolog w partyjnej gazecie, Rewilak pragnie, aby wydano pisemną rehabilitację:

Niech napiszą: grzeszył, łajdak z niego był, ale żałował, poprawił się i życie za dobrą sprawę oddał. Przecie nawet ten klecha na spowiedzi rozgrzesza (DJP, s. 201).

Rozumowanie bohatera w jawny sposób nawiązuje do chrześcijańskich kategorii grzechu i odkupienia[72]. Wśród elementów składających się na konstrukcję tej postaci, podobnie jak w przypadku Gryziaka, można się doszukać nawiązań do bohaterów Dostojewskiego, zwłaszcza do Raskolnikowa. Zarówno Rewilak, jak Gryziak są młodzi, niezwykle wrażliwi i nie pozbawieni uroku, choć skłonni do łamania podstawowych norm. Funkcjonują poza strukturami społecznymi, uprawiany przez nich rodzaj flaneuryzmu jest wyraźnym znakiem osamotnienia i braku przynależności. Obaj w niektórych przypadkach uważają zabójstwo za słuszne. Tworzą diadę – Gryziak reprezentuje zatracenie, a Rewilak zmartwychwstanie[73]. Historia tego ostatniego nie jest jednak pozbawiona tragicznej ironii. Jako bandyta „przemykał się po zaułkach, zawracając i kołując, (...) niepewny, czy nie wyrośnie przed nim (...) człowiek, który go zgubi”[74]. Ale kiedy przygotowywał się do zamachu na generał-gubernatora, „nagle poczuł w krzyżach przenikliwy ból” – dawny znajomy wbił mu nóż w plecy[75].

Nieuchronne zbliżanie się zakończenia życia bohatera było w powieści sygnalizowane, jakby nad Rewilakiem ciążyło fatum – on sam, tropiony przez władze i bandytów, „czuł (...), że zginie lada chwila”, a krawiec Baćka, wysłuchawszy jego zwierzeń, odparł: „nic to innego, chłopcze, nie znaczy, tylko że prędko umrzesz”[76]. Sposób myślenia tej i innych postaci wydaje się determinowany przez wiele sprzecznych czynników – przeplatają się wątki chrześcijańskie i pogańskie, nietzscheanizm tworzy hybrydę z prometeizmem. Ta niekonsekwencja trafnie odzwierciedla nie tylko chaos ideowy polskich organizacji lewicowych, ale też po prostu współwystępowanie skrajnych porządków w praktyce.

5. Wnioski i zakończenie

W tak krótkiej pracy nie sposób omówić postaw wszystkich pojawiających się w Dziejach terrorystów i osób uwikłanych w terroryzm. Nie wydaje się to jednak niezbędne – z dokonanych analiz wynika, że niektóre mechanizmy psychiczne się powtarzają, ale u części bohaterów występują też reakcje znacząco odmienne – nie ma prostej reguły. Na podstawie powieści nie da się więc zrekonstruować implikowanego modelu osobowości terrorysty, bo takowy według Struga nie istnieje i zgadzają się z nim współcześni psycholodzy[77]. Można jednak wymienić kilka cech charakterystycznych.

Przede wszystkim działania terrorystów posiadają w ich opinii bardzo wyraźne uzasadnienie – służą realizacji wizji niepodległej i sprawiedliwej społecznie Polski – w przypadku Kamy, Leona i Marka – albo mają doprowadzić do całkowitego przebudowania porządku świata – takie marzenia można zaobserwować choćby u Gryziaka[78]. Z kolei dla bohaterów takich jak Kiełza czy Rewilak kluczowe jest pragnienie przynależności do grupy i uczestnictwa w tajnym spisku, który pozwala naśladować romantycznych bohaterów[79].

Liczne nawiązania do romantyzmu nie dziwią – literatura tej epoki, zwłaszcza twórczość A. Mickiewicza, była znaczącą inspiracją dla ideologów polskiej rewolucji[80]. Do poetyki i treści Ody do młodości nawiązuje Czerwony sztandar, hymn polskich proletariuszy, kilkakrotnie w Dziejach wspominany. Konrad Wallenrod jest gloryfikacją czynu, walki wykorzystującej wszelkie dostępne środki, opatrzoną słynnym mottem z Księcia N. Machiavellego[81]. Z kolei Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego propagują prometejską ideę walki „za wolność waszą i naszą”[82]. Należy też pamiętać, że w obronie wyzyskiwanych warstw pracujących w encyklice Rerum novarum (1891 r.) wypowiedział się papież Leon XIII. Można więc założyć, że dla rewolucjonistów wykreowanych przez Struga kontekst ideowy stanowili nie tylko Hegel czy Marks, którzy postrzegali przemoc jako niezbędny element dynamiki historii[83]. W polskich warunkach trudno było sobie wyobrazić masowy ruch lewicowy, który odciąłby się całkowicie od chrześcijańskiej metafizyki i od haseł podnoszonych w okresie powstania listopadowego i później, wprawdzie odwołujących się do kategorii narodu, ale zdecydowanie antyszowinistycznych. Wytyczenie prostej opozycji – stojący po stronie materialistycznej rewolucji chłopi i robotnicy kontra sprzymierzone z Kościołem klasy posiadające – wydaje się niemożliwe.

Deklarowane przez rewolucjonistów przyczyny stosowania przemocy są jednocześnie jej usprawiedliwieniem – J. Horgan wymienia jako modelowe argumenty m.in.: upadek państwa i represje okupanta, brak wolności obywatelskich, niesprawiedliwość społeczną[84]. Idealizm i buntowniczość bohaterów zmuszają ich do podjęcia prób zmiany zaistniałej sytuacji – powtarza się nietzscheański motyw zmagania z przeciwnościami, dzięki któremu rewolucjoniści mogą osiągnąć pełnię człowieczeństwa[85]. Następuje polaryzacja – opowiedzenie się po stronie ludu jednoznaczne jest z wystąpieniem przeciwko władzy. Rewolucjoniści postrzegają swoje zaangażowanie jako sprowokowaną reakcję, obronę przed wrogiem[86]. Z kolei nieskuteczność pokojowych działań – takich jak strajki – prowadzi do desperacji i silnego przekonania o słuszności zastosowania terroru jako jedynej pozostającej alternatywy – stworzenie nowego porządku wymaga bowiem powrotu do chaosu[87].

Eagleton nazywa terroryzm sakralną furią, będącą „reakcją na kompromitację prawa”[88]. Jednakże w Dziejach nie wszystkie środki są uświęcone – bojowcy z PPS wyraźnie starają się uniknąć strat wśród ludności cywilnej – osobny przypadek stanowi Gryziak. Wprawdzie zanim anarchista trafiła do więzienia, podejmuje przemoc tylko wobec ludzi, którzy go bezpośrednio zaatakowali, ale w ostatnim dniu życia dopuszcza się aktu wyrachowanej zemsty – to on pierwszy otwiera ogień[89]. Również jego antypaństwowe poglądy kontrastują z ideałami PPS – powieściowi przedstawiciele tej partii jawią się jako prawowici spadkobiercy patriotycznej tradycji. Jak trafnie zauważył W. Mackiewicz, we wczesnej prozie Struga dominuje światopogląd socjalistyczno-katolicki, jako kontrpropozycja zarówno dla nietzscheańskiego nihilizmu, jak ideologii radykalnie lewicowych[90].

Trudno ocenić, na ile obraz terroryzmu, jaki wyłania się z powieści Struga, jest zgodny z rzeczywistością. Wiele fragmentów robi wrażenie w znacznej mierze opartych na faktach, inne wydają się mocno przetworzone lub wykreowane dla osiągnięcia zamierzonych efektów artystycznych czy ideowych. Z pewnością można stwierdzić, że powieść wzbudzała entuzjazm opisywanych w niej środowisk. Jak pisał S. Żółkiewski, przytaczając dane z bibliotek robotniczych, w II RP Dzieje należały do książek „najczęściej wypożyczanych”[91]. Wiarygodność, walory poznawcze tej powieści z pewnością miały zasadniczy wpływ na recepcję, z dzisiejszej perspektywy nadrzędną wartością wydaje się jednak co innego – Dzieje jednego pocisku to wyjątkowo bogaty zapis poglądów czołowego przedstawiciela ówczesnej inteligencji na temat rewolucjonistów 1905 roku. Stanowisko Struga jest przekonujące przede wszystkim w jednej kwestii – to nie świadomie konstruowane poglądy polityczne decydują o wyborze przynależności partyjnej czy o podejmowanych przez jednostki działaniach. Najistotniejsze są popędy i elementarne potrzeby danej osobowości, funkcjonującej w określonych warunkach materialnych i w określonym uniwersum symbolicznym. To raczej religia lub sprzeciw wobec niej, a także tradycja narodowa i klasowa określały postawy polskich socjalistów – nie głęboko przemyślane koncepcje filozofów czy teoretyków polityki.

BIBLIOGRAFIA

Bibliografia podmiotu

A. Strug, Dzieje jednego pocisku, Warszawa 1989.

Bibliografia przedmiotu

    • T. Burek, Lekcja rewolucji. O znaczeniu rewolucji 1905 r. w procesie historyczno-literackim, w: Literatura polska wobec rewolucji, red M. Janion, Warszawa 1971, s. 146-191.

    • R Caillois, Modliszka, przeł. K. Dąbrowska, w: idem, Odpowiedzialność i styl, Warszawa 1967, s. 123-163.

    • R. Caillois, Żywioł i ład, przeł. A. Tatarkiewicz, Warszawa 1973.

    • C.A.J. Coady, Moralność terroryzmu, przeł. M. Szczubiałka, w: Etyka wojny. Antologia tekstów, red. T. Kuniński, T. Żuradzki, Warszawa 2009, s. 299-320.

    • A. Camus, Mit Syzyfa i inne eseje, przeł. J. Guze, Warszawa 2004.

    • A. Chwalba, Sacrum i rewolucja. Socjaliści polscy wobec praktyk i symboli religijnych (1870-1918), Kraków 1992.

    • T. Eagleton, Święty terror, przeł. J. Konieczny, Kraków 2008.

    • S. Freud, Poza zasadą przyjemności, przeł. J. Prokopiuk, Warszawa 1997.

    • S. Freud, Psychopatologia życia codziennego. Marzenia senne, przeł. L. Jekels, H. Ivanka, Warszawa 1993.

    • A. Galiński, Młoda Polska. Część III. Powieść liryczna, Łódź 1930, s. 235-243.

    • A. van Gennep, Obrzędy przejścia, przeł. B. Biały, Warszawa 2006.

    • A. Grajewska, Od „piękności walki” do „odnowy duszy wspólnej”. Literatura w poszukiwaniu sensu rewolucji, w: Literatura polska wobec rewolucji, s. 192-252.

    • B. Hoffman, Oblicza terroryzmu, przeł. H. Pawlikowska-Gannon, Warszawa 1999.

    • J. Horgan, Psychologia terroryzmu, przeł. A. Jaworska-Surma, Warszawa 2000.

    • J. Z. Jakubowski, „Jakaż to piękna książka...”, w: A. Strug, op. cit., Warszawa 1989, s. 209-213.

    • M. Janion, Czyn i klęska. Rzecz o tragizmie, „Twórczość” 1971, nr 1, s. 41-57.

    • M. Janion, Niesamowita słowiańszczyzna, Kraków 2007.

    • I. Jarosińska, Topos rewolucji w literaturze polskiej, w: Literatura polska wobec rewolucji, s. 514-556.

    • R. Kantor, Symboliczna funkcja stroju w społecznościach wiejskich w drugiej połowie XIX wieku i w wieku XX, „Rocznik Muzeum Etnograficznego w Krakowie”, t. VII, 1979, s. 9-57.

    • M. Kępiński, Stalingrad i antropologia wojny, „Kultura i Historia” 2002, nr 3.

    • K. Kłosińska, K. Kłosiński, Proza Struga: między modernizmem a dwudziestoleciem. Próba interpretacji, w: Proza Andrzeja Struga. Studia, red. T. Bujnicki, S. Gębala, Warszawa 1981, s. 7-25.

    • K. Kralkowska-Gątkowska, Ekspresjonistyczna wizja wojny w prozie Andrzeja Struga, w: Proza Andrzeja Struga. Studia, red. T. Bujnicki, S. Gębala, Warszawa 1981, s. 27-47

    • S. Kryński, Wizja rewolucji we wczesnej prozie Andrzeja Struga (1902-1912), Rzeszów 1989.

    • W. Kubacki, Andrzej Strug, w: idem, Lata terminowania. Szkice literackie 1932-1962, Kraków, 1963, s. 182-187.

    • I. Maciejowska, Rewolucja i niepodległość. Z dziejów literatury polskiej lat 1905-1920, Warszawa 1991, s. 5-114.

    • W. Mackiewicz, Nietzscheanizm i marksizm w literaturze i filozofii okresu Młodej Polski, Warszawa 1989, s. 232-242.

    • R. Otto, Świętość, przeł. B. Kupis, Wrocław 1993.

    • J. Paszek, Styl Struga, w: Proza Andrzeja Struga. Studia, s. 111-122.

    • M. Płachecki, Retoryka rewolucji. Techniki literackiej perswazji w prozie o roku 1905, w: Literatura polska wobec rewolucji, s. 252-318.

    • Rewolucja 1905-1907 w Królestwie Polskim i w Rosji, red. M. Przeniosło, s. Wiech, Kielce 2005.

    • M. Ruszczyc, Andrzej Strug, Warszawa 1962.

    • S. Sandler, Andrzej Strug wśród ludzi podziemnych, Warszawa 1959, s. 279-306.

    • S. Smilansky, Terroryzm, usprawiedliwienie i złudzenia, przeł. M. Szczubiałka, w: Etyka wojny. Antologia tekstów, red. T. Kuniński, T. Żuradzki, Warszawa 2009, s. 341-357.

    • B. Świderski, Kiedy mogę zabić?, „Kronos” 2010, nr 4, s. 232-257.

    • Terroryzm. Anatomia zjawiska, red. K. Liedel, Warszawa 2006.

    • W. Wójcik, Mitotwórca i mitoburca. Z zagadnień twórczości Andrzeja Struga, w: Proza Andrzeja Struga. Studia, s. 71-84.

    • Z. Ziątek, „Za wolność waszą i naszą”. Literacka historia idei, w: Literatura polska wobec rewolucji, s. 41-109.

    • S. Żółkiewski, Rewolucja a przemiany kultury literackiej 1918-1939, w: Literatura polska wobec rewolucji, s. 411-498.

ABSTRAKT

Dzieje jednego pocisku Andrzeja Struga to niezwykle istotna dla debaty o rewolucji 1905 roku wypowiedź pisarza bezpośrednio zaangażowanego w ruch socjalistyczny. Utwór stanowi swego rodzaju leksykon – zostali w nim przedstawieni zarówno zwolennicy PPS, jak SDKPiL, radykalni anarchiści i ortodoksyjni katolicy, inteligenci i proletariusze, gotowi poświęcić własne życie zamachowcy i bierni sympatycy ruchów lewicowych.

Głównym przedmiotem zainteresowania podmiotu czynności twórczych jest psychologia terrorystów i osób w terroryzm uwikłanych, ale na podstawie narracji (często prowadzonej w mowie pozornie zależnej) oraz postaw bohaterów można też dokonać próby rekonstrukcji ich poglądów. Motywacje wykreowanych przez Struga postaci są jednak złożone i nie da się ich przyporządkować jednoznacznie do poszczególnych nurtów filozofii; decydujące znaczenie mają raczej uwarunkowania osobiste (pragnienie władzy, marzenie o wspólnocie) elementarne determinanty kulturowe (propagowany przez wyższe warstwy społeczne patriotyzm, tradycja romantycznego prometeizmu, chrześcijańska religijność), niż zaawansowane systemy teoretyczne.

Analiza wpływu podejmowanych decyzji na psychikę bohaterów może prowadzić do wniosku, że najwłaściwsze jest stanowisko PPS, której członkiem był sam autor, w Dziejach jednego pocisku nie odmawia się jednak racji jej przeciwnikom ideowym – wręcz przeciwnie, Strug próbuje rzetelnie przedstawić ich system wartości, co czyni powieść szczególnie interesującą. Tym samym stanowi ona ważny materiał do badań nad polskim terroryzmem rewolucyjnym.

[1] Zob. np. A. Galiński, Młoda Polska. Część III. Powieść liryczna, Łódź 1930; Literatura polska wobec rewolucji, red M. Janion, Warszawa 1971; I. Maciejowska, Rewolucja i niepodległość. Z dziejów literatury polskiej lat 1905-1920, Warszawa 1991. Samemu Strugowi poświęcono wszechstronny zbiór artykułów: Proza Andrzeja Struga. Studia, red. T. Bujnicki, S. Gębala, Warszawa 1981.

[2] S. Kryński, Wizja rewolucji we wczesnej prozie Andrzeja Struga (1902-1912), Rzeszów 1989, s. 9.

[3] S. Sandler, Andrzej Strug wśród ludzi podziemnych, Warszawa 1959, s. 279, 306.

[4] Ibidem, s. 280, 284.

[5] Ibidem, s. 281; zob. np. C.A.J. Coady, Moralność terroryzmu, przeł. M. Szczubiałka, w: Etyka wojny. Antologia tekstów, red. T. Kuniński, T. Żuradzki, Warszawa 2009, s. 299-320; V. Held, Terroryzm, uprawnienia i cele polityczne, przeł. M. Szczubiałka, w: Etyka wojny, s. 321-340; B. Hoffman, Oblicza terroryzmu, przeł. H. Pawlikowska-Gannon, Warszawa 1999; S. Smilansky, Terroryzm, usprawiedliwienie i złudzenia, przeł. M. Szczubiałka, w: Etyka wojny, s. 341-357; Terroryzm. Anatomia zjawiska, red. K. Liedel, Warszawa 2006.

[6] Interesujące studia z pogranicza historii i nauk społecznych znaleźć można np. w następujących publikacjach: A. Chwalba, Sacrum i rewolucja. Socjaliści polscy wobec praktyk i symboli religijnych (1870-1918), Kraków 1992; Rewolucja 1905-1907 w Królestwie Polskim i w Rosji, red. M. Przeniosło, S. Wiech, Kielce 2005.

[7] Por. K. Kłosińska, K. Kłosiński, Proza Struga. Między modernizmem a dwudziestoleciem, w: Proza Andrzeja Struga. Studia, s. 24; J. Paszek, Styl Struga, w: Proza Andrzeja Struga. Studia, s. 117.

[8] K. Kłosińska, K. Kłosiński, op. cit., s. 13.

[9] I. Jarosińska, Topos rewolucji w literaturze polskiej, w: Literatura polska wobec rewolucji, s. 550.

[10] T. Eagleton, Święty terror, przeł. J. Konieczny, Kraków 2008, s. 87.

[11] Por. R. Caillois, Żywioł i ład, przeł. A. Tatarkiewicz, Warszawa 1973; M. Kępiński, Stalingrad i antropologia wojny, „Kultura i Historia” 2002, nr 3.

[12] A. Strug, Dzieje jednego pocisku, Warszawa 1989, s. 6. Cytaty z tekstu podmiotowego za tymże wydaniem.

[13] Ibidem, s. 13, 14.

[14] Ibidem, s. 14.

[15] Ibidem, s. 16.

[16] Por. S. Freud, Poza zasadą przyjemności, przeł. J. Prokopiuk, Warszawa 1997, s. 102-104.

[17] A. Strug, Dzieje jednego pocisku, s. 17. Nb. podobnych objawów doświadcza sklepikarz, wuj Weszyckiego. Ibidem, s. 187.

[18] R. Otto, Świętość, przeł. B. Kupis, Wrocław 1993, s. 39, 43-45, 46-47.

[19] Ibidem, s. 42.

[20] Ibidem, s. 52.

[21] A. Strug, op. cit., s. 19. Por. T. Eagleton, op. cit., s. 12-13.

[22] A. Strug, op. cit., s. 54-55.

[23] Ibidem, s. 187, 188.

[24] Ibidem, s. 55 – podkreślenie Ł.Ł.

[25] Nb. motyw zamachu na nieprawowitego władcę wydaje się zaczerpnięty z Kordiana J. Słowackiego.

[26] Ibidem, s. 28.

[27] Ibidem, s. 27.

[28] Ibidem, s. 32.

[29] Określenie dokładnej liczby takich bohaterów wymagałoby zdefiniowania, jakiego typu zaangażowanie można nazwać przemocą rewolucyjną. Zapewne w takich klasyfikacjach należy ze względu na motywy pomijać pospolitych bandytów z Ręki Sprawiedliwości i Pięciu Mężnych. J. Horgan twierdzi, że terroryzm to użycie lub groźba użycia przemocy dla korzyści przede wszystkim politycznej (zob. Psychologia terroryzmu, przeł. A. Jaworska-Surma, Warszawa 2000, s. 21).

[30] Por. A. Camus, Mit Syzyfa i inne eseje, przeł. J. Guze, Warszawa 2004.

[31] A. Strug, op. cit., s. 20.

[32] Ibidem, s. 21.

[33] W. Mackiewicz, Nietzscheanizm i marksizm w literaturze i filozofii okresu Młodej Polski, Warszawa 1989, s. 233-235.

[34] T. Eagleton, op. cit., s. 140.

[35] A. Strug, op. cit., s. 21, 36.

[36] Ibidem, s. 35, 36.

[37] Ibidem, s. 36.

[38] T. Eagleton, op. cit., s. 204; A. Strug, op. cit., s. 40.

[39] Ibidem, s. 41, 43. Por. J. Horgan, op. cit., s. 114, 128, 141, 143.

[40] A. Strug, op. cit., s. 40.

[41] Ibidem, s. 43.

[42] S. Kryński, op. cit., s. 67-68.

[43] Ibidem, s. 44-45.

[44] Por. A. Chwalba, op. cit., s. 208-218.

[45] S. Freud, Psychopatologia życia codziennego. Marzenia senne, przeł. L. Jekels, H. Ivanka, Warszawa 1993.

[46] Należy mieć na uwadze, jak silny lęk w polskiej kulturze ludowej towarzyszył przedwczesnej śmierci – osobę stanu wolnego często ubierano do trumny w strój ślubny, aby symbolicznie dopełnić jej życia – w innym wypadku mogła się stać upiorem – zob. R. Kantor, Symboliczna funkcja stroju w społecznościach wiejskich w drugiej połowie XIX wieku i w wieku XX, „Rocznik Muzeum Etnograficznego w Krakowie”, t. VII, 1979, s. 9-57. Nt. podobieństwa orgazmu do śmierci zob. R. Caillois, Modliszka, przeł. K. Dąbrowska, w: idem, Odpowiedzialność i styl, Warszawa 1967, s. 123-163.

[47] A. van Gennep, Obrzędy przejścia, przeł. B. Biały, Warszawa 2006. Nb. S. Kryński nazywa stan Kamy depresją i obłędem – op. cit., s. 57.

[48] Obszernie o dojrzewaniu do śmierci u bohaterów Struga pisał S. Kryński – ibidem, s. 33-41.

[49] Ibidem, s. 93. Por. J. Horgan, op. cit., s. 145.

[50] Por. S. Kryński, op. cit., s. 25.

[51] A. Strug, op. cit., s. 90.

[52] Por. A. Chwalba, op. cit., s. 266, 276; M. Janion, Niesamowita słowiańszczyzna, Kraków 2007; I. Maciejewska, op. cit., s. 96. Nb. w tej scenie powtarza się refreniczny motyw Dziejów: „Zazdrościł im jeno szerokich pól i wielkiej otwartej walki w gromadzie” – A. Strug, op. cit., s. 103.

[53] Ibidem, s. 104-109.

[54] Por. uwagi K. Kralkowskiej-Gątkowskiej dotyczące pozytywnego wartościowania prostoty w tekstach autora DziejówEkspresjonistyczna wizja wojny w prozie Andrzeja Struga, w: Proza Andrzeja Struga. Studia, red. T. Bujnicki, S. Gębala, Warszawa 1981, s. 30.

[55] Por. S. Kryński, op. cit., s. 81.

[56] Ibidem, s. 113.

[57] Ibidem, s. 116.

[58] A. Chwalba, op. cit., s. 239.

[59] I. Maciejewska, op. cit., s. 86.

[60] Por. J. Horgan, op. cit., s 130; K. Kłosińska, K. Kłosiński, op. cit., s. 15. Nb. opozycja między terroryzmem strategicznym i niestrategicznym została zarysowana przez J. Conrada w Tajnym agencie (1907), jednej z pierwszych powieści o nowoczesnym terroryzmie – zob. T. Eagleton, op. cit., s. 184.

[61] Ibidem, s. 187. Por. W. Mackiewicz, op. cit., s. 236.

[62] A. Strug, op. cit., s. 119.

[63] Ibidem, s. 128-129.

[64] Ibidem, s. 127, 129-130. Nb. wzmianka o zamęczonym przez furmana koniu wydaje się nawiązywać do analogicznej sceny ze Zbrodni i kary F. Dostojewskiego oraz do anegdotycznej historii o Nietzschem, relacjonowanej m.in. przez G. Herlinga-Grudzińskiego w opowiadaniu Gasnący Antychryst.

[65] Ibidem, s. 130.

[66] Pogarda dla stylu życia tej warstwy społecznej została wyrażona m.in. przez F. Nietzschego – w Tako rzecze Zaratustra i innych pismach. Nb. narrator solidaryzuje się z bohaterem, ironicznie opisując przedsiębiorcę.

[67] Ibidem, s. 192. Por J. Horgan, op. cit., s. 81, 108.

[68] A. Strug, op. cit., s. 191.

[69] Ibidem, s. 192-194. Por. T. Eagleton, op. cit., s. 17, 109, 113, 143, 196.

[70] A. Strug, op. cit., s. 201.

[71] Ibidem.

[72] Na temat motywu śmierci i odrodzenia zob. S. Kryński, op. cit., s. 45-47.

[73] Nb. również na zasadzie diady funkcjonują w powieści Marek i Kiełza.

[74] A. Strug, op. cit., s. 194-195.

[75] Ibidem, s. 200, 203.

[76] Ibidem, s. 195, 201.

[77] J. Horgan, op. cit., s. 73-81, 173.

[78] Nt. marzenia o wspólnocie klas zob. W. Wójcik, Mitotwórca i mitoburca. Z zagadnień twórczości Andrzeja Struga, w: Proza Andrzeja Struga. Studia, s. 71.

[79] Według S. Brzozowskiego grupa spiskowców zastępuje uczestnikom rodzinę – zob. S. Kryński, op. cit., s. 85.

[80] Ibidem, s. 46.

[81] Por. M. Płachecki, Retoryka rewolucji. Techniki literackiej perswazji w prozie o roku 1905, w: Literatura polska wobec rewolucji, s. 288-292; B. Świderski, Kiedy mogę zabić?, „Kronos” 2010, nr 4, s. 244-245.

[82] Por. Z. Ziątek, „Za wolność waszą i naszą”. Literacka historia idei, w: Literatura polska wobec rewolucji, s. 4-53, 93-103.

[83] B. Świderski, op. cit., s. 233, 254-255.

[84] Ibidem, s. 250; J. Horgan, op. cit., s. 102-103.

[85] A Grajewska, op. cit., s. 195; K. Kłosińska, K. Kłosiński, op. cit., s. 10; I. Maciejewska, op. cit., s. 74, 81.

[86] A. Grajewska, Od „piękności walki” do „odnowy duszy wspólnej”. Literatura w poszukiwaniu sensu rewolucji, w: Literatura polska wobec rewolucji, s. 211; J. Horgan, op. cit., s. 107.

[87] Ibidem, s. 113, 143; T. Eagleton, op. cit., s. 95-96; B. Świderski, op. cit., s. 245.

[88] T. Eagleton, op. cit., s. 79.

[89] Por. B. Świderski, op. cit., s. 248.

[90] W. Mackiewicz, op. cit., s. 238-239.

[91] S. Żółkiewski, Rewolucja a przemiany kultury literackiej 1918-1939, w: Literatura polska wobec rewolucji, red. M. Janion, Warszawa 1971, s. 471-473.