PRZESZŁOŚĆ

Przeszłość i wspominanie wobec problemu tożsamości narracyjnej w powieści Malina Ingeborg Bachmann


Julia Niedziejko

(Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu)

Ja: Paszport austriacki, wystawiony przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Uwierzytelnione świadectwo obywatelstwa. Oczy piw., włosy bl., urodzona w Klagenfurcie, następują daty i zawód, dwukrotnie przekreślony i wpisany na nowo, adresy, trzykrotnie[1].

Formalny ton oraz krótkie, rzeczowe zdania przypominają urzędową notatkę, dokument poświadczający o istnieniu danej osoby. Fragment dotyczący wyglądu fizycznego został zanotowany niedbale, za pomocą skrótu, jakby był wiadomością drugiej kategorii lub podpunktem w kwestionariuszu. Istnienie bohaterki zostało udowodnione za pomocą czynników poświadczających o jej przynależności do austriackiego społeczeństwa. W podobny sposób można udowodnić istnienie wielu kobiet, gdyż taki opis nie wskazuje nikogo konkretnego. Dokument nie został jeszcze spersonalizowany. Jego autorka przedstawia się wszystko mówiącym i jednocześnie nic nie wyjaśniającym podpisem „Ja”. Na urzędowym piśmie nic to nie znaczy, jednak w powieści zapowiada narrację pierwszoosobową, co jest kluczową informacją przy jej interpretacji.

Odwołując się do tekstu Jerzego Trzebińskiego[2], można uznać, że sposób prowadzenia narracji w Malinie jest interpretacją rzeczywistości dokonaną przez osobę mówiącą w tekście. Świat storzony przez Bachmann jest przestrzenią „rozumowania”[3] głównej bohaterki. W związku z tym posiadana przez narratorkę wiedza, wrażliwość i percepcja decydują o tym, jakie elementy lub zdarzenia poddaje swojej obserwacji, jakie znaczenie im nadaje oraz jak interpretuje współgrające ze sobą sensy. W ten sposób rozumiana rzeczywistość jawi się czytelnikowi jako świat zobiektywizowany, ponieważ jest wynikiem przetwarzania danych napływających do umysłu jednostki. Próba opisania świata przedstawionego przez postać literacką, która jednocześnie odbiera, interpretuje i stwarza zastaną rzeczywistość zgodnie z własnymi „schematami narracyjnymi”[4], jest w przypadku powieści Bachmann znakomitą strategią narracyjną, pozwalającą na wnikliwą analizę psychiki głównej bohaterki.

Dokonując prezentacji zarówno Maliny, Ivana, jak i siebie (trzech najistotniejszych postaci powieści), narratorka posiada pełną decyzyjność w sprawie ilości i jakości przedstawionych informacji. Tym samym zostaje obdarzona mocą demiurga, który wytwarza rzeczywistość pełną niejasności, luk i przemilczeń albo przekształca ją zgodnie z własnymi potrzebami. Idąc tym tropem, warto zastanowić się, czy wobec kreacyjnej siły narratorki można z całą pewnością przyjąć tezę, że na poziomie fikcji literackiej osoby ukazane w Malinie są postaciami rzeczywistymi. Przy lekturze powieści Bachmann można przyjąć przynajmniej trzy różne założenia wpływające na sposób postrzegania osób w danym tekście, a w efekcie także na całkowitą interpretację dzieła literackiego:

1) Podstawowym i intuicyjnym założeniem jest, że rzeczywisty (w ramach świata przedstawionego) status bohaterów potwierdza obecność nadanych im przez narratorkę cech autonomicznych, takich jak ich własne ciało, umysł, historia.

2) Przeciwne tej idei jest przyjęcie tezy, z której wynika, że nie istnieją żadne jednoznaczne podstawy, by twierdzić, iż opisywane przez narratorkę osoby spełniają warunki prawdziwości fundamentalne dla pierwszej koncepcji, a więc ich rzeczywisty status zostaje automatycznie podważony.

3) Ostatnia możliwość interpretacyjna to uznanie, że bohaterowie należą do świata rzeczywistego (na gruncie powieści), lecz ich autonomia jest przez różne czynniki ograniczona lub całkowicie zniwelowana.

Interpretacja tekstu Bachmann w oparciu o zaprezentowane powyżej sposoby odczytania statusu ontologicznego postaci pozwala dostrzec, jak wiele (niejednokrotnie zupełnie wykluczających się) znaczeń może skrywać tekst austriackiej pisarki. Na potrzeby niniejszej wypowiedzi zamierzam skupić się głównie na drugiej i ostatniej możliwości odczytania tekstu.

Wspominanie i wyparcie

Podstawą mojej interpretacji jest uznanie bohaterów utworu za istoty niejako „odrębne od psychiki narratorki”, ale nieposiadające autonomii wystarczającej do uznania ich za byty niezależne. Taka sytuacja jest możliwa, jeśli za obszar analizy przyjmiemy przeszłość i pamięć głównej bohaterki. Wówczas miejsce postaci w powieści znajdowałoby się pomiędzy umysłem narratorki a światem przedstawionym w powieści.

Fundamentalne dla takiej interpretacji okazuje się zdanie ze wstępu powieści. Krótko po przedstawieniu Maliny narratorka wypowiada następujące słowa: „Muszę opowiadać. Będę opowiadać. Nic mi już nie przeszkadza we wspominaniu”[5]. W wypowiedzi tej opisane dostrzec można postawę opisaną przez Annę Burzyńską: „zwyczajnie ludzka potrzeba porządku (…) daje się dostrzec w równie ludzkim pędzie do opowiadania”[6]. Wątek ten powraca w powieści kilka stron dalej, jednak nastawienie bohaterki jest już odmienne:

Nie chcę opowiadać, wszystko mi przeszkadza we wspominaniu. Malina wchodzi do pokoju, szuka opróżnionej do połowy butelki whisky, podaje mi szklankę, nalewa sobie i mówi: Jeszcze ci przeszkadza. Jeszcze. Przeszkadza ci jednak inne wspomnienie[7].

Słowa te stanowią zakończenie wstępu powieści i jednocześnie są wprowadzeniem do dalszej jej części. Na pierwszy plan wysuwa się problem wspominania i blokowania pamięci. Narratorka napotyka przeszkodę w rekonstruowaniu własnej przeszłości, przez co nie jest w stanie kontynuować opowieści. „Skoro nie można przypomnieć sobie wszystkiego, nie można też wszystkiego opowiedzieć”[8].

Biorąc pod uwagę zacytowane fragmenty, można dojść do wniosku, że treścią powieści jest próba weryfikacji własnej przeszłości. W tym przypadku kwestia ciążącej na bohaterce przeszłości odnosiłaby się nie tylko do tego wątku, ale dotyczyłaby całej treści utworu. Nim przejdę do dokładniejszej weryfikacji tego problemu, na podstawie analizy dokonanej przez Jana Kordysa chciałabym wspomnieć o „przymusie opowiadania”, który trapi narratorkę.

Powołując się na Paula Ricoeura, autor Kategorii antropologicznych i tożsamości narracyjnej przedstawia tezę, iż „ciągłe tworzenie i odnawianie fabuł wszystkich opowiadań spotykanych w życiu”[9] prowadzi do rozwinięcia „tożsamości narracyjnej”, dzięki której człowiek potrafi opisywać swoje doświadczenia, a także tworzyć fantazmatyczne opowieści. Tożsamość, tak jak rozumie ją Ricoeur, zawiera w sobie wszystkie informacje, jakie można wydobyć na temat danej osoby, a więc dotyczące zarówno jej przeszłości, teraźniejszości, jak i przyszłości[10]. Umiejętność ta prowadzi do zwiększenia samoświadomości jednostki. Pozwala również uporządkować własne myśli i emocje oraz całą rzeczywistość, a także, co najistotniejsze w interpretacji Maliny, daje możliwość bliższego rozpoznania samego siebie. Podczas komunikacji (a opowiadanie pełni także taką funkcję) dokonuje się rozpoznanie, przez które zarówno postać mówiąca, jak i jej rozmówca potrafią określić, z kim mają do czynienia. Jest to możliwe dzięki posiadanemu zasobowi informacji na temat danej osoby, zatem wszelkie skojarzenia prowadzące do rozpoznania wynikają z pamięci oraz „tożsamości narracyjnej”. Podobna sytuacja zachodzi również w przypadku monologu. Umiejętność rozporządzania narracją wobec własnych doświadczeń jest instynktowna i właściwa istocie ludzkiej.

Kordys podkreśla: „musimy opowiadać, by nadać spójność światu wewnętrznemu czy rzeczywistości nas otaczającej. (…) Opowiadając, wpisuję doświadczenie w formy używane do przekazu różnych treści, w tym takich, które można uznać za kreację wyobraźni”[11]. Wynika z tego, że granica między przedstawianiem rzeczywistości i fikcji jest bardzo cienka, gdyż wszystkie opisy podlegają podobnym zasadom konstruowania. Okazuje się zatem, że opowiadanie jest immanentnym elementem człowieczeństwa, dzięki któremu podmiot zyskuje świadomość zarówno w kwestii świata zewnętrznego, jak i wewnętrznego, oraz że opowiadanie nierozerwalnie łączy się ze wspomnieniami osoby, która snuje opowieść.

Przymus oraz trudność w opowiadaniu stanowią główny problem bohaterki w obrębie całej powieści. Mówiąc, kobieta opisuje swoje emocje, doświadczenia, osoby, które zna i które mają związek z jej życiem. Ivan i Malina istnieją na co dzień, lecz dla narratorki stają się subiektywnymi wytworami opowieści przekształconymi w taki sposób, by umożliwić jej poznanie i zrozumienie siebie oraz świata, zgodnie z jej osobistymi potrzebami. Jednocześnie są i nie są to postaci rzeczywiste[12], ponieważ istnieją niejako w ramach „tożsamości narracyjnej” głównej bohaterki, która kreuje ich sylwetki zgodnie z własnymi zasadami i ograniczeniami. Twierdzenie to bliskie jest teorii Jerzego Trzebińskiego[13], że umysł ludzki zmuszony jest do kreowania schematów, by móc lepiej uporządkować i zrozumieć rzeczywistość. Problem subiektywnego opisu świata nie ogranicza jednak autonomii obserwowanych osób. Mężczyźni z powieści Bachmann żyją zarówno w umyśle bohaterki, jak i w świecie przedstawionym.

Nim przejdę do omówienia problemu na przykładzie postaci Ivana, chciałabym skupić się na sylwetce tytułowego bohatera. Relacja narratorki i Maliny wzbudza największe wątpliwości w sprawie odczytania tożsamości mężczyzny jako całkowicie niezależnego od bohaterki. W początkowej części historii narratorka wspomina, jak go poznała oraz przytacza kilka doświadczeń, które potwierdzają autonomię Maliny. Na tym etapie lektury czytelnik poznaje fragmenty z przeszłości mężczyzny. Pomijając urywki wypowiedzi narratorki z dalszej części powieści, można uznać, że wstęp jest częścią zawierającą najwięcej faktów z życia danej postaci. Pierwszy raz spotkali się na przystanku. Malina znajdował się na nim jako odrębna od umysłu bohaterki jednostka, która czyta gazetę, a następnie wsiada do tramwaju. Bohaterka była nim zaintrygowana i od tego momentu pojawiała się w niej obsesyjna potrzeba poznania mężczyzny. Drugi raz spotkała go w sali odczytowej w Monachium. Czytelnik dowiaduje się, że tytułowy bohater jest związany ze środowiskiem akademickim. Drogi postaci przecięły się ponownie, lecz więź nie zostaje pogłębiona. Za trzecie spotkanie narratorka uznaje artykuł w gazecie, w którym pada nazwisko Maliny. Dowiadujemy się, że bliska mu osoba (Maria Malina) została niedawno pochowana. W kolejnych partiach tekstu narratorka traktuje tytułowego bohatera jak kogoś bliskiego. Opowiada o nim na przyjęciach, słucha i komentuje plotki na jego temat, fantazjuje o nim. Następnie, kiedy narratorka mówi o wspólnym życiu z Maliną, ich relacja przestaje przypominać wyłącznie związek miłosny.

Moja obecność nigdy go nie irytuje, gdyż dostrzega ją, kiedy nie mamy sobie nic do powiedzenia, jak gdybyśmy nie przechodzili stale obok siebie w mieszkaniu, a jedno mogło nie dojrzeć drugiego, nie słyszeć przy codziennych czynnościach. Wydaje mi się wtedy, że jego spokój wypływa stąd, iż jestem dla niego zbyt nieważnym i zbyt znanym „ja”, jak gdyby on wydzielił mnie z siebie, odpadek, zbyteczne wcielenie, jak gdybym powstała tylko z jego żebra i była od dawna niepotrzebną, ale też nieuniknioną mroczną historią, która towarzyszy jego historii, chce ją uzupełniać, którą on jednak wyodrębnia i oddziela od swojej jasnej historii. Dlatego też jedynie ja mam coś z nim do wyjaśnienia, przede wszystkim samą siebie muszę i mogę tylko przed nim objaśnić[14].

Przywołany opis dostarcza wielu istotnych informacji na temat postawy narratorki wobec Maliny – i odwrotnie. Kobieta postrzega ich jako „jedność”, pojawia się w niej lęk przed „wyodrębnieniem” z życia tytułowego bohatera[15]. Tymi słowy narratorka wyraża obawę, że jej bliskość z Maliną słabnie. Bohaterka czuje się zbyteczna i porzucona, a przyrównanie do biblijnego żebra uwypukla stopień przywiązania do Maliny. Opisana sytuacja nie musi być zapisem teraźniejszości, mimo iż zastosowana forma czasu teraźniejszego pozornie na to wskazuje. Moja wątpliwość wiąże się z zasugerowanym na początku powieści problemem precyzyjnego ustalenia czasu akcji. Opisane wydarzenia mają dziać się „dzisiaj”, przy czym nie zostało powiedziane w sposób precyzyjny, co owo „dzisiaj” ma oznaczać.

Kordys, podążając za Jamesem Rosenfieldem, twierdzi, że połączenie tych pozornie wykluczających się płaszczyzn przeszłości i teraźniejszości, nie stanowi odstępstwa od normy.

Wspomnienia są uogólnionym układem przeszłości i teraźniejszości, poczucie ciągłości wynika zaś z włączenia tej pierwszej w przeżywanie drugiej. Przeszłość to dynamiczne połączenie rozgrywających się wydarzeń i reminiscencji, układ, który przez re-konstrukcję kategorii, odnawianie uogólnień dokonywanych w postrzeganiu, nabiera znaczeń wykraczających poza wspomniane wydarzenia[16].

Zależność zdarzeń minionych i obecnych stanowi fundamentalną właściwość w przypadku interpretacji powieści Bachmann. Oznacza to, że wspomnienia mogą wpływać na interpretację rzeczywistości i odwrotnie. W dalszej części mojego tekstu problem ten zostanie zarysowany na konkretnym przykładzie pochodzącym z utworu austriackiej pisarki. Na tym etapie analizy słowa Kordysa potwierdzają powiązanie przeszłości i teraźniejszości, ukrytych w problematycznej jednostce czasowej, jaką jest wyraz „dzisiaj”. Wspomnienia rozgrywają się w chwili obecnej i stale poddawane są rewizji przez teraźniejszość.

Nie jest to jedyna możliwość zastosowania takiego wyznacznika w powieści. Narratorka podkreśla, iż podlega przymusowi opowiadania, więc prawdopodobne staje się, że mówienie w czasie teraźniejszym oznacza element konwencji w budowanej historii. Dzięki temu narratorka jest w stanie „ponownie przeżyć” opowiedzianą sytuację, a tym samym podejmuje próbę zrozumienia siebie i otaczającego ją świata. Działanie to nie musi być świadome. Możliwe, że przejęcie formy czasu teraźniejszego jest efektem „wplątania się” we własne wspomnienia i ponownego utożsamienia z nimi, w taki sposób, jak gdyby działy się w chwili obecnej. Tym samym zmienia się perspektywa temporalna historii bohaterki. Relacja z Maliną musiałaby zatem należeć do przeszłości, a dalsza obecność tytułowego bohatera byłaby „ucieleśnieniem” wspomnień z nim związanych. Takie rozwiązanie mogłoby wyjaśniać nieścisłości pojawiające się w trakcie lektury, które czytelnik może odbierać jako chaos w konstrukcji bohaterów i fabuły. Jak podaje Kordys, „to co określa się mianem doświadczenia, podlega ciągłej restrukturalizacji: stale przepisujemy historię, zmieniamy oceny osób, wydarzeń należących do naszej przeszłości. (…) powstają kolejne wersje, gotowe do włączenia w nową «edycję» lub do wrażenia w zachowaniu czy w formie opowiadania”[17].

Wrażenie niejednorodności statusu Maliny zdaje się uzasadnione. W zależności od przyjętej narracji bohaterka idealizuje, zniekształca lub umniejsza cechy prezentowanych przez siebie postaci. Możemy jedynie spekulować nad powodami takich działań. Najbliższa jestem twierdzeniu, że powieść jest zapisem zmagań kobiety z własną przeszłością, wobec czego należy założyć, że pewne obszary czasów minionych nie zostały jeszcze przez nią odpowiednio przepracowane, a więc bohaterka zawieszona pozostaje pomiędzy światem sobie współczesnym a wspomnieniami.

Jeśli przyjmiemy, że Malinę i bohaterkę łączył związek miłosny, możliwe, że powieść jest zapisem bolesnego rozstania. Pojawiające się fragmenty rozmów z mężczyzną mogą należeć do przeszłości i pojawiać się w umyśle bohaterki jako rekonstrukcja minionych zdarzeń. Malina byłaby wówczas powieścią o charakterze refleksyjnym. Inna możliwość jest taka, że sytuacje zakładające obecność tytułowego bohatera rzeczywiście rozgrywają się w chwili obecnej, ponieważ narratorka wytworzyła w swoim umyśle fantazmatyczny obraz mężczyzny, który towarzyszy jej w życiu codziennym.

O ile pierwsza możliwość zdaje się czymś zupełnie naturalnym dla każdego człowieka, o tyle druga nie jest sytuacją oczywistą i typową. Wyimaginowana postać Maliny, wzorowana na prawdziwej osobie, którą bohaterka dobrze zna, staje się częścią niej samej. Takie rozwiązanie prezentuje skrajną sytuację usunięcia ze świadomości sytuacji rozstania i usilne próby zatrzymania dawnego ładu, by uniknąć konfrontacji z bólem i poczuciem osamotnienia. Narratorka chciałaby na zawsze pozostać w „figurze powrotu”[18], będącej jedną z „form zapomnienia”, o której mówi Marc Augé: „[jej] zasadniczym celem jest odzyskanie straconej przeszłości przez zapominanie teraźniejszości”[19]. W Pamięci autobiograficznej Maruszewski opisuje mechanizmy wyparcia i tłumienia. Jak mówi, „można [je] rozumieć jako procesy, dzięki którym negatywne doświadczenia usuwane są ze świadomości”[20], ponadto „współcześnie przyjmuje się, że wyparciu mogą ulegać różne treści, nie tylko związane z seksem, lecz także lękiem czy agresją lub poczuciem winy”[21]. Życie wspomnieniami nabiera słodko-gorzkiego smaku, ponieważ narratorka staje się ofiarą narzuconego samej sobie ograniczenia. Wraz z rozwojem powieści „projekcja” Maliny coraz bardziej tłamsi ją i osacza, co możemy postrzegać jako wewnętrzne ograniczenie, które wynika z nadania zbyt dużej roli przeszłym wydarzeniom i w efekcie powoduje poczucie przytłoczenia. Nie znamy przyczyny rozpadu związku narratorki i Maliny i nie wiemy, jak dokładnie wyglądała ich relacja. Bohaterka podkreśla jedynie swoją postawę wobec bohatera. Jak mówi: „Niewątpliwie od początku byłam zdana na niego i wcześniej musiałam wiedzieć, że stanie się moim przeznaczeniem, że miejsce Maliny jest już zajęte, zanim pojawił się w moim życiu”[22]. Życie z Maliną to dla niej sytuacja nie podlegająca wątpliwości. Jego odejście, które wcale nie musi oznaczać jedynie rozstania (sygnalizować może bowiem także śmierć bohatera), staje się zbyt trudne do przyjęcia, wobec czego narratorka nie godzi się na zaistniałą sytuację i decyduje się na iluzoryczne życie. Naznaczona traumą egzystencja bohaterki zawieszona zostaje pomiędzy przeszłością a teraźniejszością. Przyjmując taki punkt widzenia, uznać musimy, że wszystko dzieje się „dzisiaj”, ponieważ to wspomnienia stanowią dla bohaterki aktualną wersję wydarzeń.

Ciągłe „wskrzeszanie” Maliny nie musi być działaniem świadomym. Według Maruszewskiego w klasycznej psychoanalizie termin wyparcie „rozumiany jest jako mechanizm obronny, niedostępny świadomości, którego funkcją jest obrona przed lękiem”[23]. Z kolei tłumienie ma miejsce w sytuacji, kiedy osoba samodzielnie wybiera informacje, które mają zostać zapomniane. Można powiedzieć, że tłumienie jest procesem kontrolowanym, a wyparcie dzieje się poza świadomością człowieka. Rozróżnienie to jest istotne w procesie interpretacji powieści Bachmann.

Bohaterka w różnych momentach powieści podkreśla, że dotyka ją amnezja, nie potrafi przywołać swojej przeszłości, bądź sama ją usuwa. Na zarzut Maliny, z którego wynika, że wcześniejsze snute przez nia opowieści różnią się od kolejnych, odpowiada: „Ja nie opowiadam, nie będę opowiadać, nie mogę, to coś więcej niż zaburzenie pamięci”[24]. Możliwe, że doświadczyła traumy już wcześniej, lub że nękają ją także inne nieprzepracowane historie. Sny o mrocznej scenerii i brutalna figura ojca mogą być jednym z dowodów na potwierdzenie tej tezy. Również podczas odwiedzin w miejscowości związanej z dzieciństwem kobieta doświadcza zaników pamięci. „Nie przypominam sobie już nic w związku z ludźmi, którzy mnie otaczają, zapominam, zapominam już nazwiska, pozdrowienia, pytania, wiadomości, plotki”[25].

Reminiscencje pojawiają się niejednokrotnie samorzutnie, często pod wpływem jakiegoś zdarzenia z teraźniejszości. Nagłe skojarzenie, często nieuchwytne dla czytelnika, prowadzi myśli bohaterki w stronę Maliny. Brak tu jednak proustowskiej „magdalenki” przenoszącej narratorkę do zdarzeń z przeszłości. Znamienne dla austriackiej pisarki jest łączenie różnych płaszczyzn i tematów jednocześnie. Pod tym względem jej narracja przypomina strumień świadomości, który nie rozgranicza przeszłości i teraźniejszości, a jedna myśl prowadzi do kolejnej bez logicznego sensu. Chaos ten można tłumaczyć twierdzeniem, że wspominanie zawsze jest niedokładne lub podlega zniekształceniom. Trudno czasem zauważyć początek i koniec danej myśli, jednak zwykle związane są one w jakiś sposób z Maliną. W tym momencie warto przyjrzeć się jednemu z fragmentów powieści.

Malina poszedł zjeść coś na mieście, ze względu na mnie. Wróci późno do domu, też ze względu na mnie. Gdybym tylko wiedziała, gdzie jest Malina. Ale nie chcę tego wiedzieć, dzisiaj nie mogę (…). Pewnego dnia będziemy mieli coraz mniej czasu, pewnego dnia wszystko odsunie się w przeszłość, wczoraj, przedwczoraj, przed rokiem, przed dwoma laty. Prócz wczoraj będzie też jutro, jutro, którego nie chcę, a wczoraj… Och, to „wczoraj”, przypomina mi się, że spotkałam Ivana i że od pierwszej chwili i przez cały czas…[26].

Jedynie z pozoru cytat ten przedstawia prozaiczną scenę z życia kochanków. Malina jest poza domem, a narratorka zastanawia się, gdzie dokładnie może się znajdować. Urywa jednak tę myśl, by snuć refleksje na temat przyszłości. Dostrzega, że ich wspólny czas jest policzony i wtedy właśnie kolejny raz zmienia perspektywę swoich rozważań. Przywołany fragment zawiera aż cztery zwroty w myśleniu i nastawieniu bohaterki. Pierwszy następuje po uświadomieniu sobie, że Maliny nie ma i wróci późno. Naturalnym odruchem jest pytanie o jego obecność. Reakcja ta zostaje jednak gwałtownie zatrzymana. Kobieta przerywa swoje rozważania, twierdząc, że wcale nie chce znać odpowiedzi na to pytanie. Potem rezygnacja z podjętego działania doprowadza ją do nostalgicznego spostrzeżenia na temat końca ich związku. To z kolei uświadamia jej, że rozstanie oznacza przyszłość inną, niż wyobrażała sobie dotychczas, która jawi się jako tragedia. W końcu przerywa swoje rozważania, zbaczając myślami w stronę swojego najbliższego skojarzenia. Dodając do całego wątku motyw Maliny jako wspomnienia, można potraktować ten układ myśli jako połączenie wspomnień ze świadomością bohaterki, która w tym konkretnym momencie skupiona jest na teraźniejszości.

Na tym etapie pojawia się możliwość rozwinięcia interpretacji na dwa odrębne sposoby. Pierwsza zakłada, że bohaterka jest świadoma wspominania. Niezależnie od tego, czy obecność Maliny związana wiąże się z nieprzepracowaną traumą, czy innym przeżyciem, kobieta zdaje sobie sprawę z przejściowego charakteru swojej sytuacji. Oznaczałoby to, że narratorka podejmuje trud oswobodzenia się z tłamszących wspomnień, które przeszkadzają jej w codziennym życiu oraz „uniemożliwiają opowiadanie”. Zmiana doprowadziłaby do ostatecznej konfrontacji z przeszłością i przepracowaniem jej. Sytuacja taka może wzmagać lęk (stąd obawa przed jutrem). Wspomnienia i pamiątki (np. sukienka od Maliny) duszą narratorkę. Warto w tym momencie przytoczyć jej słowa: „Przy nim wkładam sukienkę przez głowę i oddycham za szybko, zatyka mnie, prawie nie mogę już mówić”[27]. Na tym etapie powieści narratorka nie jest w stanie zmierzyć się z wypartym wspomnieniem, więc przerywa bolesny proces i ucieka w stronę innej, bezpiecznej myśli, która dotyczy Ivana. Ricoeur pisze: „przepracowanie, na którym polega praca wspomnienia, nie odbywa się bez procesu żałoby, dzięki któremu oddzielamy się od utraconych obiektów naszej miłości i nienawiści. Ta integracja utraty poprzez doświadczanie wspomnień ma niebłahe znaczenie”[28]. Kobieta konfrontuje się z bolesnym przeżyciem poprzez opowiadanie oraz imaginacyjne rozmowy z tytułowym bohaterem:

Ja: A ja pozwalałam ci nawet czasami żyć, jak chciałeś, nie przeszkadzając ci, to coś więcej, to bardzo wspaniałomyślne.

Malina: Dostrzegałem i to, a ty dowiesz się kiedyś, czy dobrze było o mnie zapomnieć i czy nie lepiej jest znów mnie zauważać. Tylko prawdopodobnie nie będziesz miała wyboru, już teraz nie masz.

Ja: Ja zapomniałam o tobie, jakżebym mogła o tobie zapomnieć! Próbowałam tylko, udawałam, żeby ci dowieść, że i bez ciebie jakoś żyję[29].

Sekwencja zapominania i przypominania wiąże się z lawirowaniem pomiędzy przeszłością a teraźniejszością. Przywołany cytat świadczy w wzrastającej samoświadomości narratorki. Kobieta konfrontuje się z własnym lękiem i bólem oraz zaczyna rozumieć, że przeszłość steruje jej obecnym życiem. Fragment ten przypomina sytuację z gabinetu psychoterapeuty, gdzie dochodzi do imaginacyjnego „spotkania” z osobą, wobec której pacjent odczuwa silne emocje. Scenę końcową powieści można rozumieć jako psychoterapeutyczny sukces głównej bohaterki: wnikając w szczelinę ściany, oddziela się od Maliny zbudowanego ze wspomnień i pozostawia go. Rozmowa tytułowego bohatera przez telefon ukazuje, że mężczyzna nie był całkowicie zależny od narratorki, gdyż jej odejście nie niweluje jego obecności. Malina wreszcie przestaje być elementem świata wewnętrznego bohaterki, jej „projekcją” i na powrót staje się odrębną osobą, jak na początku tekstu. Istnieje jednak inny sposób odczytania finału powieści.

Gdyby bohaterka nie była świadoma tego, że Malina, którego widzi na co dzień, jest związany ze sferą wspomnień, wtedy tym, co powoduje owe zwroty w omawianym wcześniej fragmencie, jest schemat ucieczki, odruchowo broniący ją przed przykrą konfrontacją. Jej sytuacja przypominałaby proces wypierania informacji o odejściu Maliny. Na poziomie świadomym bohaterka nie posiada wglądu we wszystkie elementy, na które składają się jej przeżycia – właśnie dlatego, że dotyczą sytuacji tak trudnej bądź nawet traumatycznej. W efekcie część wspomnień samoistnie ulega „zatajeniu” w postaci specyficznego szyfru, którego złamanie stanowi trud dla nieświadomej jednostki[30]. Kobieta pozostawiona sama sobie oraz nachodzącym ją wspomnieniom nie ma dostępu do pewnych informacji, gdyż wiążą się one z bolesnym odczuciem utraty. Przedstawiona sytuacja dokładnie opisuje skomplikowany proces blokowania własnej pamięci.

Rozróżnienie jest istotne, ponieważ w zależności od tego, w jakim stopniu bohaterka ma świadomość swojej przeszłości, zmienia się ostateczny wydźwięk powieści. Podczas gdy pierwsza interpretacja związana jest z problemem „oswajania” własnej przeszłości, druga dotyczy problemu „usuwania” swojej pamięci i dezintegracji tożsamości. Wtedy zakończenie powieści oznaczałoby zagładę osobowości bohaterki. Odczucie przeszłości jako chwili obecnej nie wyklucza jednak przymusu uczestnictwa w teraźniejszości. Mimo widmowej obecności Maliny, który towarzyszy jej na co dzień, bohaterka żyje zgodnie z biegiem czasu.

Przy takim założeniu Ivan jest postacią należącą do teraźniejszości świata przedstawionego. Związek z nim to ucieczka od wspomnień i bólu związanego z brakiem Maliny. Jak mówi narratorka, „(…) oboje z Ivanem opowiadamy sobie tylko to, co dobre i czasem coś, żeby się wspólnie pośmiać”[31]. Mimo to przeszłość, ponieważ nie została przepracowana, odbija się na ich relacji. „Zgromadziłam więcej substancji obronnych niż potrzeba człowiekowi, żeby się uodpornić, nieufność, obojętność, nieustraszoność po zbyt wielkich strachach (…)”[32]. Dzięki wcześniejszym doświadczeniom narratorka zachowuje dystans – obawia się i nie pozwala sobie na szczere reakcje w obecności Ivana. Nieobecność kochanka nazwana jest „tygodniem bez zastrzyków rzeczywistości”[33]. Paradoksalnie schemat ucieczki, w który wpada bohaterka, prowadzi ją ostatecznie w stronę wypartych wspomnień i uświadomienia sytuacji, w jakiej się znajduje.

Można jednak zmienić perspektywę interpretacji i uznać, że Ivan, podobnie jak Malina, również jest postacią tylko częściowo „prawdziwą”. Istnieją podstawy ku temu, by twierdzić, że ów mężczyzna żyjący w sąsiedztwie bohaterki stał się obiektem jej fantazji. Wówczas część ich przeżyć i rozmów rozgrywałaby się wyłącznie w wyobraźni narratorki – figura Ivana byłaby zatem (na gruncie powieści) częściowo rzeczywista. „Na miejscu [traumy] wyłania się fenomen substytucji, symptomów, maskujących powrót wypartej treści pod różnymi przebraniami (…)”[34]. Bohaterka stara się przetransponować swoje uczucia do Maliny na Ivana. Ilość słów zachwytu nad kochankiem zajmuje wiele miejsca w powieści. Staje się on sensem, „radością i życiem”[35]. Narratorka potrzebuje emocjonalnej odskoczni od swoich wspomnień, dlatego fabrykuje swoją miłość do mężczyzny, który zdaje się nie podzielać miłosnego entuzjazmu narratorki. Co ciekawe, wraz ze wzrostem samoświadomości co do własnej przeszłości uczucia bohaterki do mężczyzny zaczynają słabnąć. „Ivan nie jest już Ivanem, patrzę na niego jak klinicysta, który studiuje zdjęcia rentgenowskie, widzę jego szkielet, plamy w płucach od palenia, jego samego już nie widzę. Kto mi przywróci Ivana?”[36]. Złudzenie znika wraz z całą wykreowaną przez bohaterkę tożsamością mężczyzny. Do granic fizyczny obraz kochanka podkreśla drastyczne zmiany w jej postrzeganiu, odczuwaniu i rozumowaniu. Dopiero wówczas narratorka dostrzega, że jej dotychczasowy związek był fikcją, a jego podstawą była fałszywa, wyimaginowana tożsamość mężczyzny skonstruowana w odpowiedzi na ukryte potrzeby.

„Jeśli Ivan ma nie należeć do mnie, jak ja należę do niego, to będzie pewnego dnia istniał w zwyczajnym życiu, sam przez to stanie się zwyczajny, nie będzie już wielbiony, ale może Ivan pragnie właśnie takiego zwykłego życia(…)”[37].Wypowiedź tę można rozumieć jako refleksję narratorki nad teraźniejszością, która implikuje dostrzeżenie faktycznych zjawisk, wcześniej niedostępnych przez narzucające się wspomnienia. Z tego wynika, że widmo przeszłości wpływa na ogólny odbiór świata przedstawionego i należących do niego osób przez główną bohaterkę.

Przeszłość i trauma

Rodzice obrazowani w powieści Bachmann są ukazywani jako osoby kreujące świat pełen krzywdy i traumy. Ojciec jest tu uosobieniem zła, gotowym wyrządzić swojej córce całe spektrum fizycznych i psychicznych krzywd, a matka dokonuje okaleczenia córki poprzez bierność, wycofanie i milczącą zgodę na dominację swojego partnera.

(…) w śmiertelnym strachu patrzę na ojca, który chcąc zemścić się także na matce, wyrywa jej pozostałe kwiaty z ręki, depce je, tratując wszystkie trzy kwiaty, jak często tratował w napadach wściekłości, depce je i tratuje, jakby chodziło o rozdeptanie trzech pluskiew, tyle jeszcze obchodzi go moje życie. Nie mogę patrzeć na ojca, tulę się do matki i zaczynam krzyczeć, tak, to było to, to było kazirodztwo. Ale potem spostrzegam, ze matka nie odzywa się i nie rusza, a w moim głosie od początku nie ma ani odrobiny dźwięku, krzyczę, ale nikt mnie nie słyszy, nic nie słychać, on zabrał mi i głos (…) pluję mojemu ojcu w twarz, tylko nie mam już w ustach śliny, ani odrobina nie dosięga go z moich ust. Mój ojciec jest nietykalny. Jest nieporuszony. Matka zamiata rozdeptane kwiaty, garść śmiecia, w milczeniu, żeby utrzymać dom w czystości[38].

Opis ten pokazuje interesującą lekcję, jaką główna bohaterka pobrała od swojej matki. Nieuzasadniona agresja, będąca katalizatorem lęku narratorki przed wymierzeniem kary, zostaje przez matkę skwitowana milczeniem. Próba znalezienia schronienia w ramionach rodzicielki przynosi w efekcie bolesne rozczarowanie. Sytuacja, w której odpowiedzią na wołanie o pomoc okazuje się milczenie, uzmysławia bohaterce możliwy schemat zachowania w sytuacji zagrożenia. Narratorka przejmuje postawę matki i staje się bezbronna, niezdolna do sprzeciwu, a tym samym pozbawia swój głos dźwięku. Bezradność mogłaby być reakcją wyuczoną na podstawie obserwacji, która uaktywnia się jako rodzaj odruchu w sytuacjach wzbudzających lęk. Tym samym neurotyczna potrzeba miłości i wyparcie, opisane w pierwszej części mojego tekstu, tworzą kolejną płaszczyznę w interpretacji powieści. Przykład ten można rozszerzyć również o kontekst feministyczny, jednak dla zachowania przejrzystości wątku, muszę z niej zrezygnować.

Wytworzone siłą wyobraźni uniwersum pojawia się (w przetworzonej wersji) podczas marzeń sennych. Elementem tego świata jest ojciec-demon, ojciec-morderca, który tłamsi nie tylko samą bohaterkę, ale także jej schron, azyl podlegający wcześniej jedynie prawom ustalonym przez bohaterkę. Samoistnie świat fikcji miesza się z przeszłością, symbolami i innymi przypadkowymi elementami zawierającymi dyskurs Innego.

Tym, co interesujące w kontekście problemu postaci, jest odczytanie figury ojca jako symbolu wojny. W utworze można odszukać dosłowne nawiązania do wydarzeń z pierwszej połowy XX wieku. Pojawia się ciężarówka wywożąca spore grupy ludzi, komora gazowa, płaszcz żydowski jako rekwizyt podczas długiej i męczącej przeprawy. Poniższy fragment uznaję za szczególnie istotny dla tej interpretacji.

Mój ojciec zdejmuje najpierw suknie mojej matki (…), stale zmienia kostiumy, nosi pokryty krwią biały fartuch rzeźnicki, pod rzeźnią o brzasku, nosi czerwony płaszcz katowski i wstępuje po stopniach, nosi srebro i czerń, czarne wysokie buty przy naładowanym elektrycznością drucie kolczastym, przy rampie załadowczej, na wieży strażniczej, nosi swoje kostiumy do szpicrut, karabinów, pistoletów, z których strzela w tył głowy, nosi te kostiumy w najciemniejszej nocy, są one poplamione krwią i przerażające[39].

Żołnierze dokonujący egzekucji oraz sceneria obozowa mogą być elementami wspomnień bohaterki lub reprezentować symbolicznie śmierć i zło. Wprowadzenie sylwetki matki czy rzeźnika potęguje wrażenie obcowania śmierci z codziennością. Narratorka podsumowuje rozdział tymi słowy: „Zawsze jest wojna. Zawsze trwa przemoc. Zawsze trwa walka. Jest to nieustająca wojna”[40].

W powieści pojawia się fragment, w którym kobieta konfrontuje się z ucieleśnionym złem bez twarzy. Oniryczna scena pełna niepokoju i niejasności zbliża narratorkę do symbolicznego zła, którego tożsamość na przemian figury łączy się z postacią ojca i zamienia w formę niemożliwą do opisania. Fragment ten można rozumieć jako refleksję nad traumatycznymi skutkami wojny. Powodująca lęk i ból potrzeba zrozumienia okazuje się skazana na porażkę, gdyż śmierć nie ma żadnej określonej tożsamości. Trudno pojąć ogrom cierpienia, jakich dostarczają wydarzenia wojenne, podobnie jak trudno znaleźć odpowiednią formę i słowa dla takiego wyobrażenia. Tym samym narratorka doświadcza wskazywanej przez Giorgio Agambena[41] aporii języka jako skutku jednostkowego doświadczenia wojny. Przedstawia to totalny charakter zarówno zła, jak i Zagłady, które przejmują kontrolę nad ludzkim losem w każdym jego aspekcie. Zło jawi się tym samym jako niemożliwe do pojęcia, bezpostaciowe i jednocześnie niewyrażalne uczucie będące skutkiem traumy, strachu oraz braku zrozumienia.

Poprzez zaprezentowany przeze mnie sposób analizy i interpretacji powieści Bachmann ukazana zostaje ścisła zależność między teraźniejszością a przeszłością, a także wpływ tej pierwszej na samoświadomość i sposób odczytywania świata wewnętrznego i zewnętrznego przez bohaterkę. Wobec wspominania i opowiadania narratorka traci lub zyskuje własną autonomię oraz weryfikuje status pozostałych bohaterów literackich. Dzięki temu powieść zyskuje dodatkowe płaszczyzny i sposoby odczytania zarówno głównej osi fabularnej, jak i budowania napięcia wokół psychiki ukazywanych w tekstach osób. Manipulowanie zależnością między przeszłością i teraźniejszością wpływa nie tylko na treść, psychikę postaci, ale również na dynamikę tekstu literackiego; wzmaga odczucie obcowania z wieloaspektową narracją, pełną tropów psychoanalitycznych i antropologicznych.

Malina jest powieścią niezwykle oporną wobec jednoznacznych interpretacji, lecz przez to zachowuje swój unikalny charakter. Niejasna, złożona z wielu przemilczeń narracja powoduje, że czytelnik zostaje zmuszony do poruszania się w chaotycznym świecie, którego zasad nie zna. Liczne niedomówienia sprawiają, że sens powieści na przemian pojawia się i znika. Poszukujemy go wraz z narratorką, która także błądzi zagubiona w świecie rozgrywającym się pomiędzy prawdą a fałszem, światem wewnętrznym a zewnętrznym, teraźniejszością a przeszłością.

Bibliografia

Agamben G., Co zostaje z Auschwitz: archiwum i świadek, przeł. S. Królak, Warszawa 2008.

Augé M., Trzy figury zapomnienia, w: Formy zapomnienia, przeł. A. Turczyn, Kraków 2009.

Bachmann I., Malina, przeł. S. Bałut, Kraków 2010.

Burzyńska A., Kariera narracji. O zwrocie narratywistycznym w humanistyce, w: Narracja i tożsamość, red. W. Bolecki i R. Nycz, Warszawa 2004.

Kordys J., Pamięć i opowiadanie, w: Kategorie antropologiczne i tożsamość narracyjna. Szkice z pogranicza neurosemiotyki i historii kultury, Kraków 2006.

Maruszewski T., Kontrowersje wokół psychologicznego mechanizmu wyparcia i tłumienia, w: Pamięć autobiograficzna, Gdańsk 2005.

Ricoeur P., Tożsamość osobowa i tożsamość narracyjna, w: O sobie samym jako innym, przeł. B. Chełstowski, Warszawa 2003.

Ricoeur P., Zapominanie i pamięć zmanipulowana, w: Pamięć, historia, zapominanie, przeł. J. Margański, Kraków 2009.

Trzebiński J., Narracja jako sposób rozumienia świata, w: Antropologia twórczości słownej, red. A. Karpowicz, Warszawa 2012.

ABSTRAKT

W oparciu o powieść pt. Malina autorstwa Ingeborg Bachmann przedstawiam problem wyparcia i niepamięci oraz ich wpływ na tożsamość narracyjną postaci wspomnianego tekstu. Ukazana zostaje ścisła zależność między przeszłością a teraźniejszością, a także oddziaływanie tej pierwszej na samoświadomość i sposób odczytywania świata wewnętrznego i zewnętrznego przez narratorkę. Przedstawiam wpływ wspomnień głównej bohaterki tekstu na dynamikę i rozwój fabuły oraz ich oddziaływanie na poboczne postaci literackie. Podjęty zostaje temat świadectwa i postpamięci, jako budulca fundamentów psychiki narratorki oraz ich symboliczny wymiar, który rzutuje na formę powieści i sposoby odczytania danego dzieła literackiego. Do analizy wykorzystuję liczne konteksty psychoanalityczne, teoretycznoliterackie i antropologiczne, chcąc przedstawić problem z różnych perspektyw.

SŁOWA KLUCZOWE

Bachmann Ingeborg, tożsamość narracyjna, pamięć, przeszłość

ABTRACT

The past and remembering towards the narrative identity issue in the novel "Malina"

Interpreting the novel Malina by Ingeborg Bachmann, I present a problem of a psychological repression and oblivion, along with its impact on the narrative identity of the characters of the text. Close relationship between the past and the present is shown, as well as the influence of the past on self-awareness and a manner of interpreting inner and outer world by a narrator. I analyze the impact of the memories of the main character on the dynamics and plot development, along with its effect on the supporting characters. The problem of post-memory as a fundamental part of narrator’s psychology and its symbolic effect is recalled, as it determines a form of the novel and possible ways of interpreting a literary work. In order to present this problem from various perspectives, the analysis is supported by the use of psychoanalytic, theoretical and anthropological contexts.

KEY WORDS

Bachmann Ingeborg, narrative identity, memory, past

[1] I. Bachmann, Malina, przeł. S. Błaut, Kraków 2010, s. 5-6.

[2] J. Trzebiński, Narracja jako sposób rozumienia świata, w: Antropologia twórczości słownej, red. A. Karpowicz, K. Hagmajer-Kwiatek, J. Kowalska-Leder, Warszawa 2012, s. 558-566.

[3] Według tekstu Trzebińskiego „rozumienie” oznacza finalny produkt procesów poznawczych.

[4] J. Trzebiński, op. cit., s. 562.

[5] I. Bachmann, op. cit. s.17.

[6] A. Burzyńska, Kariera narracji. O zwrocie narratywistycznym w humanistyce, w: Narracja i tożsamość, red. W. Bolecki i R. Nycz, Warszawa 2004, s. 8.

[7] I. Bachmann, op. cit., s. 21.

[8] P. Ricoeur, Zapominanie i pamięć zmanipulowana, w: Pamięć, historia, zapominanie, przeł. J. Margański, Kraków 2009, s. 590.

[9] J. Kordys, Pamięć i opowiadanie, w: Kategorie antropologiczne i tożsamość narracyjna. Szkice z pogranicza neurosemiotyki i historii kultury, Kraków 2006, s. 135

[10] P. Ricoeur, Tożsamość osobowa i tożsamość narracyjna, w: O sobie samym jako innym, przeł. B. Chełstowski, Warszawa 2003, s. 188-231.

[11] J. Kordys, op. cit., s. 138-139.

[12] Mowa o rzeczywistości w obrębie dzieła literackiego.

[13] J. Trzebiński, op. cit.

[14] I. Bachmann, op. cit. s. 16-17.

[15] Przedstawioną sytuację można postrzegać również jako odwrócenie opisywanego dotychczas zjawiska. Podkreślając zależność od Maliny narratorka podsuwa myśl, że to ona jest „projekcją” tytułowego bohatera. Wrażenie to może wynikać z poczucia odrzucenia, lub sugerować ograniczenie lub brak autonomii kobiety, co z kolei prowadziłoby do wniosku, że istnieje możliwość, by postrzegać ją jako postać nierzeczywistą bądź częściowo rzeczywistą. Wówczas głównym problemem w powieści byłaby próba zyskania własnej tożsamości przez fikcyjną osobę.

[16] J. Kordys, op. cit., s. 153.

[17] Ibidem, s. 143-144.

[18] M. Augé, Trzy figury zapomnienia, w: Formy zapomnienia, przeł. A. Turczyn, Kraków 2009, s. 59-88.

[19] Ibidem, s. 60.

[20] T. Maruszewski, Kontrowersje wokół psychologicznego mechanizmu wyparcia i tłumienia, w: Pamięć autobiograficzna, Gdańsk 2005, s. 171.

[21] Ibidem, s. 174.

[22] I. Bachmann, op. cit. s. 12.

[23] T. Maruszewski, op. cit., s. 172.

[24] I. Bachmann, op. cit., s. 248.

[25] Ibidem, s. 157.

[26] I. Bachmann, op. cit., s. 140.

[27] Ibidem, s. 305.

[28] P. Ricoeur, op. cit., s. 588.

[29] I. Bachmann, op. cit., s. 70.

[30] T. Maruszewski, op. cit., s. 171-193.

[31] I. Bachmann, op.cit., s. 30.

[32] Ibidem, s. 30.

[33] Ibidem, s. 69.

[34] P. Ricoeur, op. cit., s. 597.

[35] I. Bachmann, op. cit., s. 265.

[36] Ibidem, s. 302.

[37] Ibidem, s. 302-303.

[38] I. Bachmann, op. cit., s. 171.

[39] I. Bachmann, op. cit., s. 222.

[40] Ibidem, s. 223.

[41] G. Agamben, Co zostaje z Auschwitz: archiwum i świadek, przeł. S. Królak, Warszawa 2008.