Lewicowa wolność według George’a Orwella
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a pieniędzy bym nie miał, stałbym się jako miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice i posiadał wszelką wiedzę i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił, a forsy bym nie miał, byłbym niczym. I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz kasy bym nie miał, nic bym nie zyskał. Forsa cierpliwa jest, łaskawa jest. Mamona nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Tak więc trwają wiara, nadzieja i pieniądze – te trzy, z nich zaś największa jest forsa.
George Orwell, Niech żyje aspidistra!
tłum. M.P. Jabłoński
Zaplecze literackie
George Orwell uważał anarchosyndykalizm czasów hiszpańskiej wojny domowej za rzeczywistą rewolucję społeczną. Lewicujące organizacje dążyły do przekazania władzy związkom zawodowym i do budowy społeczeństwa bez zależności hierarchicznych. Anarchosyndykalistyczna Hiszpania miała w teorii zapobiec uciskowi jednych przez drugich – dzięki likwidacji władzy jako takiej. Koncepcja ta siłą rzeczy stała w opozycji wobec silnych instytucji władzy, czyli z jednej strony militarnej dyktatury Francisca Franco, a z drugiej Związku Radzieckiego, który Hannah Arendt nazywała nie bez powodu państwem „filozofa-króla” (Marksa).
W przestrzeni publicznej postać Orwella często jest zniekształcana. Kiedyś niektórzy starali się przypisać mu łatę makkartysty, współcześnie skrajna prawica wykorzystuje sylwetkę Orwella i jego powieść Rok 1984 do szeroko zakrojonej krytyki takich zjawisk politycznych jak hegemonia lewicowych korporacji medialnych czy obostrzenia pandemiczne. Mam tu na myśli przykładowo film dokumentalny Rok 1984. Totalitaryzm 2.0, w którym wypowiadają się konserwatywni publicyści i naukowcy – Rafał Ziemkiewicz, Witold Gadowski czy Krzysztof Karoń. Snują oni wizję współczesności jako świata orwellowskiego (totalitarnego). Celem niniejszego artykułu jest przypomnienie, że Orwell przez całe życie był pisarzem krytykującym politykę Związku Radzieckiego z pozycji sympatyka ruchu robotniczego i najprawdopodobniej daleko byłoby mu do oczekiwań prawicy.
Przypomnijmy życiorys pisarza. Naprawdę nazywał się Eric Blair, ale poniżej będę nazywać go Orwellem. Urodził się w 1903 roku w Indiach, niedługo później wraz z matką przeniósł się do miasteczka Henley nad Tamizą. Orwell od swoich najmłodszych lat kwestionował status quo konserwatywnej Wielkiej Brytanii i ta niechęć do skostniałej hierarchii społecznej oraz braku wolności pozostała w nim na zawsze. Jak czytamy w biografii Orwella autorstwa Richarda Bradforda:
Był zachwycony wyborem powojennego rządu laburzystów, złościł go jednak fakt, że Partii Pracy nie spieszyło się najwyraźniej, by zacząć wykorzeniać w brytyjskim społeczeństwie postawy leżące jego zdaniem u źródła panujących nierówności. Decyzja laburzystów o tym, by nie likwidować public schools, szczerze go rozwścieczyła.
Poglądy pisarza na tę kwestię stanowiły pokłosie jego doświadczeń z Eton, szkoły, w której doświadczył na własnej skórze podwójnych standardów angielskich elit, gdy dyrektorowi szkoły homoseksualne stosunki z uczniami uchodziły bez konsekwencji, a sam młody Orwell został skazany na chłostę za przewinienie, jakim było spóźnienie na modlitwę.
Poszukiwanie własnej drogi doprowadziło Orwella do zbliżenia z klasą robotniczą, czego echa wybrzmiewają w jego powieściach: Na dnie w Paryżu i Londynie oraz Córce pastora. Pierwszy z tych utworów otwiera cytat z Geoffreya Chaucera dotyczący krzywdy ubóstwa, a treść powieści została zainspirowana wspomnieniami Orwella z dobrowolnego pobytu w angielskich schroniskach dla bezdomnych i paryskich slumsach.
Można zestawić ze sobą dwa światy klasy robotniczej, które Orwell opisuje w Na dnie w Paryżu i w Londynie oraz w Hołdzie dla Katalonii. W Paryżu zostaje zatrudniony jako pracownik fizyczny najniższego szczebla w ekskluzywnym hotelu (tzw. plongeur).
Nasz personel, na który składało się około stu dziesięciu osób, podporządkowany był hierarchii ważności, równie silnie przestrzeganej jak w wojsku, w której kucharz lub kelner stał wysoko jak kapitan w armii, a plongeur był odpowiednikiem szeregowego żołnierza (…).
Nieco poniżej szefa kelnerów znajdował się szef kuchni, zarabiający około pięciu tysięcy franków miesięcznie. Nosił on czarny surdut i nie wykonywał żadnej pracy fizycznej, mógł za to zwalniać plongeurów i karać kelnerów. Następni byli pozostali kucharze, których zarobki wynosiły od siedmiuset pięćdziesięciu do trzech tysięcy franków; później kelnerzy mający z napiwków siedemdziesiąt franków dziennie, a oprócz tego otrzymujący niewielką stałą pensję (…).
Pisarz spoglądał krytycznie na międzywojenne elity intelektualne i finansowe:
Przewidując, że alternatywą jest jakaś mroczna marksistowska utopia, ludzie wykształceni wolą zachować obecny stan rzeczy. Być może nie cenią szczególnie innych bogaczy, ale są przekonani, że nawet najbardziej wulgarni spośród nich stanowią mniejsze zagrożenie dla ich własnych przyjemności niż biedota, dlatego wolą trzymać z klasą wyższą. To właśnie strach przed rzekomo niebezpiecznym tłumem sprawia, że niemal wszyscy wykształceni ludzie mają konserwatywny światopogląd.
Orwell łączy krytyczne podejście do snobizmu z realistycznym, niepozbawionym wulgarnego słownictwa, opisem świata najuboższych. Co znamienne, w eseju Język angielski a polityka Brytyjczyk postuluje odejście od pojęć naukowych w momencie, gdy w tekście można posłużyć się terminami z języka potocznego.
Z Hołdu dla Katalonii czytelnik dowiaduje się, że na terenach zajętych przez anarchosyndykalistów (reprezentowanych podczas wojny domowej przez Krajową Konfederację Pracy i Iberyjską Federację Anarchistyczną):
Kelnerzy i sprzedawcy patrzyli każdemu prosto w oczy i traktowali jak równego. Służalcze i nawet ceremonialne formy okresowo znikły. Nikt nie mówił Senor lub Don czy nawet Usted; zwracano się do siebie „Towarzyszu” i „Ty”; Buenos dias zostało zastąpione przez Salud! Od czasu Primo de Rivery prawnie zabroniono wręczania napiwków; jedno z moich pierwszych doświadczeń to lekcja, jakiej udzielił mi dyrektor hotelu za próbę dania napiwku windziarzowi. Nie było prywatnych samochodów, wszystkie zarekwirowano, a tramwaje oraz taksówki i większość pozostałych środków transportu pomalowano na czerwono-czarno.
Późny Orwell (esej Czy socjaliści mogą być szczęśliwi?) daleki był jednak od pochwały utopii – miejsca wiecznej nudy, w której brakuje codziennych zajęć i którą porównać możemy do chrześcijańskiej wizji Raju czy znanego ludowego podania o Kukanii, krainie wiecznej sytości. Dla Orwella idealnym światem byłby świat braterstwa między ludźmi, a nie wiecznej sytości i uwolnienia od pracy. Jak sam zauważa, w anarchosyndykalizmie hiszpańskim dowódca jest dla szeregowego żołnierza towarzyszem, nie sadystycznym przełożonym.
Opisywana przez Orwella klasa najuboższa pierwszej połowy XX wieku nie myśli o budowie lepszego społeczeństwa. Bezdomni w Na dnie w Paryżu i Londynie wędrują od miasta do miasta, aż wędrówka staje się sednem ich egzystencji. Za ten stan rzeczy, w którym energia człowieka bezdomnego marnuje się, gdyż nie ma on większych szans na awans, pisarz wini obecne w Anglii rozwarstwienie i zaniedbanie opieki społecznej. W Córce pastora, powieści będącej fabularyzowanym zapisem wspomnień Orwella z chmielobrania, bohaterowie dopuszczają się kradzieży, nie widząc szansy na pokonanie swojego ubóstwa.
W większości swoich książek Orwell podejmuje temat wyzysku klasowego w Europie, dlatego na tym tle wyróżniają się, również inspirowane własnymi wspomnieniami, Birmańskie dni. Druga napisana przez niego powieść dotyczy już nie problematyki klasowej, a rasowej, zaś jej fabuła jest osadzona w brytyjskiej kolonii w Azji. Wyzysk, rozumiany jako imperialny system ekonomicznego zarządzania koloniami, działa w myśl powiedzenia „daj im palec, a (tubylcy) wezmą rękę”. W książce Droga na molo w Wigan autor opisuje panujące w Anglii stosunki klasowe z zaznaczeniem, że nie obowiązywały one w Birmie, a, co za tym idzie, każdy biały cieszył się w tej kolonii takim samym szacunkiem..
Wydawcy Orwella, Victorowi Gollanczowi, nie przeszkadzała pierwsza część Drogi…, gdzie Orwell przyznawał, że słuszne są niektóre poglądy komunistów:
(…) W niektórych regionach podejmuje się obecnie wysiłki, żeby zapoznać lepiej bezrobotnych z wartością odżywczą pokarmów i nauczyć ich racjonalnego wydawania pieniędzy. Gdy człowiek dowiaduje się o takich praktykach, czuje się rozdarty wewnętrznie. Słyszałem kiedyś na wiecu, jak komunistyczny mówca grzmiał gniewnie na temat takich praktyk.
Opór wydawcy wywołała natomiast treść części drugiej; bezskutecznie próbował ją zablokować z obawy na możliwy odzew lewicującej inteligencji brytyjskiej.
(…) Upieranie się, że akceptacja socjalizmu oznacza akceptację filozofii wywodzącej się z marksizmu, a oprócz tego bezkrytyczne uwielbienie dla Rosji, jest dziś stratą czasu. Ruch socjalistyczny nie może trwonić go na to, by być związkiem dialektycznych marksistów; musi on być przymierzem uciskanych przeciw uciskającym.
Później, z podobnych przyczyn, Orwell będzie mieć problem z wydaniem Folwarku zwierzęcego. Obraz komunistów w książkach Drogo na molo w Wigan i Brak tchu porównać można do fragmentu ze Zniewolonego umysłu Czesława Miłosza, w którym marksista zostaje określony jako „zbawiciel” i „przyjaciel człowieka, ale nie takiego, jaki jest. Takiego, jaki on powinien być”. Fakt, że komunista nie próbuje dotrzeć do człowieka (robotnika) takiego, jakim on jest w danym momencie, prowadzi do nieporozumienia. Zakończenie sprawy na nieporozumieniu jest przywilejem czasów pokoju. Jest jednak jeszcze druga figura, którą w tym samym miejscu przywołuje Miłosz: figura inkwizytora, który zmusza drugiego człowieka do przyjęcia swoich racji za pomocą tortur. Tę można dostrzec w postaciach rosyjskich agentów z Hołdu dla Katalonii, Napoleona z Folwarku zwierzęcego i O’Briena z Roku 1984. Te książki opisują czasy niepokoju. Przebieg rewolucji we wszystkich trzech utworach jest podobny. Niezależnie od tego, czy jest to referujący prawdziwe wydarzenia w Hiszpanii Hołd…, parabola rewolucji kreującej społeczeństwo równych i kastę równiejszych w Folwarku… czy dystopijna wizja społeczeństwa zniewolonego przez partyjnych dygnitarzy w Roku 1984. We wszystkich wspomnianych książkach czarny charakter zdobywa władzę na innymi, posługując się wzniosłymi hasłami o równości i miłości. Skutkiem rewolucji są irracjonalne procesy jednostek nieodpowiadających linii partyjnej. Równocześnie każdy z czarnych charakterów posiada swoją opozycję – postać propagującą rewolucję jako drogę do autentycznych zmian społecznych (jak anarchosyndykaliści, Snowball, Goldstein).
Zaplecze teoretyczne
Jak stwierdza lakonicznie cyfrowy słownik PWN, anarchosyndykalizm to „teoretyczny kierunek w ruchu robotniczym, przypisujący związkom zawodowym główną siłę mobilizującą masy”. W mojej ocenie należy tutaj przeformułować tę definicję w duchu orwellowskim. Anarchosyndykalizm jest ideą, która odrzuci w zapomnienie pojęcie ludu jako zbitej, bezosobowej masy ludzkiej, a nada każdemu człowiekowi jednostkową wyjątkowość, umożliwi mu rozwój i uchroni przed dotychczasowymi przejawami nierówności. Teza ta koresponduje z myślą rosyjskiego anarchisty Piotra Kropotkina, który postulował społeczną „pomoc wzajemną”, wynikającą z instynktu solidarności. Orwell w eseju Czy socjaliści mogą być szczęśliwi? widzi socjalizm jako utopię, dążenie do świata marazmu i wiecznej nudy. Za prawdziwą siłę i sedno myśli lewicowej uznaje solidarność, dlatego strategie anarchosyndykalistyczne, z którymi zetknął się w Katalonii, zyskują jego aprobatę. Zarazem ciężko nazwać Orwella wrogiem instytucji państwa, ponieważ broni instytucji sądu, chroniącej słabszą jednostkę przed silniejszą.
Według Bertranda Russela:
Różnice między socjalistami, anarchistami a syndykalistami zależą w dużej mierze od rodzaju demokracji, jakiego sobie życzą. Ortodoksyjni socjaliści zadowalają się w dziedzinie rządu parlamentarną demokracją, sądząc, że ujawniające się obecnie złe strony tej formy państwowej zniknęłyby wraz z upadkiem kapitalizmu. Z drugiej strony anarchiści i syndykaliści krytykują całą maszynerję parlamentarną i chcą innej metody regulowania spraw politycznych. Wszyscy oni są jednak demokratami w tem znaczeniu, że dążą do zniesienia wszelkich przywilejów i wszelkich sztucznych nierówności: wszyscy są obrońcami robotnika we współczesnym społeczeństwie.
Syndykalizm Russel określa jako system, który „dąży do zastąpienia akcji politycznej przemysłową”. Anarchosyndykalizm odróżnia się od tradycyjnego syndykalizmu symboliką, wykorzystaniem wywołujących skojarzenia z anarchistami czarno-czerwonych barw.
W pisanych po rewolucji październikowej, a jeszcze przed II wojną światową, Drodze na molo w Wigan i Braku tchu Orwell piętnuje i wyśmiewa komunistów za ich mowę, wypełnioną filozofią marksistowską, która jednocześnie jest niezrozumiała dla przeciętnego przedstawiciela klasy robotniczej czy średniej. Sam Włodzimierz Lenin za narzędzie do walki z lewicowymi odszczepieńcami, do których Orwell niewątpliwie się zaliczał, uważał „walkę ideologiczną”.
Głównym zarzutem, jaki angielski pisarz formułuje wobec komunizmu w swoich najsłynniejszych utworach z lat czterdziestych, jest dążenie totalitarnej władzy do destrukcji osobowości jednostki:
– Powiedz, Winston, w jaki sposób człowiek utwierdza swoją władzę na drugim człowiekiem?
Winston zastanowił się przez chwilę.
– Każąc mu cierpieć.
– Doskonale. Każąc mu cierpieć (…).
… oraz jej ciała.
(…) Wyznania i egzekucje trwały długo. U stóp Napoleona leżała sterta ciał, a powietrze przepełniał zapach krwi, którego nie znano od czasu wypędzenia Jonesa.
Zamiast wolności, rewolucja pod wodzą Józefa Stalina (którego literackimi odpowiednikami są Wielki Brat z Roku 1984 i Napoleon z Folwarku zwierzęcego) przynosi przede wszystkim cierpienie i egzekucje. Egzekucje, które w wierszu pod tytułem Hiszpania angielski poeta Wystan Auden nazywa „nieodzownym morderstwem”. Orwell w eseju W brzuchu wieloryba komentuje postawę Audena jako nieświadomość literata, czym tak naprawdę jest przemoc. Chociaż udział Orwella w wojnie domowej w Hiszpanii wyklucza możliwość, by był on pacyfistą par excellence, jego pisarstwo piętnuje przemoc jako narzędzie systemu państwowego, mające wymusić posłuszeństwo. Prześladowania i tortury, z jakimi spotkała się hiszpańska Partia Robotnicza Zjednoczenia Marksistowskiego (POUM) ze strony sowieckich agentów, do których nawiązania pojawiają się w Roku 1984, wywołały u Orwella głęboką odrazę do reżimu Stalina. Odtąd nie tylko piętnował stalinizm w powieściach, ale zaangażował się również w działalność brytyjskiego Biura Spraw Zagranicznych, prowadzącego propagandę antykomunistyczną. Wkład Orwella ograniczył się jednak przede wszystkim do sporządzenia, na prośbę Ceili Kirwan, listy intelektualistów zachodnich, z którymi, ze względu na ich prorewolucyjne poglądy, współpraca byłaby niemożliwa.
Orwell w swoich przekonaniach pozostawał konsekwentny i dystopia Roku 1984 jest, jak zauważa Wojciech Orliński, syntezą. Synteza ta spaja ze sobą formy ucisku stosowane przez wielki kapitał za pomocą masowo produkowanej popkultury oraz formy stosowane przez rewolucję w duchu stalinowskim. Są to dwa zjawiska, którym Orwell przeciwstawiał się najmocniej. Kulturze masowej (często w postaci amerykańskich pism wypełnionych tandetną przemocą) zarzucał pomijanie autentycznych problemów, z jakimi borykał się świat. Motyw ten powróci w jego ostatniej powieści w formie „szmatławych gazet”, „sensacyjnych powieścideł” czy „filmów ociekających seksem”, które w państwie po rewolucji nadal są konsumowane przez proletariat.
Zaplecze historyczne
Idee ruchu syndykalistycznego narodziły się w XIX wieku. W 1834 powstaje w Wielkiej Brytanii związek zawodowy Consolidated Trade Union of Great Britain and Ireland, którego działacze postulowali przejęcie kontroli nad gospodarką przez wytwórców. Jak uważał Rudolf Rocker, w ideach tych wybrzmiewały idee Roberta Owena, walijskiego socjalisty zarządzającego wspólnotą w Harmony w stanie Indiana. W 1884 premier Rene Waldeck-Rousseau zalegalizował we Francji związki zawodowe. W Szwajcarii związki zakładał powiązany z Michaiłem Bakuninem James Gauillame, a w Hiszpanii, do której jeszcze wrócimy, organizacją zbliżoną programowo do anarchosyndykalistów była lokalna sekcja Międzynarodówki. Moim zdaniem istotę anarchosyndykalizmu najlepiej oddaje definicja Eugène’a Hinsa, delegata belgijskiej sekcji I Międzynarodówki, według którego związki zawodowe stanowić miały w przyszłym społeczeństwie podstawową komórkę.
Teoretycy syndykalizmu i anarchosyndykalizmu, Fernand Pelloutier i Rocker, potępili socjalistycznych polityków, którzy zaniechali podjęcia zdecydowanych działań w sprawie poprawy losu robotników. Równocześnie w istotę anarchosyndykalizmu wpisana jest opozycja wobec radykalnego komunizmu w wersji sowieckiej, który odbiera monopol na prowadzenie działalności gospodarczej kapitalistom i nadaje go państwu, wskutek czego nadzór nad gospodarką zyskuje w praktyce armia urzędników. Związki zawodowe, jakkolwiek również oparte na aparacie urzędniczym, powinny zapewniać swoim członkom realną kontrolę nad sekretarzem, skarbnikiem i delegatami oraz możliwość odwołania ich w każdej chwili, gdyby nie wywiązywali się ze swoich zadań.
Temat anarchosyndykalizmu współgra z myślą włoskiego antyfaszysty Nicoli Chiaromontego. W liście do Hannah Arendt wprowadza on pojęcie „życia stowarzyszeniowego”, moim zdaniem dopełniające wizję, która towarzyszyła katalońskim związkowcom:
Pierwsza rzecz dotyczy społeczeństwa: czy nie uważasz, droga Hannah, że pomiędzy życiem prywatnym a społeczeństwem w szerokim sensie słowa istniała zawsze – stało się to szczególnie widoczne pod koniec XIX wieku – trzecia i bardzo istotna dziedzina, a mianowicie życie społeczne w znaczeniu węższym, czy też, jak mawiał mój przyjaciel Caffi, sociabilité, życie stowarzyszeniowe? Rozumiał on przez nie pewien szczególny poziom ludzkich relacji opartych na swobodnej komunikacji między osobami, które – czy to w wyraźny intelektualny sposób, czy w prostszej, mniej elokwentnej formie – kwestionują zarówno państwo, jak i wartości podzielane przez ogół.
Można wskazać w historii XX wieku inne przykłady paralelne. Jak zauważa Łukasz Dzisiów, postulowana przez polską „Solidarność” w latach osiemdziesiątych grupowa własność środków produkcji to cecha charakterystyczna anarchosyndykalizmu. Ta właśnie idea została wprowadzona w czyn w Barcelonie lat trzydziestych.
Noam Chomsky, który w O anarchizmie w przyznaje Orwellowi i hiszpańskim anarchosyndykalistom słuszność, dokonuje w tej samej książce analizy instytucji izraelskiego kibucu jako idei równościowej wspólnoty. Językoznawca zwraca uwagę na fakt, że taka wspólnota nie jest pozbawiona problemów.
Jak zauważają Orwell i Sara Bassave, rewolucja dokonana przez Iberyjską Federację Anarchistyczną i Krajową Konfederację Pracy nie realizowała w pełni modelu postępowego. Pensje kobiet były niższe, a ich zdolność bojowa kwestionowana. Również kibuce nie były jednak wolne od paternalizmu, szczególnie po przejęciu władzy przez prawicową partię Likud w drugiej połowie lat siedemdziesiątych i wprowadzeniu polityki wymierzonej w „lewicowe utopie”, która ostatecznie doprowadziła do wyludniania się kibuców i powrotu do konserwatyzmu obyczajowego.
Jak komentuje tę kwestię Chomsky,
Częściowo powodem tego, że kibuce są ekonomicznie przedsięwzięciem udanym, jest fakt, że otrzymują od państwa znaczne dotacje, a w zamian zaopatrują elitarne jednostki wojskowe w Izraelu w korpus oficerski (…). Od samego początku istnieje olbrzymi nacisk na bycie macho – nie jesteś dobry, chyba że przejdziesz szkolenie do Marine Corps i zostaniesz naprawdę twardym sukinsynem. Zaczyna się to dość wcześnie i myślę, że dzieci przeżywają prawdziwy koszmar, jeśli temu nie sprostają: psychologicznie jest to bardzo trudne.
Fakt ten nie studzi jednak starań Chomsky’ego w poszukiwaniu idealnego ustroju społecznego, którego opis widzi we wspominanym już wielokrotnie Hołdzie dla Katalonii Orwella. Co więcej, Orwell był jedną z tych postaci (obok Bertranda Russela i Dwighta Macdonalda), które ukształtowały światopogląd polityczny językoznawcy.
Wnioski
Orwell kochał Anglię (w szczególności angielską przyrodę), a w dwudziestowiecznych totalitaryzmach widział zagrożenie dla rodzinnego kraju. Kapitalizm i kulturę masową przedstawiał w powieściach pejoratywnie, natomiast własne doświadczenia i spotkania z robotnikami uwrażliwiły go i skierowały na pozycje lewicowe. W ideach niekomunistycznej lewicy widział szansę na zatrzymanie faszyzmu (między innymi w Hiszpanii). Przeprowadzał liczne rozmowy z robotnikami, patrzył z niejaką pobłażliwością na wywodzących się z ubogich środowisk drobnych przestępców. Sprzeciwiał się komunistom, manipulującym robotnikiem za pomocą skomplikowanego aparatu pojęciowego. W swoich powieściach piętnował natomiast kapitalizm, prowadzący do wyzysku i zamykający człowieka w nieprawdzie, wytwarzanej masowo na taśmie produkcyjnej (jednostka, będąca pod wpływem kultury masowej, jest utrzymywana w „sztucznym środowisku”, jak pisał Nicola Chiaromonte. Myśl ta współbrzmi z dystopią ukazaną w Roku 1984). Prawdziwej lewicowej wolności nie przyniosą sympatyzujące z Moskwą ruchy komunistyczne. Jak zauważył Orwell, dojście tych ugrupowań do władzy równa się procesom pokazowym i zniewoleniu. Nadziei należy szukać w podważającym bezwzględną hierarchię społeczną anarchosyndykalizmie. Powieści i reportaże Orwella stanowią postulat zapewnienia bezpieczeństwa temu, co jednostkowe. Bezpieczeństwa tego nie może zagwarantować ani konserwatyzm, ani kapitalizm, ani dyktatura.
Bibliografia:
Anarchosyndykalizm, https://sjp.pwn.pl/sjp/anarchosyndykalizm;2549951, 13 kwietnia 2025.
Arendt H., Polityka jako obietnica, tłum. W. Madej, M. Godyń, Kraków 2005.
Auden W., Hiszpania, w: S. Barańczak, 444 wiersze poetów języka angielskiego XX wieku, red. M. Heydel, tłum. S. Barańczak, Kraków 2017, s. 218–221.
Barsky R., Noam Chomsky: A Life of Dissent, London 1997.
Bassave S., Kobieca utopia w Hiszpanii, w: Anarchosyndykalizm. Strajki, powstania, rewolucje 1892–1990, red. R. Górski, tłum. I. Czyż, A. Wasieczko, J. Cichoń, Harcerz, Poznań 2006, s. 139–146.
Bradford R., Orwell. Człowiek naszych czasów, tłum. A. Żak, Kraków 2022.
Chomsky N., O anarchizmie, tłum. S. Baranowski, Kraków 2021.
Chiaromonte N., Notatki, tłum. S. Kasprzysiak, Gdańsk 2015.
Garton Ash T., Orwell for our time, London 2001.
Drabiński M., Anarchosyndykalizm w Europie, Poznań 2014.
Dzisiów Ł., Anarchosyndykalizm: Zaplecze teoretyczne, Szczecin 1989.
Orwell G., Birmańskie dni, tłum. T. Woźniak, Ożarów Mazowiecki 2023.
Orwell G., Brak tchu, tłum. R. Sudół, Kraków 2022.
Orwell G., Córka pastora, tłum. R. Sudół, Kraków 2023.
Orwell G., Czy socjaliści mogą być szczęśliwi?, w: idem, Anglicy i inne eseje, tłum. B. Zborski, Kraków 2024, s. 217–230.
Orwell G., Droga na molo w Wigan, tłum. B. Zborski, Kraków 2023.
Orwell G., Dziennik z chmielobrania, w: idem, Anglicy i inne eseje, tłum. B. Zborski, Kraków 2024, s. 5–39.
Orwell G., Folwark zwierzęcy, tłum. A. Nowosielska, Ożarów Mazowiecki 2023.
Orwell G., Hołd dla Katalonii w: idem, Hołd dla Katalonii i inne teksty o hiszpańskiej wojnie domowej, red. P. Davison, tłum. L. Kuzaj, Warszawa 2006, s. 43–189.
Orwell G., Język angielski a polityka, tłum. R. Sudół, Kraków 2022.
Orwell G., Na dnie w Paryżu i w Londynie, tłum. M. Barski, Kraków 2023.
Orwell G., Niech żyje aspidistra!, tłum. M.P. Jabłoński, Kraków 2022.
Orwell G., Rok 1984, tłum. J. Mirkowicz, Warszawa 2021.
Orwell G., Tygodniki dla chłopców, w: idem, Anglicy i inne eseje, tłum. B. Zborski, Kraków 2024, s. 39–90.
Orwell G., W brzuchu wieloryba w: idem, Gandhi w brzuchu wieloryba: wybór esejów, reportaży, felietonów, szkiców i recenzji, tłum. B. Zborski, K. Masłoń, Warszawa 2014, s. 53–119.
Marks K., F. Engels, Manifest komunistyczny, tłum. W. Piekarski, https://pl.wikisource.org/wiki/Manifest_Komunistyczny, 19 marca 2025.
Miłosz Cz., Zniewolony umysł, Kraków 2024.
Lenin W., X zjazd RKP(b) 8–16 marca 1921 r. w: F. Engels, W. Lenin, K. Marks, O anarchizmie i anarchosyndykalizmie, tłum. I. Wnuk, Warszawa 1984, s. 501–518.
Orliński W., Orwell George. „Rok 1984”, „Gazeta Wyborcza” 2004, https://wyborcza.pl/7,75410,2322052.html?fbclid=IwY2xjawJalHRleHRuA2FlbQIxMAABHVGyUOzewQ8akrnfVVAkAK252yoxGzoL27elZnc58OGLlpzo1-xXC6IJCA_aem_ruE1mwX-eMMRj3kxz6Wtcw#commentsAnchor, 3 kwietnia 2025.
Rocker R., Anarchosyndykalizm: Teoria i praktyka, tłum. N. Kuta, https://pl.anarchistlibraries.net/library/rudolf-rocker anarchosyndykalizm-teoria-i-praktyka#toc8 , 19 marca 2025.
Rok 1984. Totalitaryzm 2.0, reż. Ł. Korzeniowski, 2021.
Russel B., Drogi do wolności: socjalizm, anarchizm i syndykalizm, tłum. A. Kurlandzka, Warszawa 1987.
Smoleński P., Republiki kibucowe, „Gazeta Wyborcza” 2016, nr 61, dodatek „Ale Historia”, nr 11.
Uwolnienie George’a Koppa, w: Hołd dla Katalonii i inne teksty o hiszpańskiej wojnie domowej, red. P. Davison, tłum. L. Kuzaj, Warszawa 2006.
Streszczenie:
Celem niniejszego tekstu jest omówienie poglądów politycznych prozaika i eseisty George’a Orwella. Wyrażając w duchu socjalistycznym solidarność z warstwą robotniczą, Brytyjczyk stał równocześnie w ostrej opozycji wobec lewicy głównego nurtu, zapatrzonej wówczas we wschodni reżim Józefa Stalina. Zdaniem Orwella to właśnie Sowieci uniemożliwili przeprowadzenie w Katalonii istotnych zmian społecznych, opartych na zrównaniu praw wszystkich obywateli i zapewniających każdemu człowiekowi poczucie godności. Hołd dla Katalonii Orwella posłuży później za inspirację dla Noama Chomsky’ego, argumentującego za reformami w duchu opisanego przez Brytyjczyka anarchosyndykalizmu, będącego autentycznym, w kontrze do komunizmu, zwieńczeniem lewicowych marzeń o równości wszystkich ludzi.
Słowa kluczowe: Orwell, lewica, anarchosyndykalizm, komunizm, Katalonia